O. Wiesław Sujak, kapucyn z Rywałdu, opowiada o czasie pobytu Prymasa w ich klasztorze w 1953 roku. Tekst pochodzi z książki "Wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim" wydanej nakładem wydawnictwa m.
Nikt nie zauważył, kiedy i jak wprowadzili Księdza Prymasa. Prawdopodobnie było to w czasie Mszy świętej o godzinie 6.30. Później, ponieważ była cisza na korytarzu i nikogo nie było w pobliżu, jeden z braci chciał z celi ojca gwardiana wziąć wiadro. Gdy tam wszedł, został od razu wypchnięty. Zdążył jednak zauważyć Księdza Prymasa stojącego przy oknie z brewiarzem w ręku. Kardynał odwrócił w tym momencie głowę w stronę drzwi. Tylko to było dla nas potwierdzeniem, że Ksiądz Prymas u nas jest. Przez cały bowiem czas jego pobytu w Rywałdzie zaprzeczano temu faktowi. Powiadomiono nas, że w klasztorze jest wysoka osobistość, jakiś generał, który będzie przez pewien czas przebywał z nami i pracował przy robieniu planów.
Nam nie wolno było wychodzić z klasztoru. Aby wyjść do chorego czy z pogrzebem, trzeba było za każdym razem mieć pozwolenie. Chciano też zamknąć kościół dla ludzi świeckich. Powstała jednak między funkcjonariuszami nadzoru różnica zdań na ten temat. Później zrezygnowali z tych zamiarów. Kościół był każdego dnia otwarty dla wiernych.
Wszyscy przeżywaliśmy trwogę. Szczególnie brat kucharz. Myśleliśmy, że się rozchoruje. On stale gotował dla nas posiłki. Dla Księdza Prymasa i dla pilnujących go żołnerzy gotowała jakaś pani, którą przywieźli z Warszawy.
Pilnujący w ciągu dnia przebywali w sali na dole. W nocy otaczali klasztor. Na górnym korytarzu klasztornym zawsze był ktoś z cywilów. Czuwano również naprzeciw okien Księdza Prymasa, które były osłonięte gazetą. Chcieliśmy jak najczęściej być na podwórzu, aby w jakiś sposób zobaczyć w oknach postać Księdza Prymasa.
Jego pobyt w Rywałdzie był otoczony tajemnicą. Na wszelkie pytania odpowiadano przecząco. Zwłaszcza wdawał się w rozmowy ojciec Jan Kanty. A gdy pewnego dnia ksiądz proboszcz poprosił wprost, aby Uwięzionemu pozwolono odprawić Mszę świętą, wtedy również odpowiedziano, że nie ma tutaj nikogo takiego. Jest planista, który robi plany.
Ojcu Janowi pozwolono udać się do Bursztynowa. Ja jeszcze w sobotę pojechałem do Linowa. Po drodze spotkałem ojca Klemensa, który wracał z Warszawy. Już wiedział o aresztowaniu Księdza Prymasa. Ludzie na stacji powiedzieli mu, co się dzieje w klasztorze. Był pewien, że Ksiądz Prymas jest u nas. Ja to później potwierdziłem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.