Katolik nie ogrodnik

... więc nie powinien przesadzać. No i powinien wyciągać wnioski z lekcji, jakie przynosi życie.

Reklama

Trzy tematy dotyczące styku wiary i życia społecznego wywołały ostatnio w naszym kraju sporą wrzawę. Sprawa Adama Darskiego, niespodziewanie dobry wynik w wyborach parlamentarnych posługującego się antychrześcijańską retoryką Ruchu Palikota i sondaże,  z których wynika, że w ostatni czasie mocno spadło zaufanie do Kościoła. Skandal? Spisek? A może najzwyczajniej znak czasu?

Jako chrześcijanie mamy prawo domagać się, by nas i naszą wiarę szanowano. Nie powinniśmy jednak popadać w histerię. Musimy jasno odróżniać to, na co nigdy pozwalać nie możemy od tego, co powinniśmy ze spokojem przyjmować. Atak na Boga, świętych, na nasze świętości – Biblię czy sakramenty – to draństwo.  Ale kiedy słyszymy niepochlebne opinie czy nawet szyderstwa z nas, chrześcijan, możemy reagować znacznie spokojniej. To nic nadzwyczajnego. Coś przecież znaczą słowa Jezusa „Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą (…) gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. (Łk 6,22-23). Na razie, zamiast w takich razach faktycznie się cieszyć, robimy obrażoną minę wiecznych cierpiętników.

Dobry wynik wyborczy Ruchu Palikota musi smucić. Czy jednak – z drugiej strony – nie lepiej, że mamy jasną sytuację? Antykatolicyzm jest obecny w Polsce od dawna. Teraz ma wyraźną reprezentacje w parlamencie. Już nie tak łatwo będzie mówić o „spiskach czarnych”. Jest szansa, że jeśli będziemy atakowani, wyśmiewani, rugowani, być może wielu letnich chrześcijan pobudzi to do jasnego opowiedzenia się za Chrystusem. Przecież nie chcemy, by wiara była tylko przyzwyczajeniem i tradycją, prawda? „Obyś był zimny albo gorący” – powiedział Pierwszy i Ostatni Kościołowi w Laodycei (Ap 3,15). A my się martwimy, że knowania wrogów Kościoła spowodują ostateczne odejście z niego tych, którym jest on zupełnie obojętny.

Spadek zaufania do Kościoła jako instytucji społecznej dziwić nie może. To nie spisek wrogich sił. Ciężko sobie ostatnimi czasy na to zapracowaliśmy. Zamiast zająć pozycje obiektywnych arbitrów życia społecznego, dajemy się wciągać w polityczne przepychanki. Nie ma się co dziwić, że ci, których popchnęliśmy, stracili do nas zaufanie. Dobrze, że ciągle wielkie jest zaufanie, jakim darzony jest Kościół jako instytucja religijna. Na przyszłość jednak warto wykazać się większa roztropnością. Kościół zawsze traci, kiedy zbyt ostentacyjnie wspiera państwo czy jakąś konkretną siłę polityczną. Jest pierwszym którego obwinia się za grzechy władców. Niczego nie nauczyła nas lekcja lat dziewięćdziesiątych? Zamiast tego, trzeba skupić się na tym, co jest powołaniem Kościoła – prowadzeniu ludzi do Chrystusa. Także tych, którzy dzisiaj wydają się być Jego wrogami. „Oddajcie (…) Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21). Z akcentem na drugą część tego zdania.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7