Przychodzą po Moc

– Dzięki nim stanąłem na nogi – znalazłem pracę, bo bardzo chcę być samodzielny. Ostatnio w środku nocy zawieźli mnie do szpitala. Żyję... – opowiada pan Dariusz. A życie go nie oszczędza.

Ślepa miłość uzależnia

Gdy wchodzimy do centrum, w recepcji panuje gwar – trwa wydawanie żywności z unijnego programu PEAD, kilka osób czeka w kolejce do internetu i telefonu, inni na specjalnej tablicy sprawdzają, czy na pozostawione przez nich ogłoszenie jest odpowiedź. Podopieczni przychodzą na umówione spotkanie z psychologiem czy prawnikiem albo wpadają bez zapowiedzi, by powiedzieć, co u nich słychać. – Po medialnej kampanii promującej otwarcie centrum przyszło do nas dużo osób, które miały nadzieję, że spłacimy ich długi i pożyczki opiewające nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Mówili, że grozi im utrata mieszkania. Tak się nie da. Przychodzili też ci, którzy na dzień dobry chcieli pełen pakiet pomocy – adwokata, pracownika socjalnego, psychologa... Z czasem zaczęła wyłaniać się grupa potrzebujących, na których skupiamy się szczególnie. To osoby realnie zagrożone bezdomnością i ci, którzy zdecydowali się z niej wyjść. Są zdeterminowani, walczą o lepszą przyszłość i chcą naszego wsparcia – opowiada Jolanta Kaczmarczyk, zastępca dyrektora centrum.

Dla wielu bezdomnych centrum nie jest jeszcze atrakcyjnym miejscem, bo nie są gotowi do podjęcia decyzji o zmianie swojego życia, którą często nazywają porzuceniem wolności. – My jednak wiemy, że jeśli ktoś nazywa życie na ulicy wolnością, to rozpaczliwie próbuje ocalić resztki swojej godności. Bo bezdomność na ogół nie jest własnym wyborem i sposobem na życie. Składa się na nią wiele dramatycznych sytuacji, a u podstaw leżą zachwiane relacje rodzinne, utrata pracy, choroba, także psychiczna – wyjaśnia o. Cisowski.

– Tym, którzy przychodzą, mówimy: pomożemy ci, ale najpierw stworzymy plan tej pomocy, umowę, w której obie strony zobowiążą się do konkretnych działań. Nie możemy brać pełnej odpowiedzialności za człowieka, bo w ten sposób pozbawilibyśmy go wolności wyboru. Ślepa miłość uzależnia. Przekonujemy, by każdy wziął współodpowiedzialność za swoje życie i nie zmuszamy do naszej wizji zmiany. Towarzyszymy i pokazujemy wartość stałego zatrudnienia. Pozostawiamy miejsce na słabość, upadki i stopniowe podnoszenie się. Niektórzy, gdy na nowo poplątają swoje życie, znikają, bo jest im wstyd. Wtedy różnymi sposobami dajemy znaki, że martwimy się, czekamy na powrót. Ludzie nie przychodzą do nas po pomoc od A do Z, ale po Moc! – tłumaczy J. Kaczmarczyk. – Niedawno jeden z panów pozytywnie zaskoczył nas małym – wielkim sukcesem. Był uzależniony od alkoholu. Wychodząc z nałogu, zamieszkał w jednym ze schronisk. Przez cały czas nie rozstawał się ze swoim wózkiem, w którym woził cały dobytek. Pewnego dnia przyszedł i powiedział, że pozbył się wózka, dał go komuś innemu. W ten symboliczny sposób zamknął jakiś etap swojego życia – dodaje Joanna Dziasek, psychiatra centrum.

Duet z siostrami

Praca z osobami bezdomnymi obala wiele mitów. Także ten, że umiejętności społeczne to coś, co każdy wynosi z domu. – Niektórzy z rodzinnego domu znają tylko alkohol i przemoc. Nie tęsknią za tym, od czego uciekli na ulicę. Pracujemy np. z kobietami, które nie znają matczynej miłości, więc swoje dzieci często oddają do adopcji. Uczymy je nawet czytania dziecku bajek... Od początku stawiamy też na kontakt ze schroniskami czy z MOPS, by nasza pomoc była uzupełnieniem pomocy ze strony państwa – mówi Małgorzata Czaja, pracownik socjalny. – Stawiamy również na trzeźwość. Mamy alkomat i nasi podopieczni sami pilnują, by nikt nie przychodził pijany. Jeśli trzeba, mówimy: „Przyjdź jutro, ale trzeźwy”. Także do naszego punktu wydawania żywności w kuchni przy ul. Reformackiej. Gościnnie korzystamy tam z pomieszczeń Stowarzyszenia im. św. Brata Alberta – dodaje J. Kaczmarczyk. A kuchnia już za rok będzie zmieniać swój adres. – Od lipca trwa budowa drugiego budynku centrum. Współpracę zaproponowaliśmy siostrom felicjankom, które od lat prowadzą kuchnię dla ubogich. Decydując się na nasz projekt, wykazały się nie lada odwagą. Połączymy siły – mówi dyrektor centrum. – Na Smoleńsku będą kuchnia, łaźnia, pralnia, suszarnia i przychodnia Stowarzyszenia „Lekarze Nadziei” (pracują w oparciu o chrześcijański system wartości), w której znajdą się gabinety: ogólny, stomatologiczny, zabiegowy, ginekologiczny i dermatologiczny. Będzie też możliwość zrobienia USG, EKG i podstawowych badań. Będą sale do zajęć terapeutycznych. Być może jeszcze ktoś zechce z nami pomagać biednym? Koszt całej inwestycji to ok. 13 mln zł, i znowu każda złotówka to efekt akcji 1 proc. podatku. Kapucyni to solidna firma – mamy więc całą potrzebną kwotę. Bez niej nie zaczynalibyśmy budowy – podkreśla o. Henryk.

Gdzie szukać Centrum? Kraków, ul. Loretańska 11; tel. (12) 433 51 70

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| BEZDOMNI, POMOC

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11