Garść uwag do czytań na XXV niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Nie wchodząc na razie głębiej w treść tej przypowieści już na pierwszy rzut oka widać, że to przypowieść o nawróceniu. Nie jest to jednak jakieś wezwanie do nawrócenia, wskazówka na czym miałoby polegać, jakie szczegółowe warunki miałby nawrócony spełniać. To spojrzenie na grzesznika i na jego nawrócenie z perspektywy Boga, który daje okazję do nawrócenia kiedy i jak chce i który w końcu wszystkim odda to, co się im należy. Widać tu ową perspektywę eschatologiczną, w której kontekście umieszczono tę przypowieść. A to znaczy... Nie wiem czy potrafię tę myśl jasno wyrazić... Chodzi o to, by nie próbować rozważać owej przypowieści z perspektywy doczesnej. To znaczy np. koncentrując się na tym, czy sprawiedliwie jest dać pracującym cały dzień tyle samo, co pracującym jedną godzinę. Tu chodzi o perspektywę wieczności, o plan Boga, który powołuje jednych wcześniej, drugich później, ale w jednym celu: żeby wszystkich zbawić, wszystkim dać obiecanego denara...
Trudno też jednak nie zauważyć bliższego kontekstu tej przypowieści. To z jednej strony – w 19. rozdziale – spotkanie z bogatym młodzieńcem i Jezusowe ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem bogactwa, z drugiej – już w rozdziale 20. – trzecia zapowiedź męki i scena z matką synów Zebedeusza, po której Jezus tłumaczy uczniom, że przełożeństwo powinno być służbą. Ciekawy kontekst, prawda?
Ostrzeżenie przed chciwością i przed panoszeniem się. Przecież gdy czyta się przypowieść o robotnikach w winnicy właśnie takie instynkty z człowieka wyłażą: oburzenie, że pracujący dłużej nie dostali czegoś ekstra i konsternacja, że za swoje zasługi nie zostali wystarczająco docenieni, wyniesieni nad tych, którzy pracowali jedną godzinę. Czyli pieniądze i prestiż. A Jezus ostrzega, że to pułapka. Nie wolno wpaść w nią także przyglądającym się bliżej przypowieści o robotnikach w winnicy.
4. Warto zauważyć
Przypowieść jest w zasadzie jasna. Ale dla porządku.. Próbując spojrzeć na nią z perspektywy wieczności oraz omijając pułapkę umiłowania pieniędzy i prestiżu...
To może najpierw krótkie wyjaśnienie z tymi godzinami pracy. Dla Żydów dzień zaczynał się o 6, a kończył o 18. Trzecia godzina dnia, to nasza 9, szósta – 12, dziewiąta – 15, a jedenasta – 17. Proste :)
Co dalej? W przypowieści ukryty jest bardzo ciekawy i smutny obraz nas, ludzi. Sprawiedliwa zapłata za wykonaną pracę? Owszem, chętnie przyjmiemy. Ale jak się już napracowaliśmy, to kłuje nas w oczy, że drugi dostał to samo, choć się tak nie napracował. Sprawiedliwa zapłata wydaje nam się wtedy zbyt niska, a hojność z jaką Pan dał krócej pracującym odbieramy jako własną krzywdę. I pół biedy, gdyby chodziło faktycznie o kwotę na pasku podczas wypłaty. Ale tu przecież chodzi o dobra duchowe, o zbawienie.
Niektórym bogobojnym chrześcijanom trudno pogodzić się z myślą, że choć całe życie starali się dobrze żyć nie dostaną w niebie miejsca lepszego, bardziej zaszczytnego od tego, które otrzymają nawróceni w ostatniej chwili. Nawet w teologii pojawiały się pomysły, wedle których ci świętsi mieliby otrzymać jakieś większe od innych szczęście wieczne (kto nie wierzy niech zajrzy do tak ważkiego dzieła jak Breviarium Fidei). Nie czas i miejsce w tej chwili na roztrząsanie problemu, jak będąc w pełni szczęśliwym można być mniej szczęśliwym od innych, ale nie sposób nie zauważyć, że traktowanie nieba głównie w kategoriach nagrody śmierdzi jakimś kupieckim podejściem do sprawy. Zwłaszcza jeśli myśli się nie tyle o nagrodzie za życie święte, co bezgrzeszne. Wychodzi na to, że tacy chrześcijanie zwyczajnie zazdroszczą grzesznikom możliwości grzeszenia. I powstrzymuje ich tylko strach przed karą. Za swoje trudy, za swoje zaciskanie zębów, chcieliby jednak być sowicie wynagrodzeni. Zrównanie ich z tymi, którzy przed swoim nawróceniem nagrzeszyli ile wlezie odbiorą jako wielką krzywdę....
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.