Czego ci najbardziej brakuje? Mądrości? Odwagi? Wrażliwości? Jesteś za bardzo zarozumiały, żeby cię było na to stać. I wcale się do tego nie zmuszaj. Masz inną drogę: przestawaj z Jezusem.
I ty bywasz na górze przemienienia. I w twoim życiu tak się zdarza, że jesteś podniesiony do siódmego nieba, zdaje ci się, że nie po ziemi, a po chmurach stąpasz, jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, niczego ci już nie potrzeba, chciałbyś tak trwać do końca życia, promieniejesz szczęściem, światłem i nasycasz nim ludzi wokół siebie. Ale przebywanie na górze przemienienia trwa krótko, po czym trzeba zejść w życie codzienne, w cierpienie. A nawet reguła jest taka, że im bardziej jesteś szczęśliwy na swojej górze Tabor, tym więcej będziesz cierpieć za chwilę. Sam się przekonałeś o tym wielokrotnie – to już wiesz. Chciałbym, żebyś uwierzył w co innego. Mówię do ciebie pogrążonego w cierpieniu, w nieszczęściu, tkwiącego w beznadziejnej sytuacji. Uwierz, że i ty wejdziesz na górę przemienienia, i to wcześniej niż ci się zdaje.
Czy myślałeś kiedyś o życiu Jezusa? Na nasz ludzki gust Bóg powinien Mu wymyślić przynajmniej jakiś normalny scenariusz, jeżeli już nie luksusowy. A tu zaraz na początku Jego Matkę Jej mąż Józef posądził o cudzołóstwo. A potem poród odbył się prawie przypadkowo, w drodze, w skrajnie prymitywnych warunkach. Wkrótce ucieczka w daleki, obcy kraj. Powrót po paru latach – do jakiegoś Nazaretu, w pogardzanej krainie zwanej Galileą. Był cieślą. O okresie Jego nauczania wiemy, że czasem uczniowie z głodu łuskali kłosy. A On „nie miał gdzie głowy skłonić”. Prześladowany, przepędzany – jako ten, którego szatan opętał – żył w nieustannym zagrożeniu. Ile było zamachów na Jego życie, tego nie wiadomo. Wiemy o dwóch. Chcieli Go w Nazarecie zrzucić w przepaść i w świątyni jerozolimskiej ukamienować. Nauczał niecałe trzy lata, chociaż należałoby Mu się przynajmniej trzydzieści – przecież Bóg Go zesłał, żeby przekazał prawdę. Mówić o Jego męce i śmierci byłoby nietaktem. Niemniej, jeżeli już miał umrzeć, to czy koniecznie śmiercią najokrutniejszą – On, umiłowany Syn Boży? Przydługi ten wywód, ale po to, abyś zestawił życie Syna Bożego z twoimi pretensjami – ty, który uważasz, że dla ciebie Pan Bóg powinien wymyślić jakieś specjalne, to znaczy wygodne i przyjemne życie.
Mieć zaufanie do ludzi. Chociaż tylekroć daremne. Choć tyle razy ludzie zatrzasnęli ci drzwi przed nosem, tyle razy oszukali, okłamali, zawiedli. Tyle razy nie dotrzymali słowa, nie przyszli, nie zapamiętali, nie zauważyli cię. Mieć wciąż zaufanie do ludzi. Chociaż tylekroć zakwestionowane, choć tyle razy zadawano pytanie: czy są w ogóle coś warci? Czy to nie wyłącznie egoiści, złośliwcy, przewrotni? Mieć wciąż zaufanie do ludzi, choć w miarę jak płyną dni, tygodnie, miesiące i lata, wygasa w tobie chęć do dalszych doświadczeń. Bo coraz bardziej jesteś zrażony, zniechęcony, cofasz się, zamykasz jak ślimak w skorupie, odcinasz się od nich. Nawet od tych najbliższych ludzi w domu, tych ludzi na co dzień. Bo tu pole doświadczenia jest ogromne i – jak twierdzisz – masz podstawy do tego, żeby tysiąc razy się zniechęcić. A przecież trzeba wciąż ufać, bo każdy człowiek, nawet najgorszy, jest dziełem Boga. I w każdym jest coś z Niego – okruch Jego piękna, dobroci, mądrości. Bo nad każdym z nich On pracuje i wciąż jest szansa, że nawet w tych najgorszych coś drgnie, rozświeci się i rozpłomieni.
A gdy zrobisz fałszywy krok, jakieś głupstwo, a gdy popełnisz błąd, grzech, a gdy doprowadzisz do katastrofy, tragedii, to najłatwiej wpaść w rozpacz, opuścić ręce, zrezygnować, wycofać się, stwierdzić, że się nie nadajesz ty albo oni. A tymczasem w zamiarze Bożym wszystko zmierza do celu, abyś zmądrzał i uświęcił się – nawet bez względu na to, co się stało. A więc przeprowadź analizę: zobacz, gdzie ci zabrakło informacji, rozeznania, wyobraźni. Gdzie cię nie było stać na wyrozumiałość, cierpliwość, wspaniałomyślność. Gdzieś się niepotrzebnie uparł, zacietrzewił. I zaczynaj od nowa.
Nie potrafisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czego ci najbardziej brakuje. Mądrości? Odwagi? Wrażliwości? Jesteś za bardzo zarozumiały, żeby cię było na to stać. I wcale się do tego nie zmuszaj. Masz inną drogę: przestawaj z Jezusem. To najmądrzejszy Człowiek świata. Najbardziej odważny Człowiek świata. Najbardziej wrażliwy Człowiek świata. I uzupełni ci wszystkie twoje braki – nawet się nie spostrzeżesz kiedy i jak. Nie bój się, nie będzie ci wytykał, narzekał, popychał. Po prostu będzie z tobą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).