Przekonuje o tym ks. Leszek Krzyża, dyrektor Biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie
I w Polsce, i na Wschodzie rośnie świadomość powszechności Kościoła katolickiego. Tam katolicyzm przestaje być utożsamiany z Polską, tu coraz częściej świadomie wspieramy Kościół powszechny a nie tylko naszych rodaków na Wschodzie – uważa ks. Leszek Kryża, dyrektor Biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. 4 grudnia, w druga niedzielę Adwentu planowana jest kolejna zbiórka na rzecz katolików zza wschodniej granicy.
KAI: Kierowanie Biurem Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski objął Ksiądz po tragicznej śmierci ks. Józefa Kubickiego...
Ks Leszek Krzyża: Ks. Kubicki był moim współbratem ze zgromadzenia chrystusowców. Przez ostatnie 9 lat byłem proboszczem polskiej parafii w Budapeszcie. A wcześniej przez 6 lat zajmowałem się chrystusowcami pracującymi na Wschodzie - Białorusi, Ukrainie i Kazachstanie. Polegało to głównie na tym, że stale podróżowałem i teraz to doświadczenie bardzo mi się przydaje.
Biuro prowadzi doroczną zbiórkę ogólnopolską, która jest nagłaśniana w mediach, ale prowadzi również mniej widoczną pracę na co dzień.
- Pracujemy intensywnie, a nawet bardzo intensywnie przez cały rok. Jestem tu dopiero od kilku miesięcy, ale nie ma dnia, żebym nie przyjmował gości ze Wschodu. Trzeba bowiem umiejętnie rozdawać zebrane pieniądze, spotykać się z ludźmi, słuchać ich potrzeb. Przyjeżdżają tu ludzie z Litwy, Łotwy, Estonii, Kirgistanu i ja jestem pod ogromnym wrażeniem ich zaangażowania, entuzjazmu, tym bardziej, że wiem w jak trudnych warunkach mieszkają.
W ubiegłym roku Polacy przekazali na rzecz pomocy Kościołowi na Wschodzie ponad 2 mln zł.
- To bardzo duża kwota, zważywszy, że zbiórek na różne cele jest w ciągu roku sporo. Polacy potrafią się dzielić z innymi, choć sami nie mają wiele. Ich ofiarność spotyka się z ogromną wdzięcznością, żaden grosz się nie marnuje.
Jakie są najpilniejsze potrzeby Kościoła katolickiego na Wschodzie?
- Ciągle jeszcze trzeba tam dużo remontować, niekiedy budować od zera. Nie tylko kościoły. Duszpasterze nie mają gdzie mieszkać lub żyją w bardzo mizernych warunkach bytowych. Ale widać też, że z inwestycji budowlanych przechodzimy na inwestycje personalne. Coraz więcej środków przeznacza się na „strawę duchową” – pomoce duszpasterskie, katechetyczne.
Potrzeba księży, zakonnic?
- To również jest nieustająca potrzeba. Pierwsi księża i zakonnice pojechali na Wschód 20 lat temu. W naturalny sposób następuje teraz wymiana pokoleniowa – po dwóch dekadach pracy część kapłanów wraca, jadą tam inni.
W czasie wakacji mój poprzednik, ks. Kubicki, prowadził w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie spotkania formacyjne dla osób wybierających się do pracy w Kościele na Wschodzie. W tym roku ja je poprowadziłem. Osoby mające wyjechać na Wschód dowiadują się na tych spotkaniach o specyfice geograficznej, politycznej i duchowej. Spotykają się z księżmi i zakonnicami, którzy przyjeżdżają do Polski na urlop. W Centrum Formacji zawiązują się pierwsze przyjaźnie między osobami, które potem będą pracować obok siebie. Choć „obok” to symboliczne określenie, bo istnieją rejony, gdzie parafie dzieli tysiąc kilometrów.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.