Z ewangelicznego rozwiązania wynikają same korzyści. Pod warunkiem zastosowania go w całości.
Czymś bardzo wstrętnym jest doświadczanie, kiedy z ust chrześcijanina wychodzą słowa zniewagi lub agresji. To wstrętne. Czy zrozumieliście? Żadnych zniewag. Znieważania nie da się pogodzić z chrześcijaństwem. Czy zrozumieliście? Znieważanie jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem.
To wczorajsze słowa papieża, wypowiedziane w ramach rozważania na temat upomnienia. Kontekst jest tu szczególnie ważny. Prawdą jest przecież: upomnienie jest wyrazem troski o drugiego człowieka. Wyrazem tego, że nie jest nam obojętne, co się z nim stanie. Ostatecznie: wyrazem miłości, która nie może obojętnie patrzeć jak ginie ktoś bliski i ważny.
Słowa „czyż jestem stróżem brata mego?” padły w końcu z ust Kaina. Myślę, że nie jest to postać, którą ktokolwiek chciałby naśladować.
Koniecznością upominania uzasadniane są niejednokrotnie słowa ostrej krytyki. Trudno ten argument odeprzeć: przecież nie chodzi o to, by ignorować czy przemilczać zło. Dlatego tak cenne wydaje mi się przypomnienie papieża: upominaj, ale pohamuj agresję. Upominaj, nie znieważaj. Znieważanie jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem.
Owszem, często jest to bardzo trudne. Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Pan żąda od swojej wspólnoty wysiłku towarzyszenia, temu, który błądzi, tak aby się nie zatracił – mówi papież. Żąda dyskrecji i delikatności. Do tego trzeba postrzegania drugiego jako jednego z nas. Nie jak kogoś „z zewnątrz”.
Jednego z nas. Chrześcijanina.
Jednego z nas. Człowieka.
Brata.
Jeszcze jedna myśl papieża wydaje mi się ważna: nie czekaj z upomnieniem, aż narośnie frustracja i wybuchniesz. Nie czekaj, aż zrodzi się zgorzknienie. Wtedy naprawdę trudno będzie opanować agresję. Mów szybko. Przecież sprawiedliwość, mądrość, dobro są po Twojej stronie. Jeśli nie skutkuje, zwróć się do wspólnoty.
Nie da się ukryć: bardzo potrzebna jest rozsądna reakcja wspólnoty, która potrafi z jednej strony zatroszczyć się o skrzywdzonego, jasno stając po jego stronie, z drugiej – nie zapomni o dobru tego, który skrzywdził. Celem jest pomoc bratu w zrozumieniu tego, co zrobił, i że swoim grzechem obraził nie tylko jednego, ale wszystkich – pisze papież. Jeszcze raz: przyjrzyjmy się każdemu słowu. Zło popełnione przez jednego z nas zraniło nie jednego, ale wszystkich.
Trudno będzie uwolnić się od gniewu lub urazy jeśli wspólnota nie pozwoli doświadczyć, że moja krzywda – zignorowana już przez krzywdziciela - boli wszystkich. Jeśli wspólnota krzywdę zlekceważy.
Zatem: upominajmy. Z ewangelicznego rozwiązania wynikają same korzyści. Pod warunkiem zastosowania go w całości, nie w wygodnych fragmentach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.