„Mieszkańcy Czarnego Lądu zaczynają odchodzić od tradycji rozumianej jako źródło prawdziwych wartości i poddają się wpływom świata zachodniego, docierającym do nich chociażby za pomocą mediów” - wskazuje bp Tadeusz Kusy pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej.
Rodzina w Afryce ulega nowym zagrożeniom, które coraz poważniej ją osłabiają. „Mieszkańcy Czarnego Lądu zaczynają odchodzić od tradycji rozumianej jako źródło prawdziwych wartości i poddają się wpływom świata zachodniego, docierającym do nich chociażby za pomocą mediów” - wskazuje bp Tadeusz Kusy pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej.
„Tradycyjnie było dobrze, jeśli chodzi o małżeństwo i rodzinę. Kierowano się ustaleniami klanów i plemion, które były mocne. Teraz jednak to się zmienia – mówi bp Kusy. - Wpływa na to spotkanie się z nowoczesnością, w tym głównie imigracja do miast. Tam wychodzi się z kręgu klanu i widzi, jak inni żyją; widzi się niestety też wszystkie oferty świata zachodniego, filmy i prezentowaną w nich moralność. To wszystko znacznie już osłabiło i ciągle osłabia rodzinę. Od strony kościelnej należałoby zobaczyć to wszystko, co jest dobre w tradycji, i jeśli to jeszcze jest możliwe, zachować to, co było siłą afrykańskiej rodziny: mocne więzy, wielopokoleniowość, wzajemną troskę, szacunek dla życia, bo to też zanika. I tę tradycję należałoby połączyć z tym, co jest koniecznością pewnej przemiany, przygotowania do współczesnych warunków życia, relacji. Podkreśliłbym tu znaczenie wyboru życia, świadomego wyboru jako odpowiedzi na powołanie do małżeństwa. Nie tylko, żeby było to tak jak kiedyś załatwiane między rodzinami i klanami, ale żeby był to wybór wolny, osobisty i świadomy, bo chodzi o to, żeby to było chrześcijańskie. Musimy starać się dążyć do spotkania tradycji afrykańskiej z nowością Ewangelii”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.