W Kosowie widziałem Kościół żywy i szanowany – oznajmił delegat apostolski w tym kraju abp Juliusz Janusz. Zakończył on tam swoją pierwszą wizytę.
Watykański dyplomata, który jest zarazem nuncjuszem apostolskim w Słowenii, wziął udział w uroczystościach związanych z 14. rocznicą śmierci matki Teresy z Kalkuty. W stołecznej Prisztinie znajduje się sanktuarium błogosławionej, której rodzice byli Albańczykami pochodzącymi właśnie z Kosowa.
Watykański dyplomata spotkał się po raz pierwszy z ministrem spraw zagranicznych rządu Kosowa, Enverem Hoxhayem. Po rozmowach w komunikacie ministerialnym napisano, że abp Janusz miał powiedzieć, iż „wróci niebawem z dobrymi wiadomościami z Watykanu”. Prasa międzynarodowa błędnie zinterpretowała to zdanie jako zapowiedź rychłego uznania przez Stolicę Apostolską niepodległości Kosowa. Watykański rzecznik prasowy ks. Federico Lombardi SJ zdementował jednak tę niespodziewaną informację z Bałkanów i podkreślił, że w sprawie uznania niepodległości Kosowa nie zaszły żadne zmiany.
Z kolei o kościele w Albanii, kraju sąsiadującym z Kosowem ciepło wypowiadał się podsekretarz Papieskiej Rady „Cor Unum. Albania nauczyła mnie, że kapłan musi umieć ryzykować wszystkim dla Chrystusa – wyznał . Ks. Segundo Tejado Muñoz spędził w Albanii dziewięć lat. Trafił tam zaraz po upadku komunizmu. Była to jego pierwsza kapłańska misja. Tam dowiedział się o heroizmie Kościoła katolickiego. O duchownych i świeckich, którzy życiem płacili za wierność Bogu i Papieżowi.
Proszę zauważyć – powiedział hiszpański prałat portalowi organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie – że w Albanii nigdy nie udało się stworzyć Kościoła patriotycznego, podporządkowanego reżimowi. Komuniści nie znaleźli po prostu biskupów, kapłanów czy zwykłych wiernych, którzy byliby gotowi na współpracę. Kościół w Albanii wybrał radykalną drogę męczeństwa – podkreślił ks. Tejado Muñoz, opowiadając o swych spotkaniach z albańskimi katolikami, którzy przetrwali komunistyczną gehennę. Przyznał też, że tę gotowość do ryzykowania wszystkim, której nauczył się w Albanii, przywiózł ze sobą do Watykanu: „Każdego dnia, jako kapłan, muszę ryzykować moim życiem dla Chrystusa” – podkreślił.
Zdaniem podsekretarza charytatywnej dykasterii Kościół w Albanii ponownie stanął na nogi dzięki oparciu, jakie znalazł w Matce Teresie z Kalkuty. Uwierzyliśmy w jej życiowe motto: dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych – wyznaje ks. Tejado Muñoz. To bardzo ważne, że w tym momencie dziejów Albania mogła czerpać z przykładu tej wielkiej Albanki – powiedział podsekretarz Papieskiej Rady „Cor Unum” w wywiadzie dla organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.