Komentarze do materiału/ów:
Problem wykorzystywania nieletnich musi obchodzić każdego z nas.
W tym roku Kościoły wschodnie obchodzą Święta Zmartwychwstania Pańskiego 5 maja.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
A według strony Eurostatu Polska jest na 17 miejscu, jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców i jednym z ostatnich państw, jeśli chodzi o ilość przyjętych uchodźców w stosunku do ludności i powierzchni kraju. Jesteśmy za to na jednym z pierwszych miejsc w liczbie odmów przyznania azylu w pierwszej instancji. Przyjmujemy za to szerokim strumieniem migrantów ekonomicznych.
H.Heine:)
Czytanie nie boli:
https://www.gosc.pl/doc/4272978.Rozsadnie-o-imigracji
Emigrantem nazywamy każdą osobę, która wyjeżdża ze swojego kraju pochodzenia. Na przykład Polaków wyjeżdżających do Wielkiej Brytanii. Imigrantem nazywamy z kolei każdą osobę, która przyjeżdża do kraju innego niż jej kraj pochodzenia. Na przykład pracujących w Polsce Ukraińców. Wynika z tego też, że każdy uchodźca jest emigrantem, ale nie każdy emigrant jest uchodźcą. [ https://pl.aleteia.org/2017/01/15/uchodzca-imigrant-czy-emigrant-wyjasniamy-pojecia-i-obalamy-mity/ ]
Kardynał bardzo szlachetnie apeluje, dając przejaw pięknego braterskiego gestu. Tyle tylko że na państwie udzielającemu ochrony międzynarodowej cudzoziemcowi ciążą konkretne obowiązki i to państwo jest zobowiązane do wywiązania się z tych obowiązków: PRAWA CUDZOZIEMCÓW UBIEGAJĄCYCH SIĘ O UDZIELENIE OCHRONY MIĘDZYNARODOWEJ
Po złożeniu wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej ma Pan / Pani prawo do:
pomocy socjalnej i opieki medycznej, [ https://udsc.gov.pl/uchodzcy-2/uchodzcy/prawa-i-obowiazki/prawa/ ]
A zatem oprócz wszystkich, którzy z dobrego serca otworzą drzwi, w sprawie zapraszania gości mają również coś do powiedzenia osoby odpowiedzialne za budżet tego państwa. Czy ktoś kto ma dystynkcje kardynała może o tym nie wiedzieć ? Czy mam rozumieć, że kardynał nie ma gdzie się tego dowiedzieć. Czy może, że kardynała to nie interesuje? A może Kardynał dobrze to wie. I równie dobrze wie, że apel apelem, gest gestem, a w życiu budżet się musi zgadzać.
A gdybyś zainteresował się choć odrobinę na temat sposobów finansowania pobytu uchodźców w Polsce, to byś wiedział, że środki na ten cel są zabezpieczone i wcale nie pochodzą z budżetu centralnego, tylko z funduszy celowych EU. Środki te przewidują nie tylko zasiłki, czy opiekę medyczną, ale także wynagrodzenie pracowników socjalnych, czy dopłaty dla osób wynajmujących mieszkania uchodźcom. Słowem, Polska nie tylko nie traci, ale może "zarobić" na przyjęciu uchodźców.
I Kardynał o tym wie. Ty nie wiesz, więc jak zwykle wypowiadasz się w oparciu o własne wyobrażenia.
Płaszczyzna relacji kościół polityka, polityka kościół wcale nie jest prosta i płaska. Jest pofalowana ta płaszczyzna i skomplikowana. Kościół chciałby być apolityczny. Bardzo by chciał. Tęskni do apolityczności. Chciałby przynajmniej z definicji, być ponad politycznymi podziałami. Tyle tylko, że nie jest to możliwe. W swojej misji nauczycielskiej ma kościół zadanie nauczać i kształtować. Kształtować sumienie. Kształtować poglądy na kwestie etyki i moralności indywidualnej i społecznej. A jeżeli coś jest społeczne, dotyczy społeczeństwa, to polityka nie może być w takich kwestiach bierna. Więc choćby się kościół wzbraniał i odżegnywał od związków z polityką, choćby się w tym wzbranianiu i odżegnywaniu nie wiem jak mocno naprężał i wytężał, to polityka i tak wmiesza się do kościoła. A jeżeli polityka wmiesza się do kościoła, to chcąc nie chcąc powstaje mieszanina kościoła i polityki.
Jest takie powiedzenie „Młyny Kościoła mielą powoli”. Odnosiło się to powiedzenie (czas przeszły za chwilę wyjaśnię) do faktu zachowywania przez Kościół ogromnej ostrożności, powściągliwości, długotrwałego namysłu, w reakcjach na nowinki i szybko bieżące nowości. Kościół zanurzony w tradycyjnej przeszłości i wpatrzony w eschatologiczną wieczność, nie ścigał się z pośpiechem teraźniejszości, co pozwalało mu uniknąć wielu niepotrzebnych błędów. Dziś bardzo wielu chce w Kościele zamontować tym młynom silniki rakietowe, z napędem jądrowym.
Jest problem imigrantów – jest natychmiastowa reakcja Kościoła: Przyjmować! Każdej decyzji można znaleźć ewangeliczne uzasadnienie. Dla każdej można znaleźć argumenty odwołujące się do powagi urzędu.
Mimo wszystko pozostaje dylemat. Bo oto Kardynał Krajewski uprasza o przyjmowanie imigrantów, a kardynał Sarah apeluje aby pomagać Afryce i jej ludności tam na ich rodzimej ziemi. Stanowisko Franciszka jak czytam chwiejne. Raz dostrzega, że otworzyć uchodźcom drzwi i zapomnieć jak gniją w obozach bez środków i widoków na przyszłość to błąd. Raz widzi, że tych którym otworzono szeroko drzwi do przyjazdu zagospodarowują handlarze niewolników sutenerzy, stręczyciele i inne szumowiny i powiada nie sztuka przyjąć, sztuka zadbać o nich. Innym razem nawołuje: Przyjmować! Nie myśleć czy to przyjmowanie jest rzeczywistą pomocą, tylko przyjmować. Nic już nie rozumiem. Nie mam rozumieć? Mam być ślepo posłuszny, bom głupi? Może i tak. Własnej głupocie niezmiernie trudno jest się sprzeciwić i jej przeciwdziałać. A ja głupi, sam nie wiem czy przelewać kasę na konta Caritasu żeby potencjalnym imigrantom na ziemiach gdzie ogłaszają katastrofę humanitarną? Czy wystarczy jak krzyknę: Przyjmować! Przypomina mi się niedawne: Pomożecie? Pomożemy!
„Dziś nawet małe dziecko wie. Pogoda jest dla bogatych. Dla niebogatych są prognozy raczej złe”
Jak to milusio rozwiązuje się światowe problemy z ubóstwem i ekonomiczno kulturową migracją ludności, za pomocą słusznych ideowo internetowych komentarzy. Zdanko albo dwa i wszystko załatwione. Pomożone, tym którzy w potrzebie.
„Jak się zabierze ludzi z obozu i rozlokuje po innych miejscach…”
Jak się tych ludzi rozlokuje po innych obozach w innych miejscach niż wcześniejszy obóz to co?
„to problem zostanie w dużej mierze rozwiązany.” Twierdzi autor złotej myśli.
Jak cudna teoria. Jaka pomocna. Przenieść ludzi z jednego obozu do drugiego obozu i po problemie. Jak to niewiele trzeba żeby pomóc. Środków finansowych nie potrzeba. Nie potrzeba się martwić jak i skąd znaleźć środki żeby tych ludzi zakwaterować w ludzkich warunkach, żeby ich nakarmić, ubrać, nauczyć języka, wykształcić przynajmniej do poziomu umożliwiającego samo utrzymanie i jeszcze znaleźć zatrudnienie. O tym wszystkim myśleć nie trzeba. Nie trzeba myśleć ile i skąd, na taką pomoc, która rzeczywiście byłaby pomocna. Nie trzeba myśleć o tym, że dopóki są w swojej grupie etnicznej i językowej owi potrzebujący to wszystko dla nich jest jeszcze otwarte. Wrzucenie ich jednak , bez znajomości kultury i języka, w całkiem obcy im świat środowiska w jakie trafią jest początkiem a nie końcem. Tak pomyśli ktoś, kto wie co oznaczają wyrażenia asymilacja, zagospodarowanie, przystosowanie, edukacja, opieka, samowystarczalność.
Są takie myśli, których lotność mnie rozbraja.
Jednak od Kardynała, jakby nie miał na nazwisko i jakiej funkcji by nie pełnił, oczekuję więcej. Oczekuję, że uwzględni w jaki sposób widzi możliwość asymilacji osób które marzą o własnych enklawach nie o asymilacji. Oczekuję, że zachęcając do otwierania drzwi chociaż wspomni, co dalej po otwarciu drzwi wejściowych. Oczekuję, że wzmiankuje jak widzi organizację długoterminowej pomocy tym którym drzwi otwarto. Kardynał to jest ktoś. To nie anonimowy autor myśli lotnych, które w mig, jednym zdaniem rozwiązują problem. Kardynał to jest ktoś kto powinien według mnie mieć plan, a nie hasło: „Pomożecie?”. I ten plan przedstawić. Gdybym tak chciał beztrosko zdać się na opatrzność Bożą jak niektórzy proponują, to poniechałbym edukacji i zatrudnienia. Usiadłbym wygodnie w foteliku i czekał: „Dał Bóg dzieci niech da i na dzieci”. Daje Bóg emigrantów da i na emigrantów. Tak może myśleć anonimowy internauta, autor myśli niezwykle lotnych. Kardynał powinien myśleć i przemawiać odważnie ale rozważnie i poważnie. Wówczas łatwiej słuchałoby mi się na poważnie.
Zacznijmy więc od obozów. Problematyka uchodźców zawsze rozbija się o obozy. Było tak w przypadku Jugosławii, Czeczenii, a teraz na dużo większą skalę w przypadku uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Obóz załatwia kilka doraźnych problemów, ale w dłuższej perspektywie rodzi kolejne. Obozy potrafią istnieć latami, na przykład nadal istnieją obozy uchodźców z Jugosławii. Od ponad ćwierć wieku nikt nie zajął się sprawą. W przeciwieństwie do wielu obozów, których problem rozwiązano modelowo. A żeby problem rozwiązać modelowo należy obóz rozwiązać, a ludzi rozlokować. Bo obozy w dłuższej perspektywie rodzą przestępczość. Nie dlatego, że ci ludzie są źli, ale dlatego, że nie mają innego wyjścia. Młodzi często nie znają innego życia, niż wojna, gdzie kradli i zabijali, bo tak trzeba było. A teraz nie mogą dostać pracy, bo mają łatkę "obozowych", czyli złodziei i bandytów. I koło się zamyka. Dlatego zamiast trzymać ludzi w skupisku należy ich rozproszyć, wtedy znika problem zorganizowanych band i znika problem braku pracy. Bo nie ma łatki "obozowych".
Co do asymilacji, to najgłupsze, czego można oczekiwać od uchodźców. Oni mają się integrować, a nie asymilować. Nie oczekujesz chyba, że uchodźcy mają porzucić kulturę i religię i stać się np. Polakami? Tym bardziej, że ci ludzie nadal mają nadzieję na koniec wojny i powrót do kraju. A ktoś ten kraj ma odbudować, na pewno nie zrobią tego ludzie, co znają jedynie obozy, gdzie życie sprowadza się do czekania na kontener z chlebem.
Z własnego doświadczenia wiem, że pomoc rodzinie uchodźców nie wymaga prawie żadnych środków finansowych, poza dobrą wolą na początku. Trzeba tylko znaleźć im dach nad głową, po czym sami będą mogli znaleźć pracę, pójść do szkoły i opłacić rachunki. Na przykładzie rodziny, której udostępniłem mieszkanie, oni odmówili, gdy im proponowałem, że przez pierwsze miesiące będą mieszkać za darmo. Sami chcieli płacić ze skromnego zasiłku, który dostawali. Teraz oboje rodziców pracuje, córka chodzi do szkoły. Obóz pod Lublinem nie dawał im takiej możliwości.
To, co proponuje Krajewski jest jednym z lepszych rozwiązań, generującym najmniej kosztów i problemów. Sam drogi CSOG zacznij się interesować jak się pomaga uchodźcom, to na pewno to zrozumiesz.
Integrować - łączyć, scalać, jednoczyć, spajać [SJP]
Asymilacja kulturowa – proces określający całokształt zmian społecznych i psychicznych, jakim ulegają jednostki, odłączając się od swojej grupy i przystosowując się do życia w innej grupie o odmiennej kulturze. Najczęściej o asymilacji mówi się w przypadku przystosowania się imigrantów do norm życia społecznego kraju, w którym się osiedlili bądź przedstawicieli mniejszości narodowych do norm zbiorowości (narodu) dominujących w danym kraju lub krainie.[Wikipedia]
Podstawowy akt prawny regulujący zagadnienia związane z zatrudnianiem cudzoziemców w Polsce stanowi Ustawa z 14 grudnia 1994 roku mówiąca o zatrudnieniu, a także przeciwdziałaniu bezrobociu (DzU z 2001 r. nr 6, poz. 56 ze zm.) Cudzoziemiec przebywający w Polsce może wykonywać pracę na jej terenie, jeśli posiada on zezwolenie na pracę nadane mu przez wojewodę. Z tego obowiązku zwolnieni są ci cudzoziemcy, którzy:
• posiadają status uchodźcy nadany im przez Rzeczpospolitą Polską,
• mają zgodę na pobyt w Polsce,
• korzystają z ochrony czasowej w naszym kraju,
• ubiegają się o nadanie tytułu uchodźcy.
Do nieograniczonego dostępu do pracy mają również członkowie rodzin wyżej wymienionych przypadków.
Pozostaje pytanie kto i do jakiej pracy zatrudni osobę nie władającą językiem polskim (często angielskim, niemieckim, też nie).
Pytanie: Kto, w jakim czasie, jakimi środkami nauczy tych ludzi komunikatywnego języka umożliwiającego wykonywanie pracy. Proszę tylko mnie nie rozśmieszać, że wytłumaczy mu na migi jak się sezonowo zrywa owoce albo wskaże palcem wskazującym, którą podłogę ma zmywać.
Kto przybyszów, wymienionych przez autora myśli lotnych niczym Ikar, zrozumie jeśli nie znają języka. Kto ich zrozumie jak będą się skarżyć na ból i błagać o pomoc lekarza? Kto będzie w stanie zrozumieć jeżeli trzeba będzie przeprowadzić lekarski wywiad (kiedy zachorują). Kto na ich język przetłumaczy umowę o pracę, kto wytłumaczy jakie mają pracownicze prawa i obowiązki. Kto im zapewni tłumacza, pomoc i ochronę prawną? Kto?
Górnolotne złote myśli autora myśli górnolotnych przestają mnie już bawić. Wolę zatem przyznać, że nic nie wiem o pomocy uchodźcom, musze się dokształcić. A w zasadzie powinienem wiedzieć tylko tyle, że najlepiej bym im pomógł gdybym im oddał jeden pokój. I sobie poradzą. Pójdą do pracy, do szkoły. Nic nie zechcą za darmo.
:)
pozdrawiam serdecznie