Najpierw był las, potem wieś, na końcu miasto. Przez wieki żyliśmy poza obszarem zurbanizowanym, w zgodzie z naturą. Karmiąc się tym, co dała.
Kiedyś był potwór z Loch Ness. Poszukiwany, opisywany przez rzekomo widzących go w wakacyjnych miesiącach. Twór wyobraźni kapitalnie nadający się do wykorzystania w czasie, gdy w bieżącej polityce nic się nie działo. Od kilku, może kilkunastu lat, na emeryturze. A ponieważ życie pustki nie znosi, trzeba było znaleźć produkt zastępczy. Wiadomo, liczy się klikalność, odsłony, ilość wyświetlonych reklam. Na szczęście, w dobie Internetu, zawsze coś się znajdzie.
Czytając i słuchając wracam do tekstów sprzed lat. Kabaret Dudek: „Na wyrębie”. Dla wielu prehistoria. Ale warto przypomnieć. Drwal spotkał w lesie grzybiarza. Zagubił się jeszcze w czasie wojny. Zdziwiony, wręcz zszokowany, słucha opowieści o zdobyczach socjalistycznego raju. W pewnym momencie odwraca się na pięcie i wraca skąd przyszedł. Panie – woła drwal – dokąd? Do lasu! Na grzyby!
Podobnie reaguję mierząc się z wirtualnymi dyskusjami na każdy temat. Pozbawionymi jakichkolwiek podstaw in re i logiki. Kiedyś próbowałem coś dopisywać, odpowiadać, reagować. Dziś, pytany dlaczego nie jestem aktywny, odpowiadam: nie czuję się kompetentny, by zabierać głos w każdej sprawie. I wybieram opcję „do lasu, na rower”. Aczkolwiek, muszę przyznać, także na łonie natury dopadną człowieka wzbudzające emocje tematy.
Patrzę na łąkę. Łania z młodym. W tyle głowy dyskusja o myślistwie. Pięknie wygląda o tej porze roku. Za kilka tygodni znawcy odróżniać będą basistę od chłysta. Dla niewtajemniczonych okres godowy, czyli rykowisko. Wszelako nie zawsze będzie romantycznie. Przyjdzie czas, gdy jelenie połączą się w chmary i wyjdą na pola w poszukiwaniu żeru. Proszę wyobrazić sobie sytuację, gdy kilkadziesiąt byków wychodzi na pole oziminy. Wiosną praktycznie do ponownego obsiania. Ideolog powie: człowiek zajął ich tereny, niech się wycofa. Antropolog odpowie: człowiek nie poszedł do lasu i na wieś z miasta. Kierunek był odwrotny. Najpierw las, potem wieś, na końcu miasto. Przez wieki żyliśmy poza obszarem zurbanizowanym, w zgodzie z naturą. Karmiąc się tym, co dała. Także zwierzyna leśną. Ale i chroniąc przed nią uprawy.
Z pól zniknęły budzące dziś tak wiele kontrowersji i emocji konie. Przypomnijmy zatem. Żyjemy dzięki ich pracy. Maszyny pojawiły się w ostatnich dziesięcioleciach. Natomiast pamiętam doskonale lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Widok ciągnącego wóz konia nie należał do rzadkości. A trzeba wiedzieć, że siano lekkie jest tylko w garści. Wyładowany nim wóz potrafił osiągnąć wagę tony i więcej. Jakoś konie wytrzymywały, a nawet miały się bardzo dobrze. Wieczorami gospodarz najpierw karmił zwierzę. Do stołu, do kolacji, zasiadał po oprzędzie. Jak tak dalej pójdzie konia trzeba będzie odtwarzać jak niegdyś żubra. Racją jego istnienia nie jest – jak by chcieli niektórzy – hasanie po łące, ale praca. Podobnie jak człowiek musi na siebie zarobić.
Minąłem wczoraj gniazdo bocianie. Młode odfrunęły. Nadajniki GPS, założone niektórym osobnikom, informują, że są już Bułgarii. Żartowałem: rodzice wreszcie mają czas dla siebie. Karmienie potomstwa jest trudnym zajęciem. Przy okazji często dochodzi do sytuacji, nie mieszczących się w głowie przekonanym o szlachetności uczuć zwierząt i ptaków. Zdarza się bowiem (tak było przed kilkoma tygodniami), że rodzice, nie znajdując wystarczającej ilości pokarmu, wyrzucą młode z gniazda. Oczywiście najsłabsze. Selekcja naturalna.
Przypomniałem sobie przy okazji wywiad z naukowcem, badającym ważki. Opowiadał jak je chwyta, usypia, następnie zasusza. Dziennikarz przerwał pytaniem czy ma świadomość zadawanego bólu. „Rozmawiamy o współczesnych ideologicznych trendach, czy o nauce” – brzmiała odpowiedź.
By odróżnić ideologiczne trendy od uzasadnionej badaniami wiedzy trzeba – jak to kapitalnie ujął na Facebooku Wojtek Teister – wyłączyć komórkę i włączyć komórki mózgowe. Pamiętając, że kilkaset, czy nawet kilka tysięcy lajków pod postem, nie zawsze jest argumentem, potwierdzającym zgodność treści z aktualnym stanem wiedzy na dany temat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).