Dlaczego taki wielki nacisk kładzie się na przebaczenie, a zupełnie nie widzi się grzeszenia? Przecież gdy nie ma grzeszenia, to przebaczenie jest niepotrzebne! Z takiego rozłożenia nacisków wynika, że głoszącym go chodzi tylko o to, aby ciemiężoni cierpliwie znosili to ciemiężenie, a ciemiężący nie mieli żadnych dyskomfortów w ciemiężeniu, czyli aby grzech nie miał żadnych przeszkód. Wyznawca Chrystusa główny nacisk kładzie na niegrzeszenie! Pokój może być jedynie wtedy, gdy ludzie wyrzekną się grzechu, czyli niesprawiedliwości. Kościół już zupełnie zapomniał że grzech ukrzyżował Chrystusa i to grzech jest dziełem szatana. Kościół zaaprobował już chyba grzech, bo w kościołach nie mówi się już o grzechu i ludzie nie wiedzą już co to jest.
Idźmy drogą przebaczenia, miłością miłosierną. Jeśli mogę to chcę poinformować, że w najbliższym czasie kolejne spotkanie z ks. profesorem Tadeuszem Guzem
w niedzielę 5 stycznia w Telewizji Trwam 1 część o 18:15 na temat:
"Filozofia Miłosierdzia w myśli Błogosławionego Ks. Michała Sopoćko 1988-1975".
Dobrze mówi brat Alois, ale nie do końca. Niepewna jest przyszłość bez przebaczenia, ale bardziej niepewna bez skruchy.
Jeśli Bóg jest sprawiedliwy, to chyba bardziej może liczyć na Jego miłosierdzie skrzywdzony który nie potrafi wybaczyć krzywdzicielowi, niż nie potrafiący przyznać się do błędu, nie potrafiący okazać skruchy i szczerej checi naprawienia krzywdy krzywdziciel? Czy się mylę?
Niezdolność przebaczenia nie jest równoznaczna z szukaniem zemsty. Czasem jest czekaniem na skruchę krzywdziciela, czasem na sprawiedliwość w tym ziemskim wymiarze. Porozmawiaj, posłuchaj, poczytaj, są relacje okrutnie skrzywdzonych, jak na przykład podczas rzezi wołyńskiej. Wcale nie dyszą rządzą zemsty.
Przebaczenie, jest to dobrowolne odstąpienie od zemsty. Jeżeli człowiek w swoim sercu (duchu) nie wyrazi takiej woli, to jest otwarty na zemstę. Właściwy stan czekania na skruchę krzywdziciela i sprawiedliwość, jest wtedy, gdy skrzywdzony wyrzeka się zemsty. Duchowni katoliccy wmówili ludziom, że przebaczenie jest równoznaczne z darowaniem wszystkich krzywd, tak jakby nie zostały popełnione, albo jakby skrzywdzony rozgrzeszył ich z popełnionych czynów. Jest to wielkie fałszerstwo, w istocie stanowiące aprobatę krzywdzenia i zwolnienie z odpowiedzialności. Najlepiej absurdalność takiego rozumienia przebaczenia pokazywała sytuacja, kiedy Jan Paweł II poszedł do więzienia spotkać się ze swoim niedoszłym mordercą. Jakie popłynęły wtedy łamańce retoryczne ze strony duchownych, aby wytłumaczyć to, że oto Papież przebacza zamachowcowi, a ten dalej siedzi w więzieniu. Jak to jest, przecież on mu wybaczył, a ten dalej siedzi. A jest po prostu tak: Papież poszedł i na oczach całego świata pokazał że dobrowolnie wyrzeka się zemsty w stosunku do zamachowca. Nie stoi to jednak na przeszkodzie wymierzeniu sprawiedliwości. Przebaczenie nie musi też znosić urazy do złoczyńcy, rozumianej jako żalu do złoczyńcy o wyrządzoną krzywdę, brak sympatii i lubienia złoczyńcy.
Z takiego rozłożenia nacisków wynika, że głoszącym go chodzi tylko o to, aby ciemiężoni cierpliwie znosili to ciemiężenie, a ciemiężący nie mieli żadnych dyskomfortów w ciemiężeniu, czyli aby grzech nie miał żadnych przeszkód.
Wyznawca Chrystusa główny nacisk kładzie na niegrzeszenie! Pokój może być jedynie wtedy, gdy ludzie wyrzekną się grzechu, czyli niesprawiedliwości.
Kościół już zupełnie zapomniał że grzech ukrzyżował Chrystusa i to grzech jest dziełem szatana.
Kościół zaaprobował już chyba grzech, bo w kościołach nie mówi się już o grzechu i ludzie nie wiedzą już co to jest.
Idźmy drogą przebaczenia, miłością miłosierną. Jeśli mogę to chcę poinformować, że w najbliższym czasie kolejne spotkanie z ks. profesorem Tadeuszem Guzem
w niedzielę 5 stycznia w Telewizji Trwam 1 część o 18:15 na temat:
"Filozofia Miłosierdzia w myśli Błogosławionego Ks. Michała Sopoćko 1988-1975".
Dobrze mówi brat Alois, ale nie do końca. Niepewna jest przyszłość bez przebaczenia, ale bardziej niepewna bez skruchy.
Jeśli Bóg jest sprawiedliwy, to chyba bardziej może liczyć na Jego miłosierdzie skrzywdzony który nie potrafi wybaczyć krzywdzicielowi, niż nie potrafiący przyznać się do błędu, nie potrafiący okazać skruchy i szczerej checi naprawienia krzywdy krzywdziciel? Czy się mylę?
Ten, który nie potrafi przebaczyć, szuka zemsty, a zemsta, to odpłacanie złem za zło.
Jeżeli człowiek w swoim sercu (duchu) nie wyrazi takiej woli, to jest otwarty na zemstę.
Właściwy stan czekania na skruchę krzywdziciela i sprawiedliwość, jest wtedy, gdy skrzywdzony wyrzeka się zemsty.
Duchowni katoliccy wmówili ludziom, że przebaczenie jest równoznaczne z darowaniem wszystkich krzywd, tak jakby nie zostały popełnione, albo jakby skrzywdzony rozgrzeszył ich z popełnionych czynów. Jest to wielkie fałszerstwo, w istocie stanowiące aprobatę krzywdzenia i zwolnienie z odpowiedzialności.
Najlepiej absurdalność takiego rozumienia przebaczenia pokazywała sytuacja, kiedy Jan Paweł II poszedł do więzienia spotkać się ze swoim niedoszłym mordercą. Jakie popłynęły wtedy łamańce retoryczne ze strony duchownych, aby wytłumaczyć to, że oto Papież przebacza zamachowcowi, a ten dalej siedzi w więzieniu. Jak to jest, przecież on mu wybaczył, a ten dalej siedzi.
A jest po prostu tak: Papież poszedł i na oczach całego świata pokazał że dobrowolnie wyrzeka się zemsty w stosunku do zamachowca. Nie stoi to jednak na przeszkodzie wymierzeniu sprawiedliwości.
Przebaczenie nie musi też znosić urazy do złoczyńcy, rozumianej jako żalu do złoczyńcy o wyrządzoną krzywdę, brak sympatii i lubienia złoczyńcy.