Siedmioletnia Tiffany przez rok płaciła swemu bratu, kuzynowi i koleżance, by przychodzili się z nią modlić. Skutki tej modlitwy przeszły najśmielsze oczekiwania. Lenny LaGuardia z Międzynarodowego Domu Modlitwy w Kansas City wierzy, że w Lublinie będzie podobnie.
Tu zaczęły się schody
Od początku było jasne, że Lenny odpowiada za „wyposażanie” – to bardzo ważne słowo – wyposażanie dzieci i młodzieży. Nie w zabawianie, zainteresowanie, zajmowanie młodych ludzi, by nie nudzili się w kościele, ale w wyposażanie we wszystko, co jest potrzebne wojownikom Pana. – Bóg dał nam poznać na modlitwie, że wśród dzieci i młodzieży chce zbudować potężną armię, która zmieni świat. Ta armia, jak każda inna, potrzebuje odpowiedniego wyposażenia, którym jest moc Ducha Świętego. Dotarło do mnie, że nie ma Ducha Świętego juniora czy niemowlaka. Ten sam Duch dany jest dzieciom i dorosłym i skoro przez dorosłych czyni wielkie cuda i znaki, to samo czyni przez dzieci – wyjaśnia Lenny. I tu – jak mówi – zaczęły się schody. Kiedy zaczęli zapraszać rodziców, by przyprowadzali dzieci na modlitwę uwielbienia, ci pytali, jakich atrakcji można się spodziewać, bo dzieci na zwykłą modlitwę to nie przyjdą. – Odpowiadałem im, że dzieciom w kościele nie można organizować zajęcia, one mają wielbić Boga i otwierać się na Jego dary. Psalm 8 mówi, że usta dzieci i niemowląt oddają Mu chwałę; nie mówi, żeby organizować dzieciom zajęcia, podczas gdy dorośli się modlą. Trudno było to ludziom zrozumieć, bo przywykli, że w ich parafiach są specjalne Msze dla dzieci, podczas których obowiązuje jakby taryfa ulgowa. A Pan Bóg mówi nam, rodzicom, że mamy wyposażyć nasze dzieci we wszystko, co przyda się wojownikowi w walce. A nie przydadzą mu się bajki czy pluszowe zabawki, potrzebna jest prawdziwa moc, która płynie z uwielbienia Pana – podkreśla Lenny.
Przypadek Tiffany
Jeżdżąc ze swą posługą po różnych miejscach w USA i na całym świecie, Lenny modlił się z dziećmi do Ducha Świętego, uwielbiał Boga w pieśni, tańcu i wołaniu „Przyjdź, Jezu, do mojego serca”. Ku zaskoczeniu wielu dorosłych dzieci bardzo poważnie potraktowały zadanie, by stać się wojownikiem Boga, i w każdym miejscu, czyli swoim domu, mieście, kraju zakładać grupy modlitewne, które będą nieustannie się modlić. Po jednym z takich wyjazdów przyszedł do IHOP mail od dziewczynki imieniem Tiffany. – Byłem bardzo zapracowany, gdy do mojego biura weszła sekretarka i powiedziała mi, że muszę przeczytać maila. Zbyłem ją, mówiąc, że mam tysiące maili do przeczytania i niech nie zawraca mi głowy. Ona na to cisnęła mi kartką z wydrukowanym mailem w twarz i powiedziała twardo: „Czytaj”. Nauczyła się tego chyba od mojej żony, więc nie śmiałem się już przeciwstawiać. Zacząłem czytać: „Drogi Lenny, zrobiłam, jak mi kazałeś. Wróciłam do domu i poprosiłam mamę, by zadzwoniła do wszystkich pastorów w naszym mieście i kazała im przyjść do mnie na modlitwę uwielbienia. Mama długo nie chciała, ale przypomniałam sobie, że jestem wojownikiem Pana i muszę walczyć o to, co ważne. Jakimś cudem przekonałam mamę. Zadzwoniła do 27 parafii, ale nikt nie przyjął mojego zaproszenia. Nie zraziłam się jednak. Dziś zaczynam pierwsze moje spotkanie uwielbienia. Zapłaciłam mojemu bratu 10 dolarów, by na nie przyszedł, drugie dziesięć mojemu kuzynowi i koleżance, ja będę czwarta. Nie mamy jeszcze lidera uwielbienia, ale powiedziałeś, że wystarczy coś Bogu zaśpiewać. Pomódl się za mnie, zaczynamy o trzeciej. Tiffany”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.