O ciężkim kawałku chleba, woreczkach z lawendą i ewangelizacji mimo wszystko z Teresą Falkowską, która 30 sierpnia odebrała dyplom jubileuszowy za 20 lat pracy, rozmawia Agata Ślusarczyk.
To nieustanna ewangelizacja
– Raczej reewangelizacja. Młodzież wie, że Bóg jest dobry i miłosierny, ale jej wiara zatrzymała się na etapie Pierwszej Komunii św. W zasadzie od początku trzeba im ukazywać Chrystusa i drogę do Niego. Głównie przez lekturę Pisma Świętego, którego w wielu domach dziś nie ma.
Katecheta nie jest samotną wyspą. Jak ważne dla jego misji jest środowisko szkolne?
– Poparcie dyrektora jest niezastąpione. W szkole jestem traktowana jak równoprawny nauczyciel – uczestniczę w nauczycielskich odprawach, moja praca jest nagradzana, a ostatnio przybyły mi nowe obowiązki – zostałam koordynatorem projektów. Dobrze współpracuje mi się również z innymi nauczycielami. Ale zespół nauczycielski nie od razu się zintegrował. Potrzebny był pewien impuls. Kiedy przyszłam do szkoły, razem z księdzem katechetą zorganizowaliśmy wigilię z upominkami. Rok później dla każdego własnoręcznie uszyłam woreczki z lawendą, do których dołączyłam ciekawą sentencję. Teraz spotkanie przy opłatku i prezenty to tradycja, a młodzież i niektórzy nauczyciele chętnie włączają się w przygotowania. Poczęstunek organizuje pani dyrektor. Innym katechetom podaję sprawdzoną receptę: nie żądaj, ale najpierw sam zrób coś dla szkolnej społeczności.
Co jest radością katechety?
– Cieszę się, gdy młodzież sama dochodzi do prawdy. I ją przyjmuje. Na przykład podczas omawiania encykliki dotyczącej pracy ludzkiej licealiści odkryli, że Kościół odgrywa ogromną rolę w życiu gospodarczym – wskazuje, że człowiek ma być podmiotem, a nie przedmiotem pracy. Na inne owoce trzeba będzie poczekać dłużej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).