Warszawskie uczelnie teologiczne przeżywają kryzys. Coraz mniej świeckich osób chce na nich studiować. Bo coraz częściej wybierają kierunki, które zapewnią byt.
Skończyłam studia na PWPW Bobolanum 12 lat temu… od tamtej pory moje życie polega na wiecznym szukaniu pracy, w której pracodawca i współpracownicy nie będą utożsamiać mnie z moherem. Jak dotąd nie zauważyłam żadnych pozytywów wynikających ze skończenia tej uczelni. Aktualnie jestem na etapie negocjacji stanowiska pracy: ochrona parkingu – 5,50/h. Dramatyczny wpis na facebookowym profilu Collegium Bobolanum pochodzi z maja tego roku, choć z pewnością sytuacja, w której znalazła się absolwentka, nie należy do rzadkości. Trudno się dziwić, że problemy na rynku pracy odstraszają kandydatów na studia teologiczne. Od co najmniej kilku lat uczelnie obserwują stałe zmniejszanie się liczby osób decydujących się na kierunki teologiczne.
– Patrząc na ostatnie kilka lat, rzeczywiście widać taką tendencję. Ale dotyczy to określonych specjalności. Dla przykładu 6 lat temu teologię ogólną studiowało ok. 60 osób. W roku ubiegłym było ich 20. W tym roku spodziewamy się podobnej liczby osób, które rozpoczną studia – aktualnie trwa rekrutacja dodatkowa. Na większość specjalności teologicznych, podobnie jak w ubiegłym roku, są jeszcze wolne miejsca – mówi Bogusław Wojakowski z Biura Rekrutacji UKSW.
Najchętniej wybieranym kierunkiem na UKSW jest w tym roku dziennikarstwo i komunikacja społeczna – o jedno miejsce ubiegało się ponad 11 kandydatów. Na psychologię zgłosiło się blisko 10 osób na miejsce, a na prawo – ponad 9. Spośród specjalności teologicznych na UKSW największym zainteresowaniem cieszyła się w tym roku tradycyjnie już edukacja medialna i dziennikarstwo (ponad 2,5 osoby na 1 miejsce). Drugą pod względem popularności specjalnością jest turystyka krajów biblijnych. – Z pewnością ma to związek z sytuacją na rynku pracy.
Być może wpływ ma również i to, że dziś już nikt nie musi uciekać na studia przed wojskiem. Ale też dzięki temu wśród studiujących znacznie więcej jest dojrzałych studentów, którzy wybierają swój kierunek z pełną świadomością celu. I są absolwenci teologii, którzy na rynku pracy radzą sobie bardzo dobrze – ocenia Bogusław Wojakowski.
Podobna sytuacja ma miejsce na Papieskim Wydziale Teologicznym, sekcji Jana Chrzciciela. Na studia magisterskie niestacjonarne, prowadzone na kierunku teologia ze specjalnością z teologii ogólnej, duchowości chrześcijańskiej, katechetyki i poradnictwa rodzinnego na razie zgłosiło się 10 osób. Kolejne 7 chce studiować w trybie e-learningu, umożliwiającym studia na odległość. – Wysyłamy studentom materiały, a oni mają kontakt z wykładowcami w trybie online. Trzy razy do roku przyjeżdżają na uczelnię na tygodniowe sesje wykładowe, połączone z egzaminami – mówi ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor PWTW.
Na pierwszym roku studiowało w ten sposób 10 osób i wszyscy kontynuują naukę w kolejnym semestrze. W tym roku na PWTW rusza także Studium Liturgiczno-Biblijne, które kształcić będzie m.in. nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., lektorów, animatorów liturgicznych, wykonawców muzyki liturgicznej. Będzie ono prowadzić także kursy lectio divina oraz zajęcia dla fotografów kościelnych. Od ubiegłego roku PWTW proponuje również tzw. kursy proboszczowskie.
Sens jedzenia chleba
Tomasz Gołąb
Teologia, jak mawiał jeden z moich wykładowców, nie daje chleba. Po co ją więc studiować? Bo teologia uczy sensu jedzenia chleba. Problem w tym, że rynek pracy wymaga dziś większej dawki pragmatyzmu. Co z tego, że będziemy teologicznie wykształceni, jeśli nie będziemy w stanie utrzymać rodziny? Tym tropem idzie wiele osób, które rezygnują ze studiów teologicznych na rzecz „bardziej opłacalnych kierunków”. Wygląda więc na to, że jeśli spadkowa tendencja w rekrutacji na nowe roczniki studiów teologicznych utrzyma się, to więcej będzie na nich wykładowców niż studentów. Dlatego uczelnie teologiczne próbują ratować się, uruchamiając nowe specjalizacje. Na jezuickim Bobolanum można na przykład studiować politologię, coraz większą popularność zyskują też podyplomowe studia z zakresu duchowości. Może więc nie jest tak źle?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).