O ideologii gender, jej zagrożeniach i równouprawnieniu kobiet z ks. prof. Ireneuszem Mroczkowskim rozmawia Agnieszka Kocznur.
Agnieszka Kocznur: Od jakiegoś czasu widzimy, jak ideologia gender budzi wielkie emocje po stronie i zwolenników, i przeciwników. Czy w naszej diecezji także organizowane są jakieś spotkania dotyczące tego zagadnienia?
Ks. Ireneusz Mroczkowski: Byłem na jednym spotkaniu o gender, które zorganizowało Stowarzyszenie Rodzin Katolickich w Gąbinie. Wcześniej czy później ten problem musiał stać się tematem dyskusji publicznej. Należy zauważyć, że nie wszyscy dziś pod pojęciem „gender” rozumieją to samo. Moim zdaniem gender niesie w sobie błąd antropologiczny, czyli fałszywy pogląd na człowieka. To zaczęło się od trzech filozofów: Freuda, Nietzschego i Marksa, którzy podważali tożsamość duchową człowieka. Wtedy zaczął się pewien kryzys wizji człowieka, w który od początku wpisała się ideologia feminizmu. Dostrzegła ona – częściowo słuszne – postulaty nierówności kobiet. Podchodząc do tego problemu, musimy uwzględnić, że jest też duże zróżnicowanie w świecie feministycznym. Wśród niektórych feministek zaczął dominować pogląd, że społeczno-kulturowa projekcja, określenie swojej płci ma większe znaczenie niż płeć biologiczna. Zaczęto więc uważać, że ważniejsze jest to, co kobieta i inni o kobiecie sądzą, niż to, kim ona z natury tak naprawdę jest. To jest absurdalne, gdy odrzuci się znaczenie natury i biologii.
Stanowisko Kościoła w sprawie gender jest więc jednoznaczne i klarowne?
Trzeba pamiętać, że Kościół godzi się na równouprawnienie, a nawet pragnie równouprawnienia, ale pod jednym warunkiem – jeśli uwzględni się w nim kobietę z jej rolami żony i matki. Kobietę, która powinna mieć odpowiednią opiekę, zabezpieczony okres na urlop wychowawczy, płacę itd. Za tym Kościół jest i będzie, bo uważamy, że takiego równouprawnienia jeszcze nie ma; przecież kobieta pracuje na dwóch etatach. Kościół musi mówić o tym głośniej. Domagając się praw kobiet, domagajmy się polityki prorodzinnej. Nie mielibyśmy nic przeciwko, jeśli gender nie niszczyłoby prawdziwego obrazu kobiety, gdyby było wyrazem natury i biologii, i tego, co kobieta wnosi do kultury, a wnosi swoją wrażliwość, swój geniusz – jak mówił ojciec święty.
Łatwo o tym mówić, ale jak to realizować?
Największa nierówność kobiety wynika stąd, że musi pracować na dwóch etatach: jest i matką, i pracownikiem. Często sama utrzymuje rodzinę, bo zostaje opuszczona przez mężczyznę. I to są prawdziwe wyzwania i problemy, przed którymi stoi kobieta. Kościół zawsze był i będzie za takim wyzwoleniem kobiety, jako matki, której towarzyszy mąż, która nie jest pozostawiona sama sobie. Jeśli w Polsce jest prawie 30 proc. matek, które samotnie wychowują dzieci, to chyba tylko naiwni powiedzą, że te matki mogą sprostać temu zadaniu. Dlatego Jan Paweł II podkreślał, że „geniusz kobiety” powinien być realizowany w naturalnej, a więc monogamicznej rodzinie chrześcijańskiej. Inaczej kobieta staje się bezradna i cierpią też dzieci. Kościół może reagować, szerząc i rozwijając naukę Jana Pawła II o teologii ciała, rozwijając jego tezy o chrześcijańskim feminizmie i równouprawnieniu. Kościół może być promotorem równości kobiety.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).