Czy przyszłość chrześcijaństwa należy do Chin? – Yes! Yes! – potwierdza z promiennym uśmiechem skośnooka „no name”. W Nysie i Opolu mieliśmy 22 niezwykłych gości z Państwa Środka.
Jest niewysoka, ale – jak na Azjatkę – chyba nie można powiedzieć, że mała. Ma na sobie szarą suknię sięgająca za kolana, na szyi długi łańcuszek z drewnianym krzyżykiem. Na głowie nosi welon: szarą chustkę zasłaniającą włosy do połowy. Spod niego wysuwają się czarne, gładkie kosmyki grzywki. Twarz ma okrągłą, rysy łagodne, oczy duże, lekko tylko skośne, w kształcie migdałów – trochę takie, jak kobiety na obrazach Modiglianiego.
Stoję z nią w centrum europejskiego Opola, w wolnym kraju, otaczają nas wieże pobliskich kościołów. Ona często się śmieje, ale ja nie mogę pokazać w „Gościu” jej uśmiechniętej twarzy. Nie mogę też napisać ani nawet poznać jej imienia. Ani miasta, w którym żyje. Jest siostrą zakonną z Chin. – No name. Jestem z Kościoła podziemnego – mówi bezimienna i znowu miło się uśmiecha. Jest jedną z 22 chińskich sióstr, które przez trzy tygodnie poznawały życie zgromadzeń zakonnych i Kościoła w Polsce.
Fascynujący chiński świat
Chińskie zakonnice niemal tydzień (od 14 do 19 września) spędziły w diecezji opolskiej – w Nysie i Opolu, gdzie Mszę św. odprawił dla nich bp Andrzej Czaja. Ich pobyt – już po raz drugi – zorganizowało Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma SJ, działające od 2011 roku (patrz ramka). Jego głównym celem jest wspieranie i propagowanie więzi z Kościołem w Chinach. Siostrom – Chinkom w czasie pobytu towarzyszyły werbistki: s. Aleksandra Huf, wiceprezes, i s. Weronika Maria Klebba, sekretarz stowarzyszenia. S. Weronika Maria ma za sobą roczny pobyt w Chinach. – Pociąga mnie wytrwałość chińskich katolików, ich męstwo. Nie załamują się, są gotowi nawet życie oddać dla Chrystusa. Jednego z diakonów, który jest tutaj z nami, kiedy przychodził do seminarium, zapytano, czy jest gotowy na męczeństwo. Fascynująca dla mnie jest też próba łączenia katolicyzmu z elementami tradycji chińskiej. Dla Chińczyków chrześcijaństwo jest religią zachodu. Dlatego szukają takich form ekspresji w architekturze, w strojach liturgicznych, w sztuce sakralnej, które by łączyły piękno kultury chińskiej z wartościami chrześcijańskimi – mówi s. Weronika. Katolików w Państwie Środka jest mniej niż 1 procent. – Ci, którzy są katolikami, albo otrzymali wiarę od przodków, albo – i tych jest wielu – przyjęli chrzest jako dorośli. W prawie chińskim jest zasada, że osobom poniżej 18. roku życia nie wolno przekazywać wiary: ani chrześcijańskiej, ani jakiejkolwiek innej – informuje polska siostra werbistka.
Oficjalny i nieoficjalny
Wśród 22 sióstr goszczących w Polsce były należące zarówno do Kościoła oficjalnego (uznawanego i kontrolowanego przez władze Chin), jak i nieoficjalnego (podziemnego, niezarejestrowanego w urzędach państwowych). – Chodzi nam o to, żeby siostry z obydwu nurtów Kościoła, z różnych terenów Chin, mogły spotkać się na neutralnym gruncie, by się poznały i doświadczyły jedności. Dla nich prezentowanie zakonów, z których pochodzą, jest otwarciem oczu, bo zwykle nie znają się nawzajem, gdyż pochodzą z lokalnych, diecezjalnych zgromadzeń – mówi s. Weronika, podkreślając, że sytuacja Kościoła w Chinach nie jest jednolita: zależy od regionu, miejscowej władzy i społeczności, uwarunkowań historycznych.
Przyszłość chrześcijaństwa
„Moja” siostra „no name” wstąpiła do zgromadzenia 22 lata temu. Właśnie w tym roku, kiedy powstało, jest więc jedną z założycielek. – Jesteśmy młodym i niewielkim zgromadzeniem, działamy na terenie jednej diecezji, w której mieszka ok. stu tysięcy katolików. Mamy 50 sióstr. Najstarsza ma 59 lat, najmłodsza 23. Jestem formatorką młodych sióstr – mówi. Pochodzi z rodziny katolickiej. – Ale większość naszych sióstr nie jest z rodzin katolickich. W naszych parafiach prowadzimy katechezy, grupy biblijne, muzyczne, liturgiczne. Niektóre siostry zajmują się pracą charytatywną i socjalną, pracują także dla niekatolików. Nie mieszkamy w takich klasztorach, jak w Europie, ale w zwykłych domach albo mieszkaniach. Naszymi sąsiadami najczęściej nie są chrześcijanie. Niestety, nie znamy takiego życia zakonnego jak wasze – mówi. Zgromadzenia zakonne Kościoła nieoficjalnego nie mogą nabywać ziemi ani nieruchomości. Domy wspólnot są więc własnością prywatną sióstr. – Dla Kościoła podziemnego to jeden z wielkich problemów. Dopóki jesteśmy młode, to żaden kłopot: pracujemy, zarabiamy, chodzimy. Ale kiedy przyjdzie starość, mogą zacząć się problemy z własnością – przyznaje. – Ale wiesz, my ufamy Bogu – mówi i znów się szeroko uśmiecha. Czy jest gotowa na… męczeństwo? – Dla nas, zakonnic i zakonników w Chinach, obecnie największym wyzwaniem jest sekularyzacja i kult pieniądza w społeczeństwie – odpowiada. Na pożegnanie pytam, czy wierzy w proroctwo Jana Pawła II, że trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa będzie należało do Azji. Chinka w szarym habicie wybucha promiennym śmiechem: – Yes! Yes! Oczywiście – przyszłość jest w Chinach! Tak wiele, wiele milionów ludzi!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).