Jakimi alternatywnymi rozwiązaniami zastąpić Fundusz Kościelny?

Fundusz to ekwiwalent za ciągle pozostające w gestii państwa ponad 60 tys hektarów ziemi. Rozmowa z ks. prof. Piotrem Staniszem.

– Poszukując rozwiązań alternatywnych wobec Funduszu Kościelnego, warto zwrócić uwagę na rozwiązania obowiązujące w innych państwach europejskich, spośród których najbardziej inspirujące wydają się modele oparte na tzw. asygnacie podatkowej, które są wykorzystywane w Hiszpanii, Włoszech czy na Węgrzech – mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Stanisz z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL. Kościelny Ekspert proponuje także interesujące i nowatorskie rozwiązania dostosowane do polskiej specyfiki. Przypomina zarazem, że nowe rozwiązania ustawowe, zgodnie z polską Konstytucją jak i Konkordatem, winny zostać przyjęte na zasadzie regulacji konsensualnej, czyli winny być poprzedzone umowami z Kościołem katolickim a także innymi związkami wyznaniowymi. Wyjaśnia, że zgodnie z obowiązującymi przepisami „stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem Katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy”, natomiast „stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami”

Oto pełen tekst wywiadu:

Marcin Przeciszewski, KAI: Od kilku tygodni pracuje rządowy zespół mający na celu przygotowanie likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienie go innym rozwiązaniem. Co Ksiądz Profesor o tym myśli?

Ks. Prof. Piotr Stanisz: Patrząc na sprawę z jednej strony, trudno się temu szczególnie dziwić. Ugrupowania tworzące dziś większość parlamentarną otwarcie zapowiadały podjęcie prac nad zmianami przepisów dotyczących Funduszu Kościelnego, a na przykład środowiska lewicowe od wielu już lat powracają do idei zniesienia tej instytucji. Muszę zresztą przyznać, że rozumiem i podzielam niektóre racje, stojące za postulatami zmian w tym fragmencie systemu finansowania kościołów i innych związków wyznaniowych w naszym kraju (o ile oczywiście można w ogóle mówić o istnieniu takiego systemu).

Jednak z drugiej strony doskonale rozumiem też obawy, jakie te zapowiedzi wywołują w Kościele katolickim i mniejszościowych związkach wyznaniowych (przypomnijmy bowiem, że ewentualne zmiany dotkną wszystkich związków wyznaniowych, bo wszystkie one dziś z Funduszu Kościelnego korzystają). Trudno się przecież nie niepokoić możliwością ziszczenia się scenariuszy, w których – niemal z dnia na dzień – zaczyna brakować środków na pokrycie realnych potrzeb. Natomiast zupełnie osobną kwestią jest przyjęty tryb prac i jego zgodność z postanowieniami Konkordatu i przepisami Konstytucji.

KAI: Poświęćmy więc osobną uwagę poszczególnym wątkom. Zacznijmy od pytania, czy rzeczywiście funkcjonowanie Funduszu Kościelnego jest dziś sprzeczne z przyjętymi w Konstytucji zasadami relacji Państwo – Kościół?

– Przystępując od odpowiedzi na to pytanie chciałbym zwrócić uwagę, że stanowczo zbyt często – również w odniesieniu do kwestii stanowiących przedmiot naszej rozmowy – ograniczamy się do niektórych tylko aspektów analizowanej problematyki. Tymczasem relacje pomiędzy państwem a wspólnotami religijnymi są zagadnieniem bardzo złożonym. O ich kształcie decydują oczywiście przede wszystkim normy konstytucyjne.

Jest jednak charakterystyczne, że podobne unormowania konstytucyjne mogą stanowić podstawę dość różnych rozwiązań. Pomyślmy chociażby o różnicach przepisów prawa wyznaniowego Niemiec i Włoch. Oba te państwa dość powszechnie uznawane są za realizujące ten sam model teoretyczny. W zależności od przyjętej klasyfikacji jest on określany przede wszystkim jako model tzw. separacji skoordynowanej lub model współpracy, wyróżniany obok modelu kościoła państwowego i modelu (skrajnie) separacyjnego.

Jednak w wielu istotnych kwestiach państwa te przyjmują różne rozwiązania. Tak jest nie tylko w odniesieniu chociażby do nauczania religii w szkołach, realizowanego w Niemczech w ramach tzw. modelu obligatoryjnego, w którym – zgodnie z art. 7 niemieckiej Ustawy Zasadniczej – religia jest „zwykłym przedmiotem nauczania” (choć oczywiście z możliwością zwolnienia z tego nauczania), a we Włoszech prowadzonego według założeń tzw. modelu fakultatywnego (co i tak dotyczy jedynie religii katolickiej). Podobnie jest chociażby w kwestiach dotyczących małżeństwa. W Niemczech – w przeciwieństwie do Włoch – nie można zawrzeć małżeństwa cywilnego przed duchownym, nie mówiąc już o cywilnej skuteczności wyroków wydawanych w sprawach małżeńskich przez trybunały kościelne, z czym mamy do czynienia we Włoszech.

To samo dotyczy kształtu przyjętego systemu finansowania kościołów i innych związków wyznaniowych. W Niemczech opiera się on na podatku kościelnym, a we Włoszech – na tzw. asygnacie podatkowej, przy czym i w jednym i w drugim przypadku te rozwiązania nie dotyczą wszystkich wspólnot religijnych. Przyczyn rozbieżności jest wiele. Istotne znaczenie mają jednak bez wątpienia uwarunkowania historyczne.

Tymczasem w polskich dyskusjach na temat Funduszu Kościelnego robi się wiele, aby o uwarunkowaniach historycznych zapomnieć. W uczciwej dyskusji zapomnieć o nich jednak nie można, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, Fundusz Kościelny powstał w ściśle określonych okolicznościach. Nigdy nie był żadnym darem państwa dla Kościoła. Został utworzony dla złagodzenia wymowy decyzji o upaństwowieniu nieruchomości ziemskich należących do związków wyznaniowych (w tym przede wszystkim do Kościoła katolickiego), do czego doszło w 1950 r. Od początku przy tym przyjmowano, że na ten fundusz mają się składać przede wszystkim dochody z przejętych wówczas przez państwo nieruchomości ziemskich. Jest jasne, że dla ówczesnych władz Fundusz Kościelny stanowił swego rodzaju listek figowy i od początku planowano jego instrumentalne wykorzystanie.

Nie zmienia to jednak faktu, że ustawa z 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego wciąż obowiązuje, niezmiennie stanowiąc m.in., że dochód z przejętych na jej podstawie nieruchomości ziemskich ma tworzyć Fundusz Kościelny (nie mówiąc już o tym, że zgodnie z ustawą ma być jeszcze uzupełniany dotacjami państwowymi, uchwalanymi przez Radę Ministrów; zob. jej art. 8).

W związku z tym, zanim przejdziemy do pytań dotyczących zgodności istnienia Funduszu Kościelnego w jego obecnej formie z konstytucyjnymi normami decydującymi o kształcie relacji Państwo – Kościół, musimy odpowiedzieć na pytanie o stan rozliczeń związanych z jego funkcjonowaniem. Przede wszystkim zaś musimy odpowiedzieć na pytanie, czy istnieją wciąż nieruchomości, które zostały upaństwowione na podstawie ustawy z 1950 r. i do dziś nie zostały zwrócone. Jeśli tak, nie można twierdzić, że ustały już racje istnienia Funduszu Kościelnego. Tymczasem z badań przeprowadzonych przez ks. prof. Walencika, z którymi – według mojej wiedzy – nikt nie podjął merytorycznej polemiki, wynika, że w roku 2012 podstawę funkcjonowania Funduszu Kościelnego w stosunku do Kościoła katolickiego wciąż stanowiły nieruchomości o areale przekraczającym 60 tys. ha. Całkowicie się z nim zgadzam, że póki państwo pełni rolę swego rodzaju powiernika tych nieruchomości, „póty musi istnieć albo Fundusz Kościelny, albo inne rozwiązanie go zastępujące”. Jak sądzę, dopiero po dokonaniu „bilansu zamknięcia” Funduszu Kościelnego i wyciągnięcia z niego stosownych wniosków możemy przejść do uczciwej rozmowy o tym, czy lepiej nadal ten fundusz utrzymywać, czy też właściwsze z punktu widzenia konstytucyjnego byłoby znalezienie rozwiązań alternatywnych.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11