Ma Pan/i na myśli praktykę Kościołów wschodnich, błogosławieństwa nieprzystępujących do Komunii? A cóż w tym złego? Wielu praktyk i obrzędów liturgicznych moglibyśmy się uczyć od wschodnich chrześcijan. Nie taki "bizantynizm" straszny.
Ale po co ich blogoslawic dodatkowo?? Blogoslawienstwo na zakonczenie Mszy ma niewystarczajaca "wartosc"? Zle jest to, ze... Kazdy element Mszy Swietej ma znaczenie, takze podchodzenie aby przyjac *Komunie Swieta* czy wlasnie koncowe blogoslawienstwo. Podchodzenie aby otrzymac nie Komunie Sw a blogoslawienstwo oraz dublowanie blogoslawienstw w czasie jednej Mszy Sw jest zacieraniem znaczenia tych znakow. Utrudnia wiec glebszy udzial w Eucharystii. A zatem zamias przyblizac do Boga, oddala. Jesli cos mi umyka, prosze o korekte. Ufam, ze Ksiedzu Biskupowi przyswiecaja dobre pobudki.
Ale jak to "w kolejce do Komunii"? Przecież tylko zacietrzewieni tradycjonaliści używają tak okropnego wyrażenia na określenie "pięknego procesyjnego przystępowania"! Czy bp Helsinek nie jest przypadkiem kryptolasandrystą?
Bardzo zgubna praktyka. Jak można błogoslawić grzech, pytam się. Jest to także polityka krótkowzroczna i nielogiczna, bo oto np.może podejść do błogosławieństwa czynny gej, wraz ze swoim partnerem (albo i dwoma swoimi partnerami) i otrzyma błogosławieństwo. A zatem NIC już nie staje na przeszkodzie, by oficjalnie błogosławić w Kościele związki gejowskie. Nie ma żadnego logicznego argumentu. Jeśli biskup Helsinek odmówi teraz pobłogoslawienia pary homoseksualnej, będzie to jawna dyskryminacja, ponieważ nikomu innemu błogosławieństwa nie odmawia.
Pan/i naprawdę wierzy w to co pisze? Błogosławi się człowieka, a nie grzech. A człowiek przez to że grzeszy, nie przestaje być człowiekiem i dzieckiem Bożym. A skoro pan/i widzi podobieństwo między błogosławieństwa ludzi przy Komunii a małżeństwami homoseksualnymi no to serdecznie współczuję... Nie wspominając o wyjątkowo podłej wzmiance o dwóch partnerach. Czemu nie trzech? Albo pięciu?...
Do Lektor 1994: Zatwardziały grzesznik zostaje w ławce, a nie domaga się błogosławieństwa. Przeczytaj co mówi św.Jan w 1 Liście: " Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła", i dalej ".. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga..."
Dobrze wiedzieć, że mamy tu do czynienia z osobą bezgrzeszną. Myślałem, że każdy jest grzesznikiem, ale chyba osoba cytująca List Janowy jest wyjątkiem i nigdy nie grzeszy. Cóż, zazdroszczę. Choć uczono mnie że pycha jest źródłem wszystkich grzechów...
Umiarkowany-po co te złośliwości, zarzucanie pychy. Mini ma rację. Każdy z nas jest grzesznikiem, ale należy z grzechów powstawać, oczyszczając się w sakramencie pokuty. Normalnym stanem dla katolika jest trwanie w łasce uswiecajacej, a to jest stan obiektywny, a nie poczucie bezgrzesznosci dyktowane przez pychę. Matko, to są podstawy katechizmu uczone do 1.Komunii.
Owszem błogosławi się człowieka a nie grzech, ale grzechu od człowieka go popełniającego oddzielić się nie da i na Sądzie Ostatecznym będzie sądzony człowiek, a nie abstrakcyjny grzech. I człowiek będzie pokutował w piekle/czyśćcu, a nie grzech. Błogosławienie grzesznika jest fałszywym miłosierdziem, ponieważ utwierdza grzeszącego w jego grzechu. W konsekwencji utrudnia nawrócenie i utrudnia zbawienie. Czyż może być większy brak miłosierdzia niż utrudnianie bliźnim zbawienia? Co do drugiej kwestii: naprawdę nie ma żadnej różnicy logicznej pomiędzy błogosławienstwem kapłańskim osób przy komunii a par homoseksualnych. Jest tylko różnica techniczna - tam są anonimowi, a tu są nazwani wprost. Liczba partnerów nie ma znaczenia. Nie dyskryminuj wielokątnych.
To może przywróćmy praktykę sprzed wieków i przed Modlitwą Eucharystyczną wyganiajmy z kościoła niepojednanych z Bogiem? Naprawdę, dzięki takim komentarzom widzę wyraźnie, jak bardzo potrzebne Kościołowi w Europie jest spojrzenie papieża z drugiego krańca świata, który mówi że Kościół ma być jak szpital dla poranionych a Eucharystia to pokarm a nie nagroda. Teraz widać, nawet błogosławieństwa nie można udzielać grzeszącym. Jansenizm odradza się z dnia na dzień, choć osoby tak gromko wzywające innych do nawrócenia, same nigdy nie kwapią sie do publicznej pokuty.
Kościół od zawsze był szpitalem dla poranionych, ponieważ dysponuje najlepszym lekiem na ludzkie rany: Sakramentem Pokuty. Jest to lekarstwo skuteczne i pewne, choć czesto uzycie jest bolesne. Tymczasem biskup Helsinek proponuje zakleic rany plasterkiem, bez oczyszczenia. To nie wyleczy choroby, a jedynie poprawi samopoczucie chorego.
No i wreszcie z kościołów usuną te ciężkie, brzydkie konfesjonały. Tylko zagracają przestrzeń i rażą tych, którzy nie chodzą do spowiedzi. A po co mają chodzić, skoro I TAK otrzymają błogosławieństwo.
Do Anna Panna-Czy wiesz skad wziela sie potrzeba KONFESJONALU ? Konfesjonal byl jednym z pomyslow soboru w Trydencie i jego zadaniem bylo oddzielenie ksiedza od osoby chcacej wyznac swoje grzechy. W okresie poprzedzajacym sobor do spowiedzi przystepowalo sie raz w roku.Bylo to w czasach kiedy nie wymyslono jeszcze swiatla elektrycznego,ani bielizny osobistej,wiec ksiadz spowiadal w skapym swietle swiec,a pod sutanna mial to,co ...kazdy inny facet.Wyobraz sobie ksiedza siedzacego na krzesle,a przed nim kleczaca mloda niewiaste... Taka sytuacja prowokowala do zachowan ,ktore niekoniecznie akceptowane byly przez mlode kobiety. Ksiadz odbieral "w naturze"tak zwana pokute i wszystko byloby OK,ale niektore kobiety nie chcialy sie spowiadac wiedzac,ze beda przy okazji gwalcone,stad zaistniala potrzeba wymyslenia sposobu odizolowania ksiedza od swojej potencjalnej ofiary. Problem naduzyc w czasie spowiedzi byl na tyle duzy,ze zajeto sie nim na soborze w Trydencie. Nie wiem czy ta prawdziwa historia dotrze do Anny,Panny,ale dobrze jezeli chociaz koscielny cenzor (moderator) ja poznal.
Nie rozumiem tu pewnych argumentów w dyskusji. Czy naprawdę osoby w stanie grzechu nie można pobłogosławić? Przypomnijcie sobie, jeśli komuś z Was przydarzyła się kiedyś sytuacja grzechowa, to czy wychodziliście przed zakończeniem Mszy św, aby przypadkiem nie spadło na Was błogosławieństwo udzielane przez kapłana wszystkim jej uczestnikom? Błogosławieństwo to nie jest certyfikat niewinności. Jeśli ktoś jest w trudnym położeniu, gdy długotrwale nie potrafi wydobyć się z sytuacji grzechowej, to dlaczego odmawiacie takiej osobie błogosławieństwa osobistego? Moim zdaniem ona dobrze robi, bo otwiera Bogu możliwość na jakieś działanie w niej, zwiększa swoją ufność do Boga i może odnajdzie w sobie siły do podjęcia trudnych decyzji.
Tu nie chodzi o samo Błogosławieństwo bo i tak wszyscy go dostają na zakończenie mszy tu chodzi o coś innego, tzw. poprawność polityczna wchodzi do kościołów, Na zepsutym Zachodzie Europy, wszyscy chcą być równi, nie może być żadnej dyskryminacji.Osoby żyjące w stanie grzechu ciężkiego nie chcą być gorsze podczas rozdawania Komunii Św. dlatego też idą w czasie jej rozdawania.tylko pytanie -po co ?Żeby poczuć się lepiej?
Wystarczająco dobitnie na temat rzeczywistości postaci eucharystycznych wypowiedział się św. Paweł, że "kto spożywa chleb LUB pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej".
Przeczytaj co mówi św.Jan w 1 Liście: " Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła", i dalej ".. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga..."