Naczelny Sąd Administracyjny nie zostawił na władzach Lublina suchej nitki. Wykazał bezprawność wydanego przez nie zakazu pikiety, dzięki której obywatele miasta dowiedzieliby się, że wybrani przez nich włodarze przekazali kilkaset tysięcy złotych proaborcyjnej organizacji Homo Faber.
Organizatorem pikiety, która miała się odbyć w czerwcu ubiegłego roku, byli obrońcy życia z Fundacji Pro. Gdy sprawa trafiła do sądu, ten przyznał rację Fundacji.
"W szczególności, nie można zgodzić się ze stanowiskiem organów, zgodnie z którym o spełnieniu przesłanki zagrożenia dla życia i zdrowia, warunkującej zakaz zgromadzenia, decyduje samo przewidywane powstanie utrudnień w komunikacji pieszej i kołowej (...) - czytamy w uzasadnieniu wyroku - W zasadzie każde bowiem zgromadzenie wiązać się będzie z takimi utrudnieniami." Sąd podkreślił, że organ nie może twierdzić, iż "jakiekolwiek utrudnienie w ciągłości ruchu drogowego stanowią podstawę do wyłączenia konstytucyjnych wolności."
NSA przyznał również, iż Prezydent Miasta oraz Wojewoda, który poparł podtrzymał decyzję Prezydenta, zignorowali prawo do wolności zgromadzeń, zasłaniając się potencjalnymi, a nie realnymi zagrożeniami praw osób bliżej nieokreślonych. Władze Lublina twierdziły bowiem, że skoro w pobliżu są "obiekty kultu religijnego i lokale usługowe", to pikieta będzie zagrażać ich mieniu.
Sąd wskazał ponadto, że jeśli władze miasta bały się zagrożenia bezpieczeństwa obywateli, to powinny były się zatroszczyć o zastosowanie "odpowiednich środków w celu zapewnienia bezpiecznego przebiegu zgromadzenia, nie zaś stanowić o bezwzględnym zakazie jego przeprowadzenia."
Pełne uzasadnienie wyroku można znaleźć tu: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/B3755DF2E1
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.