Czytając notę Dykasterii ds. Nauki Wiary miałem przed oczami dwa obrazy. Film z celebracji Eucharystii z udziałem dzieci i wypowiedź kardynała Müllera w związku z decyzją jednego z amerykańskich biskupów.
Starsi wiekiem Czytelnicy zapewne pamiętają. Spotkanie Świętego Jana Pawła II z młodzieżą akademicką przed kościołem Świętej Anny w Warszawie. Rok 1979. Papież wówczas zauważył (cytuję z pamięci): „nie jest ważne, że klaszczą; ważne jest kiedy”, nawiązując do reakcji słuchaczy na wołanie o odnawiające działanie Ducha Świętego. Przypomnienie oczywiście dla młodszego, nie zawsze kojarzącego zaprzeszłość, pokolenia.
Ważne kiedy… Nie tylko piejemy z zachwytu. Także wyrażamy oburzenie. Ostatnie prawdopodobnie zdarza nam się częściej. Także na kościelnym podwórku. Zwłaszcza gdy omawiamy, z rzadka czytając w całości i podejmując rzeczową, teologiczną refleksję, dokumenty papieża i Stolicy Apostolskiej. Coraz częściej, niestety, pełne emocji wypowiedzi przypominają listonosza, nazywającego niekwestionowanego znawcę prawa głupkiem. By nie być gołosłownym, nie używając przy okazji obraźliwych epitetów, dwa przykłady.
Dyskusję, absurdalną, o sposobie udzielania Komunii świętej podczas Światowych Dni Młodzieży mamy – na szczęście – już za sobą. Jej ostatnim – prawdopodobnie – echem jest głosowanie czytelników pod fragmentem katechezy Świętego Cyryla Jerozolimskiego, opublikowanej przed kilkoma dniami w serwisie Liturgia. Ku zdziwieniu wielu pierwsze oceny były negatywne. Prawdopodobnie z racji wyjaśniania sensu Komunii świętej na rękę.
Pamiętając dyskusję sprzed kilku miesięcy dziwi cisza, spowijająca wydaną w ubiegłym tygodniu notę Gestis verbisque. Nie tylko przypominającą, że o ważności sakramentów decyduje użycie zatwierdzonych przez Kościół formuł. Także ukazującą w teologicznej perspektywie rolę przewodniczącego liturgii prezbitera. Jeden fragment warto zauważyć. Sobór, stwierdzając „że prezbiterzy przewodniczą Eucharystii in persona Christi, nie zamierzał popierać koncepcji, zgodnie z którą szafarz jako ‘głowa’ ma władzę, by sprawować ją w sposób arbitralny. Głową Kościoła, a zatem prawdziwym przewodniczącym celebracji, jest sam Chrystus (…) Władza szafarza, jak naucza Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy, jest służbą. Ci, którzy mocą łaski sakramentalnej upodobniają się do Niego, uczestnicząc we władzy, z jaką On prowadzi i uświęca swój lud, są wezwani w liturgii i całej pasterskiej posłudze do stosowania tej samej logiki, będąc ustanowieni nie po to, by panować nad trzodą, ale by jej służyć na wzór Chrystusa, Dobrego Pasterza owiec” (p. 24).
Czytając po raz kolejny notę Dykasterii ds. Nauki Wiary miałem przed oczami dwa obrazy. Film z celebracji Eucharystii z udziałem dzieci w jednej z naszych diecezji i wypowiedź kardynała Müllera w związku z decyzją jednego z amerykańskich biskupów.
Na filmie widzimy księdza ubranego w szaty liturgiczne, czyli sprawującego Eucharystię, jak z harmonią założoną na ornat próbuje „rozgrzać” (prawdopodobnie podczas homilii) uczestniczące w celebracji dzieci. O ile śpiew podczas homilii można z trudem zaakceptować, pytanie czy musi robić to ksiądz. Inicjowanie i podtrzymywanie śpiewu do jego zadań nie należy. Od tego jest organista czy inni odpowiedzialni za muzykę w liturgii.
Natomiast emerytowany prefekt Kongregacji wziął w obronę księży z diecezji Covington, zwolnionych przez tamtejszego ordynariusza, biskupa Johna Ifferta, za głoszenie w swojej parafii „że święta ofiara mszy, odprawiana w obecnej liturgii rzymskokatolickiej, jest 'nieistotna’, nie zachowuje 'dosłownie nic ze starego’, a reforma liturgii była motywowana nienawiścią do tradycyjnych katolików i starożytnych liturgii Rzymu”. Zdaniem hierarchy w ich wypowiedzi nie ma nic bulwersującego, zaś biskup, w swojej decyzji, kierował się jedynie chęcią przypodobania się Rzymowi w nadziei otrzymania awansu.
W kontekście noty Gestis verbisque ani zachwyt grającym na harmonii księdzem, ani oburzenie kard. Müllera nie wydają się być uzasadnione.
Do nieuzasadnionego oburzenia nawiązał Franciszek w wywiadzie dla Wydawnictwa Świętego Pawła. „Nikt nie jest zszokowany błogosławieniem przedsiębiorcy wyzyskującego ludzi, podczas gdy dzieje się tak, gdy ktoś jest homoseksualistą. To hipokryzja”. No właśnie… Ilu oburzonych deklaracją Fiducia supplicans sprawdza, czy proszący o błogosławieństwo dla swojej firmy biznesmen płaci godziwe stawki, wypłaca regularnie pensje i nie stosuje mobbingu. Przecież w tradycyjnej nauce Kościoła zatrzymywanie robotnikowi zapłaty za pracę też jest grzechem wołającym o pomstę do nieba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.