Garść uwag do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego (w nowym lekcjonarzu roku A) z cyklu „Biblijne konteksty”.
Co to ma wspólnego z zesłaniem Ducha Świętego? Ano samo w sobie nic. Wyjaśnia to dopiero drugie proroctwo, nieco późniejszego proroka, działającego podczas wygnania do Babilonii Ezechiela.
I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. (Ez 36, 26-27).
Nawiązanie do proroctwa Jeremiasza jest u Ezechiela ewidentne. Jemu też chodzi o Nowe Przymierze. Będzie się ono wiązało z zabraniem serca ukształtowanego przez prawo wyryte w kamieniu i zastąpieniem go sercem z ciała które – i tu nowość w stosunku do Jeremiasza – zostanie ożywione Duchem Bożym. Czyli dokonanie jakby stworzenia na nowo. Nowe stworzenie... To odrębny temat, już go w tym miejscu nie rozwijajmy :) Gdy na wydarzenie zesłania Ducha Świętego spojrzeć z tej perspektywy to jest to właśnie chwila tchnięcia tego Ducha, który ma sprawić, by lud Boży Nowego Przymierza żył według Bożych (Jezusa) nakazów.
Jak by nie było wydarzenie Zesłania Ducha Świętego jest zwieńczeniem ziemskiego dzieła Jezusa Chrystusa. Dzieła odkupienia człowieka, nazywanego też nowym stworzeniem i związanego z zawarciem przez Boga z ludzkością Nowego Przymierza we krwi Baranka. Możemy więc chyba widzieć w tym wydarzeniu końcowy akt tego zawierania z ludzkością (dokładniej, Kościołem) Nowego Przymierza.
Przytoczmy tu tekst czytania:
Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.
Przebywali wtedy w Jeruzalem pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak tamci przemawiali w jego własnym języku.
Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? – Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie – słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże».
Duch Święty manifestuje swoją obecność na kilka sposobów. Łukasz najpierw pisze o wietrze: „jakby uderzenie gwałtownego wiatru”. Zarówno w języku hebrajskim jak i greckim na określenie „wiatru” i „ducha” używa się tego samego słowa, więc mamy tu do czynienia ze swoista grą słów. Dlatego niezręcznie byłoby napisać: „w tradycji biblijnej wiatr bywa znakiem objawiającego się Boga”. Wiatr i Duch w tych językach to to samo :)
Co się w tym miejscu może kojarzyć? Różnie. Duch Boży unoszący się nad wodami chaosu przed rozpoczęciem dzieła stworzenia (Rdz 1,2). Gwałtowna wichura, a potem delikatny wietrzyk, który towarzyszył objawieniu się Boga Eliaszowi (Krl 19). Aż chciałoby się w tym miejscu przywołać scenę objawienia się Boga na Synaju, w burzy i ogniu (Wj 19). Ale to chyba jednak paralele dość odległe.
Podobnie jest z drugim sposobem manifestacji Ducha. „Języki jakby z ognia”. Ogień – jak napisano wyżej – na Synaju. Podobnie w scenie objawienia się Boga Eliaszowi. Płonący krzak, który wcześniej zobaczył Mojżesz pod Synajem. Ale tu też podobieństwo jest dość odległe. Dwom z tych starotestamentalnych wydarzeń towarzyszyły też inne znaki, choćby trzęsąca się ziemia. Także paralela z proroctwem Jana Chrzciciela, że Jezus będzie chrzcił Duchem i ogniem nie wygląda tu najlepiej. Trzeba się wiec raczej zadowolić tylko stwierdzeniem, że tak było i już...
Trzeci sposób, w jaki Duch Święty manifestuje swoją obecność, to dar języków. Apostołowie przemawiają w swoim, słuchający ich, choć pochodzą z różnych stron świata, bez problemu rozumieją ich. Dlaczego? Każdy słyszy swój własny język. Trudno nie zauważyć, że to niejako odwrócenie tego, co stało się pod wieżą Babel. Tam ludzie mówili niby jednym językiem, ale przestali się rozumieć. Tutaj rozumieją, bo Apostołowie nagle uzyskali dar przemawiania do nich w ich własnych językach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.