Nam chodzi o wolność wyboru – mówią pro choice. Nam chodzi o ludzkie życie – mówią pro life. Klasyka.
Z cyklu "Powtórka z katechezy"
Było już o godności człowieka, pragnieniu Boga, by był szczęśliwy, o ludzkiej wolności, która może – niestety – zaprowadzić na manowce zła, było o tym, kiedy ludzki czyn staje się złym i o moralności uczuć. Przypomnijmy, choćby tylko najogólniej, bo to ważne, że moralność ludzkich czynów zależy od wybranego przedmiotu (czyli tego, co konkretnie człowiek robi), zamierzonego celu czyli intencji i od okoliczności. Pierwsze to podstawa, drugie może czyn z natury dobry uczynić złym, ale odwrotnie już nie. A trzecie, nie wpływając zasadniczo na moralność czynu, może czynić czyn bardziej lub mniej złym. W kolejnym odcinku naszej powtórki z katechezy przypomnijmy sobie inne sprawy i pojęcia z ludzką moralnością związane. Czyli parę słów o sumieniu, cnotach oraz wadach i grzechu.
Sumienie drogowskazem? Byle nie przekręconym
Nie ma zębów, a mimo to czasem człowieka gryzie. Czasem robi człowiekowi wyrzuty. Sumienie. Co to takiego? Według najprostszej definicji to zdolność odróżniania dobra od zła. Proste jak budowa cepa, prawda? Przytoczmy jednak też definicję Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK 1778)
Sumienie moralne jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego czynu, który zamierza wykonać, którego właśnie dokonuje lub którego dokonała.
Niezwykle istotne: sumienie moralne to osąd rozumu. Rozumu, nie uczuć. Uczucie, jakiś niepokój, który nazywamy wyrzutami sumienia, jest sygnałem, że coś może być nie tak. Ale niekoniecznie jest sygnałem uzasadnionym. Może się zdarzyć, gdy ktoś ma sumienie zbyt delikatne czy wręcz skrupulatne, że owe uczucia mocno człowieka niepokojące, każące mu rozpatrywać po wielokroć te same sprawy, są wskazówką błędną. Może się okazać , że tak naprawdę zła albo nie było wcale albo było na tyle małe, że reakcja „uczuciowa” jest nieadekwatna do sytuacji. Tymczasem, podkreślmy, sumienie to sąd rozumu! Tylko nim można gorzej czy lepiej rozpoznać dobro i zło. Uczucia, także obawy czy lęki, są kiepskim „miernikiem” dobra i zła. Działa to oczywiście i w druga stronę: jeśli człowiek jest zadowolony z siebie, wypełniają go pozytywne uczucia, to nie znaczy, że zła nie ma. Bo nie uczucia służą do oceny dobra czy zła, ale rozum.
Zauważmy w owej katechizmowej definicji jeszcze jedno: sąd sumienia dotyczy czynów dokonanych w przeszłości, tego, co robię tu i teraz oraz tego, co dopiero zamierzam zrobić. Ważne, żeby człowiek myślał co robi, zanim zrobi. Bo gdy już się stało, można tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość...
No dobrze: a jak „działa” sumienie? Ano musi znać zasady moralne i musi umieć je zastosować, w konkretnych okolicznościach, rozeznając co i jak. Dlatego tak ważne, by człowiek swoje sumienie kształtował; by drogowskaz sumienia właściwie skazywał kierunki. Powtórzmy, ważne jest, by, po pierwsze, znać zasady moralne. A po drugie, by myśleć. Nie przyjmować a priori, że jestem kryształowo czysty i czego bym nie zrobił, to na pewno jest dobre. Bo...
No cóż, człowiek ma tendencję, by nie dopuszczać do siebie myśli, że postąpił źle, by się usprawiedliwiać. Zwłaszcza gdy jakiegoś zła dopuścił się nie tylko raz czy drugi, ale to coś, co powoli staje się stałym rysem jego postawy... Do tego dochodzi wpływ bliższego i dalszego otoczenia; czasów w których żyjemy. Otoczenie miewa oczywiście na człowieka pozytywny wpływ. Ale nie można ukryć, że nieraz bywa także demoralizujące. Niekoniecznie z racji przemyślanych strategii oczywiście, ale składa się ono przecież z ludzi nieraz też szukających usprawiedliwienia...
W Katechizmie (1789) podano parę ogólnych zasad, ułatwiających rozeznanie bardziej skomplikowanych sytuacji.
Człowiek powinien słuchać sumienia. To jego prawo i obowiązek. „Nie wolno więc go zmuszać, aby postępował wbrew swojemu sumieniu. Ale nie wolno mu też przeszkadzać w postępowaniu zgodnie z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej (KKK 1782). Sumienie może jednak wydawać też sądy błędne. Mówimy wtedy o ignorancji, o niewiedzy.
Z tą różnie bywa. Nieraz może być przypisana osobistej odpowiedzialności. „Dzieje się tak, gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu . W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia” (KKK 1791). Bywa jednak, że człowieka się stara, ale czegoś nie wie, coś błędnie zrozumiał. Gdy niewiedza nie jest zawiniona, nie można mówić o winie konkretnego człowieka. Sam zły czyn jednak pozostaje obiektywnie czynem złym. To sytuacja domagająca się od człowieka pracy nad dobrym ukształtowaniem własnego sumienia...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).