W rejonach, które ucierpiały wciąż potrzebna jest pomoc.
Od trzęsienia ziemi i tsunami w Japonii minęły dwa lata, ale ciągle w rejonach, które ucierpiały potrzebna jest pomoc. Wśród poszkodowanych, którzy stracili bliskich, a nierzadko również dorobek całego życia pracują wolontariusze związani z Caritas Japonii i Diecezjalnym Centrum Wsparcia w Sendai. Ochotnicy angażują się w projekty odbudowy infrastruktury w najbardziej zniszczonych miastach, jak Minami-Sanriku czy Ostuchi. Świadczą też pomoc psychologiczną i niosą wsparcie duchowe tym, którzy najbardziej go potrzebują.
Odbudowa zniszczeń po kataklizmie jest ciągle bardzo powolnym procesem. Wielu ludzi nadal nie powróciło do miejsc pochodzenia, żyją w poczuciu tymczasowości bazując na pomocy humanitarnej. W prefekturach Iweta i Myagi domy straciło 150 tys. mieszkańców, rejon Fukushimy z powodu promieniowania musiało opuścić prawie 90 tys. osób. Ich los nadal jest niepewny. Problemy ekonomiczne i bytowe potęguje dodatkowo ciągle towarzyszące poszkodowanym poczucie niepewności i braku bezpieczeństwa.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).