Kościół zamknięty w sobie, nie posiadający misyjnej otwartości, jest Kościołem niedojrzałym albo chorym.
Powołanie misyjne wyrasta z samej istoty chrześcijaństwa. Jak powiedział Jan Paweł II, "Kościół zamknięty w sobie, nie posiadający misyjnej otwartości, jest Kościołem jeszcze niedojrzałym albo Kościołem chorym". Misyjność Kościoła wyrasta z wiary, świadczy o wierze i jest obowiązkiem każdego chrześcijanina.
Czemu tak kategorycznie? Bycie misjonarzem – czyli tym, który głosi Dobrą Nowinę, który głosi Chrystusa Zmartwychwstałego życiem i słowem wynika wprost z wiary, ze świadomości, że Jezus Chrystus jest największym skarbem, jaki można otrzymać, z radości, że mnie został on dany i z chęci obdarowania innych tym, co ja za darmo otrzymałem i co tak samo za darmo otrzymać może każdy. Bycie misjonarzem to realizacja przykazania miłości bliźniego - cóż większego można dać człowiekowi, jeśli nie świadomość miłości Boga i drogę do odkrycia wartości i godności własnego człowieczeństwa, widzianej w świetle Chrystusa, który stał się człowiekiem i dla człowieka (dla mnie) umarł. Jan Paweł II tak pisał:
Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca [...] musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie „przyswoić”, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć. [...] Jakąż wartość musi mieć w oczach Stwórcy człowiek, skoro zasłużył na takiego i tak potężnego Odkupiciela [...]. Właśnie owo głębokie zdumienie wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Nazywa się też chrześcijaństwem. Stanowi o posłannictwie Kościoła w świecie - również, a może nawet szczególnie – „w świecie współczesnym”.[1]
Czy zatem wiara Bogu i miłość bliźniego mogą nie przynaglać do głoszenia Ewangelii? W każdym miejscu i czasie, życiem i słowem
Niezależnie od obowiązku, który realizować można i należy w każdym miejscu i o każdym czasie, istnieje w Kościele szczególne powołanie misyjne. Odwołując się ponownie do słów Jana Pawła II:
Mówienie, że cały Kościół jest misyjny, nie wyklucza istnienia specyficznej misji ad gentes (dla Królestwa – przyp.), tak jak mówienie, że wszyscy katolicy powinni być misjonarzami nie wyklucza, a nawet wymaga, by istnieli misjonarze ad gentes, “na całe życie”, mający specyficzne powołanie.[2]
Adresatami tej szczególnej działalności misyjnej są narody i grupy społeczne, do których Ewangelia jeszcze nie dotarła. Oznacza to głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego w grupach i środowiskach niechrześcijańskich. Czy taka działalność jest jeszcze dzisiaj – i w jakim stopniu – potrzebna? Posłuchajmy po raz kolejny Jana Pawła II:
Mnożenie się młodych Kościołów w ostatnich czasach nie powinno łudzić. Na terytoriach powierzonych tym Kościołom, zwłaszcza w Azji, ale także w Afryce i czasem również w Ameryce Łacińskiej i w Oceanii, istnieją rozległe obszary, na których nie przeprowadzono ewangelizacji: całe ludy i obszary kulturowe nie zostały jeszcze objęte przepowiadaniem Ewangelii i nie posiadają Kościoła lokalnego. Również w krajach tradycyjnie chrześcijańskich znajdują się regiony, będące pod specjalnym zarządem właściwym dla krajów misyjnych ad gentes, grupy ludzi i obszary, do których ewangelizacja nie dotarła.[3]
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.