Raz w roku?

Zbierając materiały do kolejnych tekstów zwróciłem uwagę na wskazania i synodalne kanony, mówiące o częstotliwości przyjmowania Komunii świętej. W ciągu dwóch tysięcy lat historii Kościoła było sporo zmian. Wzrostów i tąpnięć. Albo na odwrót.

Reklama

Połowa IV wieku. Święty Bazyli Wielki pisał: „Co do nas, to komunikujemy cztery razy w tygodniu, to jest w dniu Pańskim (w niedzielę), w dniu czwartym (środa),w dniu przygotowania (piątek) i w szabat (sobota), tudzież w inne dni, kiedy przypada uroczystość jakiegoś świętego (…) W Aleksandrii i w Egipcie ma w swoim domu Komunię każdy, nawet po największej części również świeccy, i udziela jej sobie kiedy chce”.

Niespełna dwa wieki później. Galia. Rok 506. „W roku 22. panowania króla Alaryka, 3. dnia po Idach wrześniowych (czyli 11 września), gdy w imię Boże zgromadziliśmy się w mieście Agde i zasiedliśmy w bazylice św. Andrzeja, by rozprawiać o dyscyplinie, ordynacji duchownych i biskupów oraz o rzeczach pożytecznych dla kościołów, to dla porządku najpierw postanowiono odczytać kanony i statuty ojców i tak uczyniono”. Pośród wielu zapisów, mających charakter dyscyplinarny, znalazł się i taki: „Ludzi świeckich, którzy nie przystępują do Komunii świętej na Boże Narodzenie, Zmartwychwstanie i Zesłanie Ducha Świętego, nie można uważać za katolików” (kanon 18).

Idziemy dalej. A właściwie zrobimy wielki przeskok czasowy. Rok 1555. Sobór Trydencki formułuje 5 przykazań kościelnych, mających być jedną z odpowiedzi na wystąpienie Marcina Lutra. Chodzi nie tylko o precyzyjne określenie swojej tożsamości. Także o wyznaczenie norm, odróżniających katolików od protestantów. Od tego czasu powtarzamy: „przynajmniej raz w roku spowiadać się i w czasie Wielkanocy Komunię świętą przyjmować”.

Rodzi się oczywiste pytanie: co się stało, że od czasów zabierania Komunii świętej do domu i częstego komunikowania doszliśmy do momentu, gdy trzeba było katolikom wręcz nakazać przystępowanie do niej „przynajmniej raz w roku”? Zanik katechumenatu? Masowe chrzty „całych narodów”? Ciemne wieki? Brak katechezy? Zapewne wszystko razem wzięte. Bo na każdy kryzys (także współczesny) składa się wiele czynników.

Wracając do Trydentu. Orzeczenie Soboru, czyli prawo Kościoła, zapewne wiekowych przyzwyczajeń (druga natura) by nie zmieniło. Na szczęście Pan Bóg ma swoje sposoby. Sto lat po ustanowieniu nowego prawa przyszła na świat Maria Małgorzata Alacoque – święta od Serca Jezusowego. Objawieniom, jakie miała, zawdzięczamy praktykę pierwszych piątków, czyli Komunii świętej częściej, niż raz w roku. Ale żeby nie było za łatwo. W tym samym mniej więcej czasie biskup Ypres, Kornel Jansen (nie mylić ze świętym Arnoldem), powołując się na świętego Augustyna, kładł nacisk na zepsucie natury ludzkiej i zalecał rzadkie przystępowanie do Komunii, uważając, że grzesznicy nie są jej godni.

Tu chwilowo odejdziemy od tematu (pozornie). Jeszcze dziś zdarza się, że po wyznaniu grzechów starsi ludzie mówią: proszę o rozgrzeszenie, jeśli jestem godzien/godna. To ewidentna pozostałość po jansenizmie. Godzien nie jesteś – odpowiadam – ale właśnie  teraz, Bóg Ojciec, przez posługę Kościoła, chce ci przywrócić godność i dostaniesz rozgrzeszenie.

Na częstą Komunię kładł nacisk święty Jan Bosko, a jego wysiłki wsparł na początku dwudziestego wieku święty Pius X, dekretem Quam singularis (8.08.1910) określając wiek jej przyjęcia na moment, „gdy dziecko zaczyna rozumować”. Jeśli na jego zalecenia spojrzymy w kontekście rozwijającego się ruchu liturgicznego, lepiej zrozumiemy genezę soborowej zasady uczestnictwa świadomego, czynnego i pełnego we Mszy świętej.

Proces, zainicjowany przed kilkoma wiekami przez świętą Marię Małgorzatę zaczyna przynosić owoce. Dziś (piszę na podstawie własnych obserwacji) większość systematycznie praktykujących przystępuje do Komunii świętej kilka (przynajmniej dwa) razy w roku, nie ograniczając się do Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania. Okazją są odpusty, uroczystości parafialne, pielgrzymki, uroczystości rodzinne.

Co nie znaczy, że jesteśmy na końcu drogi. Przy czym nie mam na myśli powrotu do czasu, gdy zabierano Komunię do domów (choć i to mi się marzy). Bardziej chodzi mi po głowie modlitwa, odmawiana w czasie każdej Mszy po Komunii. Dla przykładu. II Niedziela Wielkanocy, czyli Miłosierdzia Bożego: „Wszechmogący Boże, spraw, aby działanie wielkanocnego sakramentu, który przyjęliśmy, nieustannie trwało w naszych duszach. Przez Chrystusa Pana naszego”. To „który przyjęliśmy” pojawia się w każdej, nie tylko wielkanocnej, liturgii. I jest przypomnieniem, że istotą sprawowania Pamiątki Pana nie jest podziwianie, ale spożywanie. Nie tylko raz w roku. Tak nakarmieni i przemienieni nie jeden kryzys przejdziemy zwycięsko. I wyjdziemy zeń mocniejsi.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama