„A kiedy dostrzegamy małe światło nadziei, znowu sprowadzają na nas ciemność” – mówi kobieta.
10 lat temu wybuchła krwawa wojna domowa w Jemenie. Dziś kraj ten ponownie staje w centrum uwagi w związku z operacją wojskową mającą zapewnić bezpieczeństwo na Morzu Czerwonym. Nie potrzebujemy kolejnego konfliktu zbrojnego – podkreśla jemeńska obrończyni praw człowieka, Rania Awn. Jak mówi, w jej ojczyźnie panuje głód, ludzie nie mają wynagrodzeń i doświadczają regularnie naruszeń swoich praw. „A kiedy dostrzegamy małe światło nadziei, znowu sprowadzają na nas ciemność” – mówi kobieta.
Niestety po rozejmie z 2022 r. nie zmieniło się nic w kwestii procesu pokojowego. Wciąż cierpimy z powodu głodu i dochodzi do porwań, tortur, zatrzymań, ludzie trafiają na miny przeciwpiechotne – mówi Awn. Jak dodaje, zaczyna się pojawiać inny rodzaj naruszenia praw. „Wcześniej jako kobieta mogłam swobodnie podróżować do innego obszaru w Jemenie; teraz zatrzymują na punktach kontrolnych i zaczynają pytać: «gdzie jest twój mężczyzna?»” – mówi kobieta.
W wyniku długotrwałej wojny w Jemenie pomocy humanitarnej potrzebuje ok. 20 mln ludzi, 4,5 mln pozostaje wewnętrznymi uchodźcami i wielu z nich żyje w prowizorycznych obozach. Jednocześnie w ostatnim czasie ONZ zmniejszyła wsparcie dla Jemenu z powodu braku środków.
Jak mówi Awn, po zawarciu rozejmu wielu ludzi próbowało wrócić do swoich domów. Znajdywali jednak na miejscu miny lądowe; niektórzy z nich ginęli albo zostali okaleczeni. „Przesiedleńcy nie mają nawet dokumentów, tracą tożsamość, nie mogą nawet zgłosić imion swoich dzieci w urzędzie. Doświadczają problemów z dostępnością wody, brakuje edukacji i pracy. Żyją dosłownie z dnia na dzień" - podkreśla kobieta. Jej organizacja, Mwatana for Human Rights, zapewnia pomoc prawną ofiarom arbitralnych zatrzymań, wymuszeń lub tortur. Mierzy się jednak z wieloma trudnościami. „Cztery miesiące temu chciałam pojechać do Ammanu, ale uniemożliwili mi to. Mamy również prawników w terenie, którzy pracują z ofiarami i są zatrzymywani, znikają. Strony konfliktu próbują ich kontrolować, zakazują im mówić o pewnych rzeczach" - mówi działaczka.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.