Zwiastuny prawdziwych kłopotów...

Budynki klasztorne są w opłakanym stanie, brakuje pieniędzy na remont, ale one nie tracą nadziei i – zgodnie ze swoim powołaniem benedyktyńskim – modlą się i pracują.

Reklama

Pomysłowa przełożona

Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że jedyne, co mniszki potrafią robić, to wyciągać rękę po pieniądze, licząc na gest indywidualnych dobroczyńców czy dotacje od urzędów państwowych. Ich dewiza życia zakonnego – „Módl się i pracuj” – nie pozwala na bezczynność. Siostry starają się, jak tylko mogą, zarobić na swoje utrzymanie. Kiedyś należało do nich 700 ha ziemi. Teraz mają tylko tyle, co w obrębie klasztornych murów. Siostra Stefania przyjechała do klasztoru w Staniątkach na Wielkanoc 2008 roku, aby objąć funkcję matki przełożonej dla 16 sióstr. Jest osobą pełną pomysłów. – Gdy zamieszkałam w tym klasztorze, od razu zrozumiałam, że trzeba natychmiast coś zrobić, aby mógł on normalnie funkcjonować, a jak wiadomo, do tego muszą być stałe środki utrzymania. Dlatego zaraz postanowiłam odremontować nasze szklarnie. Dzięki temu mogłyśmy rozpocząć uprawę pomidorów i ogórków. W szklarni miałyśmy też chryzantemy, które sprzedawałyśmy przed uroczystością Wszystkich Świętych – opowiada.

Później przyszedł kolejny pomysł. Przedsiębiorcza przełożona zdecydowała, że trzeba odnowić dwa stawy znajdujące się na terenie przyklasztornym. Przed laty słynęły z hodowli karpia. Oba były w opłakanym stanie, zarośnięte krzakami i szuwarami. Po wykonaniu niezbędnych prac pierwszy z nich zarybiono karpiami królewskimi. 30 listopada 2012 r. siostry, przy pomocy ojców benedyktynów z Tyńca, odłowiły ryby, które później trafiły na wigilijne stoły wielu mieszkańców Małopolski. Miały szczęście, bo za dwa dni przyszedł solidny mróz. – Pan Bóg się nami opiekuje i nie pozwoli nam zginąć – mówi z pewnością w głosie jedna z 16 mniszek.

Ciastka, dżemy, sery

Każda z sióstr stara się, na miarę możliwości, wnieść swój wkład w utrzymanie klasztoru. Siostra Hilaria, która będzie wkrótce obchodzić 50-lecie ślubów wieczystych, jest specjalistką od haftów. Na swojej maszynie haftuje na serwetkach rożne wzory, najczęściej zdobi je kwiatami. Siostra Bogusława robi świetne sery, dżemy, opiekuje się pszczołami. – Niech ksiądz skosztuje – zachęca z uśmiechem. Rzeczywiście, ser i dżem są bardzo smaczne. W klasztornej kuchni siostry pieką też pyszne kruche ciastka według swojej receptury. Nadają im wymyślne kształty gwiazdek, bałwanków, mkołajów. Te słodycze można kupić w przyklasztornym sklepiku. Siostra Faustyna jest jedną z najmłodszych w klasztorze. – Staram się robić wszystko, co potrzeba – mówi z uśmiechem. Oprócz swoich obowiązków codziennych, bywa wysyłana ze specjalną misją. Jedzie wtedy do jakiejś zaprzyjaźnionej z klasztorem parafii, która przeżywa dzień odpustu, i tam, za dobrowolne ofiary, sprzedaje benedyktyńskie produkty ze Staniątek.

Do mniszek w Staniątkach można również przyjechać, aby się wyciszyć, odprawić prywatne lub grupowe rekolekcje. Na chętnych (ostatnio zaczęły się np. zgłaszać grupy neokatechumenalne) czekają pokoje w domu dla gości, który szczególne oblężenie przeżywa w lipcu i sierpniu. Siostra przełożona z dumą pokazuje nam wyremontowane niedawno cztery pokoje. Są pięknie odnowione, urządzone nowocześnie i z gustem. Każdy z nich ma łazienkę. W domu gości jest również osobna kaplica, w której może się pomieścić nawet 100 osób. Przybysze mogą też, rzecz jasna, liczyć na bardzo smaczne jedzenie. – Jesteśmy otwarte na gości, bo to dla nas też konkretny pieniądz i źródło utrzymania – mówi s. Stefania.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7