Południowe stoki Gór Izerskich, Nove Mesto pod Smrkiem. Wstaje przepiękny poranek. Za chwilę rozpocznie się Eucharystia. Jednak coś niepokojącego wisi w powietrzu. Coś nietypowego dla ostatnich chwil przed Mszą świętą. No tak... Nie słychać dzwonów!
I nie można ich usłyszeć, bo od wielu lat nie wołają już ludzi do kościoła. Z wielu powodów. Najbardziej prozaicznym, choć i najpełniej obrazującym sytuację w czeskim Kościele, jest brak ludzi do pociągania za sznur dzwona. Tutaj w ogóle brakuje ludzi w Kościele. Republika Czeska jest uważana za jeden z najbardziej zlaicyzowanych krajów w Europie. Ustępuje w tym rankingu Francji i terenom po byłej NRD. Dzisiaj połowa obywateli Republiki Czeskiej deklaruje ateizm, a tylko jedna trzecia jakąkolwiek wiarę w Boga. Warto dodać, że liczba zadeklarowanych ateistów w ostatnich latach stale się zwiększa.
W tym samym okresie spada liczba praktykujących katolików, która obecnie wynosi średnio od 5 proc. w tzw. prowincji morawskiej do 1 proc. w diecezjach prowincji czeskiej.
Wiara sąsiadów
Dla Polaków Czesi są przeważnie katolikami. Wynika to z naszej pamięci o przyjęciu chrztu przez Mieszka I właśnie od władców z Pragi. Przez kolejne wieki nasi sąsiedzi oddalali się od Kościoła. Jako pierwszy naród zaczęli otwarcie buntować się przeciwko władzy papieskiej. Już w XV w. koronę czeską opanowała plaga husytów i wojen religijnych. Praktycznie od tamtego czasu, poprzez wieki panowania austriackiego i przymusowej rekatolityzacji, Czechom religia katolicka jakoś zawsze kojarzyła się z przeciwnikami niepodległego państwa.
W czasach komunistycznych władza doskonale zdawała sobie sprawę z tych animozji. Grano tą kartą, by rozbić czeski Kościół. Zlikwidowano seminaria w poszczególnych diecezjach, a pozostawiono jedno – w Litomierzycach – dla całych Czech i Moraw. Mogli do niego trafiać tylko tacy kandydaci, którzy odbyli wcześniej rozmowę w partii. To ona wyznaczyła niewielki limit rocznych przyjęć na poziomie 25 nowych alumnów z terenu całej Czechosłowacji. Po odzyskaniu niepodległości szybko zwiększała się liczba nowych powołań, lecz na pewno niewystarczająco dla bardzo przetrzebionych szeregów prezbiteratu. Kościół w Czechach wciąż odczuwa brak duchownych. Obecnie w archidiecezji praskiej w 64 proc. parafii nie ma księdza. W diecezji litomierzyckiej, gdzie panuje najgorsza sytuacja, istnieje ponad 400 takich parafii, a w duszpasterstwie pracuje 100 księży.
Kościół czesko-polski
W tej ostatniej diecezji znajduje się nasza gościnna parafia. Proboszczem jest w niej Polak. W parafiach naszych południowych sąsiadów pracują dziesiątki polskich kapłanów. Pierwsi zaczęli przyjeżdżać już na początku lat 90. XX w. Tuż po aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji czescy biskupi przyjeżdżali do polskich seminariów duchownych i zachęcali do podjęcia wzywania, jakim była praca w tak zeświecczonym kraju. Jednym z tych, którego takie misje pociągały, był ówczesny kleryk piątego roku teologii Marcin Saj.
– Zgodnie z procedurą i pozwoleniem mojego biskupa, wystąpiłem z naszego seminarium i zapisałem się do seminarium w Pradze – wspomina początek swojej pracy ks. Marcin Saj, proboszcz parafii w Novym Mescie. – Tam obroniłem pracę magisterską i zostałem poprzez święcenia diakonatu i prezbiteratu włączony do grona prezbiteratu diecezji Litomierzyce – dodaje. Ks. Saj pochodzi z Rzeszowszczyzny, skąd do pracy na misjach stale wyjeżdża wielu księży. Południowe diecezje w Polsce posiadają dar wielu powołań kapłańskich. W samej tylko diecezji rzeszowskiej jest ich prawie 700. Dla porównania warto powiedzieć, że w naszej legnickiej diecezji pracuje około 400 kapłanów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.