Rośnie sprzeciw wobec ratyfikacji Konwencji w sprawie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - mówi w wywiadzie Antoni Szymański, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski.
Konwencja wprowadza też obowiązek walki z tradycją i dorobkiem cywilizacyjnym, czyni to np.: w Art. 12.1 „Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorach zachowań kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”.
Problem polega na tym, że nie wiadomo o jakie stereotypy chodzi. Jeśli w ponadnarodowym organie nadzorującym realizację Konwencji znajdą się osoby o poglądach skrajnie feministycznych, to może się okazać, że takim stereotypem jest to, że kobieta spełnia się w macierzyństwie i dlatego należy z nim walczyć. W efekcie może to prowadzić do tego, by państwo nie wspierało macierzyństwa czy małżeństwa, ale zaczęło promować, np.: życie samotne (nietradycyjne) nastawione wyłącznie na karierę zawodową, może też oznaczać walkę w kościołem, który stara się chronić pozytywne tradycje. W ujęciu Konwencji zaangażowanie małżonków w utrzymywanie tradycyjnej kultury relacji między nimi może ich uczynić współodpowiedzialnymi za przemoc ze względu na płeć.
Konwencja nakłada też na państwa obowiązek specyficznej edukacji zgodnej z jej Art. 14.1. „Strony podejmują, w stosownych przypadkach, konieczne działania w celu uwzględnienia materiałów dydaktycznych na temat taki jak równość miedzy kobietami i mężczyznami, niestereotypowe role płci…”. Zapis ten może oznaczać np.: obowiązek edukacji i promowania homoseksualizmu czy transseksualizmu, jako niestereotypowych ról. Zmieni on na przykład zupełnie charakter przedmiotu dotyczącego wychowania prorodzinnego w szkołach.
Polska wchodząc do struktur Unii Europejskiej przyjęła Deklarację o suwerenności w sprawach moralności i kultury, jakie będzie jej znaczenie po ewentualnym przyjęciu tej Konwencji?
Warto przypomnieć treść uchwały Sejmu z 11 kwietnia 2003 r. w tej sprawie: „Zmierzając ku integracji z innymi krajami europejskimi w ramach Unii Europejskiej, w obliczu zbliżającego się referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza, że polskie prawodawstwo w zakresie moralnego ładu życia społecznego, godności rodziny, małżeństwa i wychowania oraz ochrony życia nie podlega żadnym ograniczeniom w drodze regulacji międzynarodowych”.
Deklaracja ta jest już dzisiaj podważana przez rozmaite naciski płynące z Unii Europejskiej, ale nie muszą być one skuteczne. Uważam, że przy jakiejkolwiek zmianie traktatów unijnych, należy starać się by Polską deklarację o suwerenności etycznej zamienić na wiążący protokół do traktatu tak, jak mają to zapisane np. Irlandczycy do każdego z traktatów, począwszy od traktatu z Maastricht.
Ewentualne przyjęcie Konwencji pozbawi nas jednak suwerenności w obszarach moralności i rodziny. Nadto kosztowałoby nas to prawie 200 mln. złotych, bo na tyle szacuje się koszty jej wprowadzenia.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.