Szczęśliwa rozrzutność

Garść uwag do czytań na XXV niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Reklama

Widać już dlaczego Jezus powiedział o owych zazdrośnikach, że pierwsi będą ostatnimi. Oni zwyczajnie nie dorośli do nieba (choć pewnie do czyśćca tak). Ciągle mają ochotę na zakazane i zatrute jabłka grzechu, zła. A niebo jest dla tych, którzy odrzucają wszelkie zło, dla tych, dla których najważniejsza jest miłość....

Trzeba trochę przestawić perspektywę myślenia. Konkretnie? Chrześcijanin zatrudniony w winnicy Pana o poranku nie musi się martwić o to, czy uda mu się coś zarobić, czy będzie miał na utrzymanie. Pracuje, owszem, ale przecież w winnicy, nie w kamieniołomie. To chyba znacznie lepsze niż nerwowe czekanie na jakąś możliwość zarobku i patrzenie z przerażeniem, jak oddala się perspektywa spokojnego, sytego wieczoru...

Przypowieść przedstawia też ciekawy obraz Boga. Boga, którego myśli górują nad myślami ludzkimi jak niebo góruje nad ziemią. Znamienne, że Bogu zależy na każdym człowieku. Na człowieku, nie na jakiejś abstrakcyjnej sprawiedliwości. Dlatego skłonny jest i temu, który przyszedł pracować do jego winnicy pod koniec dnia dać to wszystko, co obiecał pracującym od samego rana. On po prostu chce, by każdy człowiek był szczęśliwy i zadowolony. Niezależnie od zasług. Zwłaszcza gdy ich brak – tak wynika z przypowieści – nie wynika z lenistwa, ale pecha, że nie znaleźli nikogo, kto by im wcześniej zaproponował sensowna pracę.

To przepiękny rys charakteru Boga. Daje też nadzieję każdemu chrześcijaninowi świadomemu własnych ułomności. To nie jest tak, że każdy grzech popełniony tu na ziemi Bóg, owszem, wybaczy, ale odejmie nam trochę z puli skarbów wiecznego szczęścia w niebie. Bóg chce każdemu hojnie, niezależnie od wielkości jego upadków, dać wszystko, co potrzebne do szczęścia.

Dopóki trwa dzień i nie nadeszła godzina wypłaty, ciągle jest jeszcze czas, żeby wziąć się do roboty. I zyskać całe szczęście wieczne.


5. W praktyce

  • Warto przestać myśleć i mówić o niebie w kategoriach nagrody za bezgrzeszne życie. Ono jest raczej nagrodą za cierpienia, niepowodzenia, trudy, ale na pewno nie za bezgrzeszne życie. Przecież grzech to zło!  Nagradzać to, że człowiek nie miał upodobania w tytłaniu się w nim? To tak jakby powiedzieć Bogu: powstrzymałem się od jedzenia nadgniłych jabłek i oczekuję za to od Ciebie nagrody. Tu nie ma co nagradzać! Trzeba skakać z radości, że się tego śmierdzącego świństwa nie brało do rąk. O ustach nie wspominając...

    To jak myśleć o niebie? Raczej jako o kontynuacji i uszlechetnieniu tego wszystkiego, co dobre... Niebo to stan doskonałej wspólnoty z Bogiem i świętymi. Stan, który zakłada, ze człowiek kocha, żyje miłością. Człowiek który wprawdzie nie grzeszy, ale ciągle uważa grzech (czyli zło) za smakowity owoc niespecjalnie się do tego towarzystwa nadaje. Zanim do niego trafi, musi zmądrzeć (pewnie w czyśćcu).
     
  • Chrześcijanie powinni cierpliwie pozbywać się myślenia o sobie, że są lepsi od grzeszników. Zwłaszcza tych, którzy gdzieś pod drodze życia stracili wiarę. Są raczej szczęśliwsi. Bo w przeciwieństwie do tych drugich już dziś mogą cieszyć się bliskością Boga i pewnością umówionej na koniec życia zapłaty. A taki grzesznik? Ze strachem patrzy na chylące się ku zachodowi słońce życia przerażony pustką, która go czeka za progiem śmierci albo i wiecznym potępieniem. I dziwić się, że ten strach próbuje zagłuszyć? Pustym śmiechem, zabawą, wmawianiem sobie, że jest super czy alkoholem...
     
  • Narzekać na grzeszność to możemy wobec samych siebie. To znaczy możemy ubolewać, ze mimo nadziei jaką nam dano popełniamy różne grzechy. Kiedy jednak mówimy do tych, którzy nie znają Boga albo Go odrzucili warto,  byśmy zaczynali nie od połajanek ale od dania im nadziei. Przecież to nieszczęśnicy, których nikt nie najął!
     
  • Bóg z nami? Tak. Z nami, ale nie z nami przeciw innym. Bo On chce zbawienia każdego człowieka. Bezy wyjątku. I takiego hojnego i łaskawego Boga powinniśmy światu głosić. Bo takim jawi się na kartach Ewangelii. Nie jest Bogiem jakiejś partii czy koterii wierzących. Dlatego należałoby unikać wszystkich sytuacji, w których może powstać wrażenie, że Bóg jest przeciwnikiem jakiegoś człowieka. Choćby i najgorszego. Owszem, my czasem z różnymi takimi ludźmi się spieramy. Ale to nie znaczy, że przeciw tym ludziom jest także Bóg.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama