Pierwsze doniesienia o cudownym zstąpieniu Świętego Ognia pojawiły się około 1000 roku.
Zdaniem kapelana protesty na Uniwersytecie Columbia organizowane były przez siły komunistyczne.
... byśmy popadli w pustkę egzystencjalną i nie utracili nadziei życia.
Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu.
Postulator procesu kanonizacyjnego Papieża - Polaka o jego dziedzictwie.
Sądzę, że Twoją radę najlepiej jakbyś najpierw zastosował do Ciebie. Dlaczego?
Bo Twój sposób myślenia pozwala na wysnucie wniosku, że Jezus wylansował Barabasza.
Autor przyjmuje rolę obrońcy Kościoła i zadaje pytanie jak reagować na krytykę mediów. Następnie odpowiada sam sobie, że należy odpowiadać po chrześcijańsku, czyli przyzwoicie i po ludzku. Aby jednak obrona była skuteczna należy odpowiadać mądrze. Nie wystarczy cytować emocjonalne oceny i twierdzenie, że obiektywna prawda jest po naszej stronie, wzmacniając wypowiedź porównaniami do brodzenia w szlamie na mieliźnie. Do autora nie dociera krytyka "chorób" drążących Kościół i odbiera wszystko jako walkę z Kościołem. To błąd, który prowadzi autora do obrony negatywnych zjawisk w Kościele, co dezawuuje cała istotę i znaczenie Kościoła. Krytyka działań Kościoła nie pochodzi tylko z zewnątrz. Ten sam cytowany papież Benedykt XVI, jeszcze jako
kardynał Ratzinger powiedział, że Kościół zbyt dużo uwagi poświęca sobie, a nie Panu Bogu. W swoim ataku na eks-duchownych autor zupełnie przebrał miarę porównując ich z eks-homoseksualistami, czyli jakby postawił znak równości księża=homoseksualiści. To dla mnie absolutny szok. Czy publikacje w GN podlegają zatwierdzeniu przez jakieś kolegium redakcyjne?
Specjalistami od oceny Kościoła są ci, którzy kontestują jego nauczanie i wystąpili z szeregów osób duchownych.
Dlaczego więc o prawdę na temat homoseksualizmu nie pytać tych, którzy uznali go za problem i przewyciężyli go?
Jedynie dlatego, że w tym wszystkim nie chodzi o prawdę.
Określenie eks-homoseksualista jest fałszywe, bo orientacji seksualnej nie da się wybrać. Natury w tym zakresie nie da się zmienić, eks-homoseksualista to martwy homoseksualista. I w tym jest hipokryzja mediów i próby budowania tez opartych na fałszywych założeniach. Możliwość wyboru dotyczy jedynie czynności seksualnych i tu możemy mówić o przezwyciężaniu. Tym razem wchodzimy w zagadnienia celibatu, z którym Kościół ma także problemy. Skala zjawiska łamania celibatu i pedofilii znana jest być może Kościołowi, chociaż nie jest to do końca pewne. Utajnienie i bagatelizowanie tych problemów nie wynika z dążenia do prawdy. Działanie Kościoła nie we wszystkim jest jawne i nie zawsze zgodne z przykazaniami. Krytyczne oceny eks-duchownych znających środowisko kościoła hierarchicznego rzucają światło na niektóre kwestie. Ale przecież prawdziwa cnota prawdy się nie boi. Kościół dla własnego dobra i dla dobra wiernych powinien mądrze i w zgodzie z nauką Chrystusa rozwiązać te problemy. Alergiczna reakcja na jakąkolwiek krytykę i bezrozumna obrona za wszelką cenę przyniesie skutki odwrotne od pożądanych.
To fakt że lobby gejowskie nie tylko zamyka oczy na te możliwości ale nawet atakują i represjonują na różne sposoby ujawniających siępublicznie eks-gejów, którzy utworzyli w USA chroniącą ich prawa organizację.
Jak wykazalo wiele badań homoseksualizm jest stanem nabytym w wyniku zranień emcjonalnych, molestowania w dzieciństwie, problemów z akceptacją wlasnej płci. Jest objawem wewnętrznych konfliktów, które w wielu przypadkach poddają się psychoterapii. Po przepracowaniu tych konfliktów naturalna homoseksualna skłonność ulega przywróceniu.
Przekazywanie genów i życia odbywa się w naturze jedynie poprzez stosunki heteroseksualne, stąd nie ma genów homoseksualizmu, ani nie stwierdzono wrodzoności tej orientacji.
Kolejny mit, to rzekomy problem z celibatem. Tak się składa, że więcej przypadków nadużyć seksualnych dotyczyła duchownych protestanckich, których celibat nie obowiązuje. Zresztą generalnie przestępstwa seksualne wśród duchownych to tylko JEDNA TRZECIA PROCENTA tych przestępstw w innych grupach społecznych. Znacznie wiecej przypadków molestowania nieletnich występuje w domach, szkołach i innych instytucjach zajmujących się młodzieżą. Dlaczego tam nie bije się na alarm, a atakuje tylko Kościół który podjął już wiele działań w celu oczyszczenia się z tego grzechu?
Ponieważ jednak choroba osłabia organizm, to można ja wykorzystać w walce przeciwko niemu .
Zgadzam się całkowicie z tym ,że trzeba leczyć. Poza Kościołem nie ma jednak upoważnionych do leczenia. Kościół musi wyleczyć się sam. Postawienie diagnozy nie jest krytyką Kościoła. Krytykowane jest zaniechanie leczenia. Jak w każdej chorobie opóźniona terapia może powodować powikłania i pogorszenie stanu zdrowia.
Zasadnicze pytanie do Ciebie. Czy Ty uważasz się za członka Kościoła?
Jeśli nie, to Twoje rady o "leczeniu" Kościoła są warte funta kłaków, bo na temat Kościoła nie wiesz nic, albo wiesz tylko z plotek. W zasadzie to nie Twój problem.
Jeśli tak, to Twoje rady o "leczeniu" Kościoła są warte funta kłaków o ile nie uznasz, że jako cząstka Kościoła powinieneś to "leczenie" zacząć od siebie, bo na temat Kościoła nie wiesz nic, albo wiesz tylko z plotek. Zachowujesz w tym przypadku, jak mało rozgarnięte dziecko, które swojej matce nakazuje leczyć się, tylko dlatego, że się potknęła przez przypadek na drodze. A powinieneś sam baczyć abyś nie potknął się nie upadł.
Ja też mam zasadnicze pytanie do ciebie. Czy Ty uważasz się za członka Kościoła?
Jeśli nie, to Twoje rady do kogokolwiek w sprawach jego osobistych relacji z Bogiem są warte funta kłaków, bo nie wiesz o czym piszesz, albo posługujesz sie plotkami. I nie powinieneś sie w ogóle tym zajmować.
A jeśli uważasz się za członka Kościoła, to przede wszystkim w trosce o jego autorytet, kondycję i współodpowiedzialność za jego ewangelizację, powinieneś zmienić sposób odnoszenia sie do współbraci w wierze. Jeżeli nie wiesz jak to zrobić, to przyjmij dobrą radę, że miłość jest przed sprawiedliwością i jest najlepszym lekarstwem na leczenie wszystkiego, w tym także Kościoła.
Pański wpis, to próba odebrania mi głosu na zasadzie jak nie jesteś nasz, to nie twój interes, a jak nasz to sam się lecz. Nie jest to merytoryczna ocena poruszanych problemów. Grzechy kościoła dostrzeżone zostały prze wielu ludzi Kościoła z papieżem Benedyktem XVI włącznie, który nie mając dostatecznej wiedzy zlecił poufne prywatne śledztwo. Z Pańskiej wypowiedzi wynika,że Pan taką wiedzę ma. Więc może podzieli się Pan nią z czytelnikami, bez wnikania w stopień mego rozgarnięcia, moje relacje z matką i stan mego zdrowia.
Nie było jednak sprostowania w telewizji,
łatwo jest znieważyć człowieka,trudno przyznać się do pomyłki.Podejrzewam jednak że to jest świadomie robione,jednak walki z kościołem
a tym samym Panem Bogiem nikt nie wygra.
Sprawa księdza z warmińskio-mazurkiego jest tą, o której piszę, że się podpalił i zostawił list, a treść jego jest przyznaniem się.
Oczekuję dokładniejszej informacji, a nie ogólników.
Jeśli nie wierzyć to tylko Tobie. Skoro "tych spraw jest naprawdę dużo" to mogę podejrzewać, że:
1. Podasz konkretne fakty jeszcze jednej sprawy nie związanej z podpaleniem się.
2. Zgłosisz je do prokuratury, żeby Kościół mógł jak najszybciej oczyścić się.
Wiem jednak, że jesteś kłamcą ponieważ:
1. Nie znasz szczegółów sprawy księdza z warmińsko - mazurskiego.
2. Nie zgłosiłeś nic do prokuratury.
"Warto żebyś poszerzył swoją wiedzę na ten temat...."
Rozwijany wątek homoseksualizmu jest wątkiem pobocznym, ale ponieważ autor artykułu w swoich porównaniach sięgnął do niego w celu obrzydzenia eks-księży i temat wywołuje dyskusję, to odniosę się do wypowiedzi "micked". Faktycznie nie znam tych pozycji literaturowych. Jednak jak widać, wyniki opisywanych badań i terapii są zbyt mało uniwersalne i niewystarczająco potwierdzone statystycznie, że nie dają podstaw do powtórnego wpisania homoseksualizmu na listę chorób WHO, czy zaburzeń wg APA. USA jako społeczeństwo jest bardzo zróżnicowane. Poza np. kręgami artystycznymi Nowego Jorku homoseksualiści spotykają się z dużym ostracyzmem. To między innymi przyczyna do szukania takich rozwiązań, w tym dla osób nie akceptujących swego homoseksualizmu i cierpiących z powodu ostracyzmu społecznego. Jest wiele przypadków homoseksualistów żyjących w związkach hetero, którzy rekompensują swój "dyskomfort seksualny" wartościami jakie im daje klasyczna rodzina i jej status społeczny. Jak mniemam odpowiednia terapia i ćwiczenia psychologiczne mogą wykształcić odpowiednie zachowania. Najłatwiejsze jest to w przypadku osób heteroseksualnych, dla których jak to mój Adwersarz określił ich homoseksualizm jest stanem nabytym. Terapie te nie likwidują samego homoseksualizmu, są jak środki przeciwbólowe.
Tak więc "leczenie jedynie przytłumia te zachowania, zaś człowiek poddany tej terapii ma zmienioną zupełnie psychikę i intelekt - osobowość, staje się mułem intelektualnym. Po zaprzestaniu leczenia nastepuje powrót do dawnych zachowań, wraz z odzyskaniem intelektualnej sprawności.
Podane wyżej badania specjalistów nie są reprezentatywne dla ostatecznego stwierdzenia, że metody lecznicze bezpowrotnie odniosą skutek.
Co do małego procenta przestępstw seksualnych przez kler, mogę przyjąć to założenie, ale nie do końca. Z tym, że przypominam, system krycia księży-lubiezników miał i ma na celu pokazanie, że Kościół jest czysty i sam sobie radzi z pojedynczymi przypadkami. To tak jak alkoholik, który przez kilka dni nie pije i twierdzi, że jest w stanie zapanować nad pociągiem do alkoholu.
System ten nazywa się "crimen sollicitationis", z 1962 r, opracowany w najdrobniejszych szczegółach jak podchodzić do tego problemu (czytałem cały) i jak postępować, w celu tuszowania sprawy. W 2001 roku zmodyfikowano przepisy tak, że skandale mają być przekazywane do Watykanu i tam "rozpatrywane".
Jeśli od wielu lat opinia publiczna dowiaduje się rozmiarach tego stanu rzeczy w Kościele, a BXVI dopiero co ruszył tę górę lodową, oznacza to, że jeden z grzechów głównych Kościoła w sprawach molestowania był na tyle nabrzmiały, że poswtały przepisy o tuszowaniu.
W USA Kościół lokalny zapłacił ofiarom miliardy dolarów kar, w innych państwach podobnie w różnej skali. W Polsce natomiast mamy dopiero początki ujawniania skandali seksualnych wśród kleru.
Więc niech nikt nie opowiada bzdur, że to jest ułamek procenta i Kościół sam sobie z tym radzi. Nie radzi, skoro procesy skazujące księży oraz kary pieniężne za te przestępstwa nie należą do rzadkości.
Kiedy człowiek zaakceptuje swoje zranienia, otworzy się na przebaczenie sobie i innym, zacznie żyć realnie, a nie rozwiązywać swoje problemy seksualnością, skłonności do tej samej płci słabną, a nawet zanikają. Są już książki na ten temat Np "Wyjsć na prostą" Richarda Cohena
Crimen Solitationis powstała w 1922 roku i nie dotyczyła samych nadużyć seksualnych, ale sposobu postępowania przy rozpatrywaniu kanonicznego przestępstwa nadużycia sakramentu pokuty przez kapłana namawiającego penitenta do zachowań niemoralnych. Była to procedura chroniąca tajemnicę spowiedzi i praw penitenta ale też zapobieganie fałszywym oskarżeniom, stąd do ostatecznej decyzji trybunału kościelnego zachowywano dyskrecję.
Temat pedofilii w Kościele wałkuje się już tak długo, że zapadły wyroki i są miarodajne statystyki.
Co do pastylek też wygadujesz bzdury kompletne, opierasz się na wyrywkowych badaniach nie będących reprezantywnymi. To samo dotyczy WHO, która skupia lekarzy głównego nurtu, a nie skrajnych badaczy, których opinie nie mają znaczenia.
Więc z Tobą nie wchodzę w dyskusję.
Po drugie: WHO nie jest instytucją naukową ale polityczną i decyzja o wypisaniu homoseksualizmu z listy zaburzeń nie wynikała z żadnych danych naukowych, ale z politycznych nacisków lobby gejowskiego. To lobby było od poczatku antynaukowe- potrafili zakłócać wykłady lekarzy przedstawiajacych wyniki swoich badań, wywierali róznego rodzaju presję na członków APA. Wiedzy naukowej nie ustala się metodą głosowania i to takiego, gdzie decyduje wybrana mniejszość naukowców, a tak było w przypadku zmian w kwalifukacji homoseksualizmu.
Potem zresztą dodano kategorię homoseksualizm egodystoniczny (dotyczacy tych którzy chcą się leczyć)- to tak jakby dzielić kategorie nikotynizmu- jak ktoś chce rzucić palenie to jest to zaburzenie, a jesli nie- to coś zdrowego i normalnego....
Jeśli nie znasz literatury naukowej to skąd absurdalne porównania wyleczenia z homoseksualizmu z działaniem pastylek przeciwbólowych? Pastylki łagodzą OBJAWY, terapia usuwa PRZYCZYNY homoseksualizmu. Terapia nie zajmuje się orientacją, ale uzdrowieniem calej osoby, jej emocji, konfliktów i zranień wewnętrznych. Wtedy skłonności homoseksualne (które są objawem) znacznie słabną bądż ustępują całkowicie. Wielu eks-gejów po terapii załozyło rodziny i mają dzieci, czują się szczęśliwi i spełnieni w relacji z przeciwną płcią, choć na początku odczuwali do niej awersję.
W USA nikt nie dyskryminuje już homoseksualistów, przeciwnie to oni wymuszają sądownie "zakazy terapii" i prześladują eks-gejów, którzy otwarcie przyznają się do zmiany orientacji. Polecam stronę http://pfox.org/default.html
Próbowano "leczyć " homoseksualizm za pomocą famakologii i związków biologicznych. Prócz fizycznego pociągu seksualnego do tej samej płci bardzo ważna jest psychika człowieka.
Tak więc "leczenie jedynie przytłumia te zachowania, zaś człowiek poddany tej terapii ma zmienioną zupełnie psychikę i intelekt - osobowość, staje się mułem intelektualnym. Po zaprzestaniu leczenia nastepuje powrót do dawnych zachowań, wraz z odzyskaniem intelektualnej sprawności.
Podane wyżej badania specjalistów nie są reprezentatywne dla ostatecznego stwierdzenia, że metody lecznicze bezpowrotnie odniosą skutek.
Co do małego procenta przestępstw seksualnych przez kler, mogę przyjąć to założenie, ale nie do końca. Z tym, że przypominam, system krycia księży-lubiezników miał i ma na celu pokazanie, że Kościół jest czysty i sam sobie radzi z pojedynczymi przypadkami. To tak jak alkoholik, który przez kilka dni nie pije i twierdzi, że jest w stanie zapanować nad pociągiem do alkoholu.
System ten nazywa się "crimen sollicitationis", z 1962 r, opracowany w najdrobniejszych szczegółach jak podchodzić do tego problemu (czytałem cały) i jak postępować, w celu tuszowania sprawy. W 2001 roku zmodyfikowano przepisy tak, że skandale mają być przekazywane do Watykanu i tam "rozpatrywane".
Jeśli od wielu lat opinia publiczna dowiaduje się rozmiarach tego stanu rzeczy w Kościele, a BXVI dopiero co ruszył tę górę lodową, oznacza to, że jeden z grzechów głównych Kościoła w sprawach molestowania był na tyle nabrzmiały, że powstały przepisy o tuszowaniu.
W USA Kościół lokalny zapłacił ofiarom miliardy dolarów kar, w innych państwach podobnie w różnej skali. W Polsce natomiast mamy dopiero początki ujawniania skandali seksualnych wśród kleru.
Więc niech nikt nie opowiada bzdur, że to jest ułamek procenta i Kościół sam sobie z tym radzi. Nie radzi, skoro procesy skazujące księży oraz kary pieniężne za te przestępstwa nie należą do rzadkości.