Szeroko

W dzisiejszym subiektywnym przeglądzie prasy o problemach, jakie stwarza zbytnie koncentrowanie się na szczegółach.

Reklama

W Gazecie Wyborczej  tekst „Kazanie za dychę z sieci” okraszone rozmową Marty Urzędowskiej z ojcem Wacławem Oszajcą. Rzecz o korzystaniu przez księży z „gotowców”. Jeśli tekst jest inspiracją do wygłoszenia własnego kazania, OK – mówi ojciec Oszajca. Ksiądz nie powinien jednak czytać cudzego tekstu – twierdzi. Zgadzam się. Pal sześć rozważania dotyczące plagiatu. Przede wszystkim dlatego, że w homilii ważne jest, by głoszący mówił od siebie. By rozumiał co mówi, by to były jego przemyślenia. Nawet jeśli zainspirowane czyimiś pomysłami (co zresztą jest nie do uniknięcia, bo przecież rozważamy ciągle to samo słowo Boże). Z drugiej strony trochę jednak księży rozumiem.  Jako człowiek, który trochę rozważań biblijnych już napisał wiem, jak trudno ująć coś w sposób świeży, gdy po raz kolejny w tym samym roku ma się przed sobą ten sam tekst. Na przykład scenę Zwiastowania, o której czyta się chyba w połowie wszystkich świąt maryjnych.  A księża ciągle muszą głosić kazania do podobnych czytań i z takich samych okazji  – podczas ślubów, pogrzebów. Jak nie mówić ciągle tego samego?

W Krakowie mała afera. Pisze o niej w Rzeczpospolitej Bartosz Marczuk i Wojciech Wybranowski w artykule „Bidul dla pełnej rodziny”. Sąd nakazał odebrać dzieci nieźle funkcjonującej rodzinie. Zaskoczeni są szkolni wychowawcy, którzy twierdza, że dzieci są zadbane, a rodzice interesują się dziećmi. Winni zamieszania – pracownicy Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego, do którego parę lat temu sami zgłosili się rodzice – zasłaniają się tajemnica zawodową. W opinii dla sądu napisali jednak, że choć dzieci mają zaspokojone potrzeby bytowe, to jednak maja zastrzeżenia „do warunków wychowawczych dzieci” i że „rodzice wadliwie funkcjonują w swoich rolach”. Co to znaczy? Nie wiadomo. W konkluzji stwierdzają jednak, że chłopcy pozostają „w bardzo trudnych warunkach rodzinnych zaburzających ich rozwój emocjonalny”, a rodzice „nie zaspokajają potrzeb psychicznych dzieci”. Wiem, wiem, dziennikarze lubią sprawy przedstawiać tak, żeby była afera. Pytanie tylko, czy umieszczenie kilkunastoletnich chłopców w placówce wychowawczej „zaspokoi ich psychiczne potrzeby” i stworzy „warunki do prawidłowego rozwoju emocjonalnego”. Niestety, sprawa może być kolejnym dowodem na to, że zmiany do jakich doszło w ostatnich latach w polskim prawie dotyczącym rodziny faktycznie poszły w złym kierunku. Za jakiś czas będziemy mieli jak w amerykańskich filmach: połowa bohaterów (zwłaszcza policjantów w filmach kryminalnych) wychowywała się w rodzinach zastępczych i czuje się wykorzeniona.

W Naszym Dzienniku, prócz sprawy rezygnacji Benedykta XVI jeszcze parę innych tematów. Między innymi Artura Kowalskiego „Kryzys we wszystkich sferach”. To o ocenia sytuacji przez prof. Glińskiego, kandydata PiS na szefa rządu fachowców. Nie jestem w stanie ocenić sensowności jego analiz. Gołym okiem widać jednak, że na stanowiskach decydenckich rozpaczliwie brakuje nam fachowców, którzy mają szeroki ogląd spraw. Bo póki co zajmują jej ludzie z klucza politycznego. Czy to się kiedyś zmieni?

Właśnie o szeroki ogląd spraw chodzi. Jeśli na homilie spojrzymy tylko z perspektywy prawa własności intelektualnej, to wyjdzie nam absurd. Podobnie z dobrem dziecka. Przecież każdy rodzic nie tylko czegoś nie zapewnia, ale także coś ważnego daje.  Nie inaczej jest w gospodarce. Nie chodzi tylko o wygranie w kolejnych wyborach i rozdanie jak największej ilości ciepłych posadek. No ale… Wiadomo.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7