Czego ci najbardziej brakuje? Mądrości? Odwagi? Wrażliwości? Jesteś za bardzo zarozumiały, żeby cię było na to stać. I wcale się do tego nie zmuszaj. Masz inną drogę: przestawaj z Jezusem.
W dniach, które stają się coraz krótsze, w twoich dniach, w latach, które stają się coraz krótsze, coraz zimniejsze – to jest Światłość twoja. W twoim przygnębieniu, zniechęceniu do ludzi za ich bezlitosność, interesowność, obojętność – które w tobie z dnia na dzień narastają – On jest Światłością twoją, On jest świadectwem, że człowiek może być wielki, bezinteresowny, dobry, życzliwy, kochający. W twojej rezygnacji wobec samego siebie, która w miarę lat twoich narasta; w przekonaniu, że cię już na nic nie stać, tylko na interesowność, tylko na egoizm – On jest nadzieją twoją, że potrafisz się zdobyć na wielkość, na życzliwość. W miarę jak lata nasze coraz ciemniejsze i zimniejsze, coraz bardziej potrzebujemy Jego światła, by móc dalej żyć.
Nie wpatruj się w swoją przeszłość. Bo z coraz większym przerażeniem będziesz stwierdzał, ile było okazji, sposobności, możliwości, któreś zaniedbał, zlekceważył, a które już są teraz nie do odrobienia – przepadły bezpowrotnie. Nie wpatruj się w przeszłość, bo spod ręki uciekną ci nowe możliwości, szanse, które trzeba natychmiast podjąć, których nie można przeoczyć. W przeciwnym razie za rok, a może za parę godzin, będziesz z takim samym żalem oceniał miniony czas. Nie wpatruj się w przeszłość, ale bierz to, co ci Bóg wkłada aktualnie do rąk.
Czasem można usłyszeć od bardzo starego człowieka: „Staremu każdy dzień jest darowany”. Czasem to samo można słyszeć od człowieka, który w jakiś sposób przeszedł śmierć i wrócił do życia – jeśli nawet nie usłyszeć, to wyczytać w jego oczach. Jaka szkoda, że dopiero wtedy, że nie wcześniej: że nie całe życie było tak przyjmowane – że dopiero u schyłku życia przyszło to zrozumienie. Bo przecież każdy dzień – nie tylko słoneczny, radosny, pełen powodzenia i ludzi, ale również deszczowy, mglisty, samotny, przesycony trudem i cierpieniem – jest darem Bożym dla ciebie.
Nawet w ciemności możesz zobaczyć światło. Nawet na pochmurnym niebie możesz ujrzeć gwiazdę. Nawet w koszu ze śmieciami możesz znaleźć skarb. Nawet na śniegu możesz spotkać różę.
Nawet gdy przyłożysz ucho do głazu, możesz słyszeć bicie serca. Jeżeli zechcesz. Jeżeli zechcesz zapanować nad swoimi uprzedzeniami, oporami, potrafisz w każdym człowieku znaleźć wartość i na niej budować twój ludzki stosunek do niego; i wtedy zobaczysz cud: ten pogardzany, spychany, lekceważony, wyśmiewany, a co najwyżej tolerowany, ten śmieszny czy prostacki, naiwny czy gruboskórny, nieinteligentny czy tępy – pod twoim wzrokiem zacznie rozwijać się jak kwiat. Uwierzy, że jest jeszcze coś wart, że warto żyć i podejmować wysiłek, aby więcej z siebie dać. A gdy nauczysz się tak postępować, może i w sobie odkryjesz światło, skarb, serce. A to jest ważne, zwłaszcza gdy przyjdą na ciebie chwile zwątpienia. Ta świadomość, że w tobie jest odprysk złota, blask światła, pozwoli ci żyć dalej.
Przychodzi czasem na ciebie noc, kiedy nic nie widzisz. Czujesz, że każdy twój krok, każdy twój ruch może spowodować katastrofę. Przychodzi na ciebie mgła, kiedy każda droga wydaje ci się błędna. Twój głos zawisa w pustce, nie dociera do nikogo. Ludzie nie potrafią pojąć twoich trudności i ty nie jesteś w stanie zrozumieć ich odpowiedzi. Przychodzi czasem na ciebie chwila, że chciałbyś, aby cię ktoś wziął za rękę i wskazał drogę, i powiedział, co masz robić. W takim okresie największą pomoc da ci modlitwa. A przez Boga z powrotem trafisz do ludzi.
Żebyś teraz nie żałował. Żebyś nie mówił: człowiek się naharował, nie dojadł, nie dospał, siedział dzień i noc, zdrowie nadwerężył, ludziom się naraził, a teraz co ma z tego? Żebyś nie żałował. To były najpiękniejsze dni twojego życia, kiedy zdobyłeś się na bezinteresowne zaangażowanie w ludzkie sprawy. To było prawie dotknięcie Boga samego. Nie psuj tego. Nie przeliczaj teraz skrupulatnie twojego poświęcenia, twojej odwagi na pieniądze. Nie narzekaj, że nie zarobiłeś na tym tyle, ile teraz uważasz, że powinieneś zarobić. Zachowaj ten twój czas jak najbardziej cenny skarb. Nie będziesz kiedyś musiał stanąć przed Bogiem z próżnymi rękami.
Mieć nadzieję. Że będzie lepiej, że będzie inaczej, bo dłużej tak być nie może. Że wreszcie zapanuje sprawiedliwość, uczciwość, prawo. Mieć nadzieję. Że będzie ci lepiej. Że załatwisz, że otrzymasz, dostaniesz to, o co się starasz, co chcesz, co ci się należy, na co czekasz, o co się dobijasz, upominasz, prosisz, żądasz. Mieć nadzieję. Że wrócisz do sił, do kondycji, do zdrowia, do swojej młodości, do swojej sprawności fizycznej i intelektualnej i będziesz silny, sprawny i stać cię będzie na wszystko tak, jak dawniej i jak nigdy dotąd. Mieć nadzieję. Nawet wtedy, kiedy nie ma żadnych szans. Nawet wtedy, kiedy upływa dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem i nic się nie zmienia, wszystko jest tak, jak było, a nawet jest coraz gorzej. Sterczy ściana twarda, nieugięta, bez rysy, bez cienia, bez perspektyw. Mieć nadzieję. W nocy – że doczekasz dnia. W ciemności – że przyjdzie światło. We mgle – że słońce się przedrze. W zimie – że przyjdzie ciepło. Mieć nadzieję. Bo bez nadziei żyć się nie da. Bo beznadziejnie żyć się nie da. Bo beznadziejne życie jest żadnym życiem. Bo gdy nie będziesz miał nadziei, przestaniesz żyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.