O. Wiesław Sujak, kapucyn z Rywałdu, opowiada o czasie pobytu Prymasa w ich klasztorze w 1953 roku. Tekst pochodzi z książki "Wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim" wydanej nakładem wydawnictwa m.
Najstarszym z ojców był wtedy ojciec Jan Kanty. Obydwaj poszliśmy do pokoju, który mieścił się nad furtą klasztorną. Zaczęła się rozmowa przez okno. Widzieliśmy, że ktoś stał przy furcie i żądał, aby otworzyć klasztor. Ojciec Jan Kanty oczywiście na to nie zgodził się:
- Nie wiem, z kim mam do czynienia - odpowiedział stanowczo. Tamten w odpowiedzi wymienił swoje nazwisko. Ociec Jan Kanty przedstawił się:
- Jestem ojciec Jan, ale klasztoru nie otworzę. Nie wiem, z kim mam do czynienia.
Wtedy ów człowiek wyjął jakiś dokument, chyba to była legitymacja, i pokazał. Ojciec Jan odparł:
- Każdy może wyjąć takie „coś". Ja klasztoru nie otworzę.
Dyskusja chwilami była dość ostra. Wreszcie padły słowa:
- Wyważymy drzwi.
- To my będziemy dzwonili w dzwony klasztorne na alarm.
Po chwili ciszy:
- To my pojedziemy na milicję.
Posterunek milicji był odległy o 7 km od Rywałdu w Radzyniu. Jednak nie pojechali.
Zdążyliśmy odłączyć dzwonek od furty klasztornej. Zauważyliśmy też, że udało się im uchylić bramę na podwórze klasztorne. Zdaje się, że mogło tam wejść dwóch ludzi. Przy bramie była przybudówka, gdzie mieszkała staruszka, pomagająca czasem w ogrodzie. Obudzili ją i zapytali:
- Czy oprócz tych dzwonów, które są przed kościołem - są jeszcze inne?
- Tak - odparła. - Są jeszcze w klasztorze.
- O której otwierają kościół? - zapytali na koniec.
- O piątej rano.
Przez całą noc słyszeliśmy stukanie do furty klasztornej i wołanie: Ojcze Janie, ojcze Janie... Nikt z nas na to już nie reagował. W takim koszmarze przeżyliśmy do 5 rano.
Ojciec Jan Kanty odprawił Mszę świętą przed otwarciem kościoła, spodziewał się bowiem aresztowania. Mnie polecił odprawić o godzinie 6.30. Agenci Służby Bezpieczeństwa o godz. 5.00 wpadli do klasztoru, przebiegli przez korytarze na dole i na górze. Po tym wszystkim powiedzieli, że zajmują dwa korytarze na pierwszym piętrze. Kazali nam usunąć z pomieszczeń wszystkie nasze rzeczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.