Jezus uznał jałmużnę za jeden z trzech filarów życia religijnego, obok modlitwy i postu. Sam utożsamiał się z każdym człowiekiem. Czy są więc sytuacje, które zwalniają z jałmużny? Czy możemy odmówić żebrakowi na ulicy?
Kiedyś w Niedzielę Palmową byłem na kazaniu w Londynie. Proboszcz powiedział: Nie wiem, czy pamiętacie Ewangelię sprzed pięciu tygodni. Mówiła o modlitwie, poście i jałmużnie. Daliście coś komuś? Bo jak nie, kończy się wam czas. Warto było widzieć tych ludzi, którzy naraz odkryli, że przez pięć tygodni nic nikomu nie dali. Nagle ma się poczucie, że liturgia to tylko zabawa, że bawimy się w słuchanie słowa. Posłuchali, dali sobie głowę posypać popiołem, ale kieszeni im to nie otworzyło – tak zaczynał rekolekcje dla seminarzystów w Krakowie ks. Grzegorz Ryś, dziś krakowski biskup pomocniczy. Dalszy ciąg kazania był trudniejszy. O „chciwości, która umiera w nas dopiero dwie godziny po śmierci”, o tym, że Jezus wyraźnie mówi, że możemy być pobożni i porządni, ale jak nie będziemy się dzielić, to wszystko na nic. „Jałmużna to nie rada ewangeliczna, a powinność”. I że nie ma tłumaczenia, że mam mało. Muszę dać. „Nie ma sytuacji, która zwalnia z jałmużny. Bo jałmużna znaczy miłosierdzie” – mówił bp Ryś.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).