O. Wiesław Sujak, kapucyn z Rywałdu, opowiada o czasie pobytu Prymasa w ich klasztorze w 1953 roku. Tekst pochodzi z książki "Wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim" wydanej nakładem wydawnictwa m.
Podam najpierw rys historyczny kościoła w Rywałdzie, a potem omówię warunki, w jakich znajdował się Ksiądz Prymas podczas swego uwięzienia.
Świątynia w Rywałdzie to niewielki kościół. W głównym ołtarzu znajduje się figura Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, której kult datuje się od XIV wieku. Ową figurę koronował Ksiądz Prymas w 1969 roku. Klasztor jest fundacją żony wojewody pomorskiego. Po jej śmierci sami kapucyni budowali go z ofiar i składek wiernych. Budowę ukończono w 1766 roku. Na początku XIX wieku (1825 r.) rząd pruski usunął kapucynów. Potem klasztor został zamieniony na dom rekolekcyjny dla księży diecezjalnych, szczególnie dla emerytów. W czasie ostatniej wojny urządzono tam szpital wojskowy, wyburzono mury dzielące cele. Zostały tylko długie sale szpitalne. Pod koniec 1946 roku kapucyni objęli znów klasztor i kościół razem z parafią. Należało przeprowadzić remont, ale nie było możliwości.
Ten stan rzeczy trwał przez 20 lat. Brakowało wody. Pompować ją trzeba było ze studni. Nie było także oświetlenia. Posługiwaliśmy się lampą naftową i świecami. Remontu wymagały wszystkie pomieszczenia.
W takich warunkach znalazł się Ksiądz Prymas. Był w Rywałdzie przez 17 dni od 26 września do 12 października 1953 roku.
Wspomnę teraz o tej straszliwej nocy 26IX1953 r., którą rzeczywiście wszyscy przebywający w klasztorze przeżyliśmy jako koszmar. W Rywałdzie było w tym czasie kilku ojców i braci. Był ojciec Archanioł Brzeziński - gwardian, ojciec Klemens Krzysztofik - wikary i miejscowy proboszcz - ojciec Jan Kanty Trocki, dojeżdżający z klasztoru, proboszcz pobliskiego Bursztynowa i ja.
W czasie przyjazdu Księdza Prymasa nie było ojca gwardiana i ojca proboszcza. Uczestniczyli w swoich okresowych rekolekcjach w Nowym Mieście nad Pilicą. Po północy ojciec Jan Kanty obudził mnie mówiąc, że przed klasztorem są przedstawiciele Urzędu Bezpieczeństwa. Prosił, abym poszedł razem z nim jako świadek rozmowy. Jak się potem okazało, ci panowie zadzwonili do furty klasztornej i brat furtian poszedł otworzyć. Jednak wiedziony jakimś przeczuciem zapytał:
- Kto tam jest?
- Z Urzędu Bezpieczeństwa - odpowiedziano po drugiej stronie. Wtedy czym prędzej po cichu zasunął łańcuch na drzwi. Okazało się także, że tej nocy furta klasztorna nie była nawet zamknięta. Powiedział wtedy, że idzie zawołać przełożonego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).