Zbliża się Boże Narodzenie. Za chwilę koniec roku Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy garść porad i początek podsumowań.
Dziennik Zachodni postanowił przygotować czytelników do świąt. W ramach przygotowania dwa teksty. Pierwszy o dobrych uczynkach. Najlepszy czas to oczywiście Boże Narodzenie. I nie trzeba mieć do tego pieniędzy, można pomóc inaczej. Tekst cenny, skoro przypomina o możliwości pomocy innym ludziom. Byłoby miło, gdyby nie tylko z okazji świąt i w trybie „dobrego uczynku”, ale w ramach normalności. Ale należy się cieszyć z każdego dobra :-)
Tekst drugi z gatunku poradnika savoir-vivre. Jak się zachować w kościele? Przede wszystkim wyłączyć komórkę (a przynajmniej nie rozmawiać przez nią w trakcie Mszy Świętej), nie żuć gumy i nie pozwalać szaleć dzieciom (a już szczególnie nie można pozwolić na ściąganie obrusa z ołtarza). To nie dowcip, to streszczenie. O takich sytuacjach wspominali księża, z którymi rozmawiała gazeta. Kropla drąży skałę, mam nadzieję, że ten tekst będzie taką kroplą.
Rzeczpospolita rozpoczyna podsumowania roku. Norweski bestseller – książka roku 2012 – to Biblia. Pobiła na głowę wszystkie inne pozycje. Kupowali ją wierzący i ateiści. Słowo Boże jest żywe i skuteczne – mówi Pismo. Pozostaje mieć nadzieję, że zasiane w czytających ziarno wykiełkuje i przyniesie owoc. Tym bardziej potrzebne staje się jednak duszpasterstwo biblijne, by ci, co czytają, także rozumieli.
Gazeta Wyborcza ponownie o przemocy. W różnych wymiarach – wobec kobiet i wobec osób homoseksualnych obu płci. Zgadzam się: przemoc jest złem. Każda, wobec każdego, w każdej sytuacji. Nie ma „dobrej przemocy”. Przypomnę tylko dwie rzeczy. Po pierwsze: nie jest przemocą obrona, nawet jeśli z konieczności używa się siły. Byle w sposób adekwatny do sytuacji. Każdy ma prawo bronić przed napaścią siebie, innych ludzi i tego, co uważa za święte. Po drugie: z przemocą trzeba walczyć w sposób rozsądny. Konwencja jest sposobem głupim. Wprowadza dodatkowy bałagan, z którym później będzie trudno sobie poradzić.
Kolejny temat to ochrona zwierząt przed niepotrzebnym cierpieniem. Tym razem obrońcy zwierząt padli ofiarą broni, którą stosuje się czasem wobec Kościoła. Przyklejono im stygmatyzującą łatkę. Nie jesteśmy antysemitami! – bronią się rozpaczliwie. Doprawdy? A kwestionujecie jeden z najważniejszych elementów tradycji żydowskiej!
Wyjaśniam: to ironia. Ta łatka jest absurdalna. Obrońcy zwierząt nie są antysemitami, oni po prostu uważają zwierzęta za ważniejsze niż „jakaś” religia. Jakakolwiek. Tradycja religijna jest dla nich czymś na tyle nieistotnym, że można żądać jej zmiany w imię idei. Tak, idei nie dobra zwierząt. Skoro można to zrobić tak, żeby zwierzę nie cierpiało, najlogiczniej byłoby po prostu w ten sposób dokonywać uboju. Kropka. Koniec problemu. Zakaz jest niepotrzebny. Ale bez wątpienia prostszy.
Człowiek z jego tożsamością religijną musi ustąpić. Zwierzę jest ważniejsze. A najważniejsza jest idea. Nawet jeśli z dobrem świata (zwierzęcia, człowieka – w tej, niestety, kolejności) niewiele ma wspólnego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).