„Nie ma takiej rodziny w Ukrainie, która by nie opłakiwała zabitych i rannych” – mówi arcybiskup.
„Idźmy razem drogą cierpienia i Zmartwychwstania. Jako kościół Chrystusowy idźmy razem do przodu z nadzieją. Jeżeli razem cierpimy to nasze cierpienie jest o wiele bardziej znośne. Nie zostawcie Ukrainy na jej drodze krzyżowej” – apeluje arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk.
W rozmowie z KAI zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego mówi m. in. o wielkim problemie wojennej traumy i jak trzeba sobie z nim radzić, m. in. poprzez organizowanie centrów pomocy psychologicznej i duchowej. „To co przeżywamy jest sytuacją coraz większego bólu ponieważ liczba rannych i zabitych codziennie wzrasta. Nie ma takiej rodziny w Ukrainie, która by nie opłakiwała zabitych i rannych” – mówi arcybiskup.
Krzysztof Tomasik (KAI): Jak w drugim roku wojny będziecie obchodzić święta Wielkanocy?
Abp Światosław Szewczuk: Będzie to uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego po raz drugi w czasie wojny. To co przeżywamy jest sytuacją coraz większego bólu ponieważ liczba rannych i zabitych codziennie wzrasta. Nie ma takiej rodziny w Ukrainie, która by nie opłakiwała zabitych i rannych. Na poziomie państwowym zwycięstwo Ukrainy będzie zwycięstwem militarnym, ale w przyszłości będzie do rozwiązania ogromny problem jak poradzimy sobie z wielką raną jaką jest wojenna trauma. Zgodnie z badaniami psychologicznymi i socjologicznymi ministerstwa zdrowia stwierdzono, że już teraz 80 proc. Ukraińców w ten czy inny sposób jest dotknięta wojenną traumą, tak na poziomie fizycznym jak i psychologicznym. W tym kontekście jako duszpasterze doskonale rozumiemy jak wielkie wyzwanie stoi przed nami, co oczywiście wpisuje się w naszą posługę czasu wojny.
KAI: Jakie inicjatywy podejmujecie w tym kierunku?
– W każdym mieście powstanie centrum oferujące pomoc, aby leczyć rany wojennej traumy. Będą to przede wszystkim centra rehabilitacji osób rannych. Myślimy także o centrach poradnictwa duszpasterskiego i psychologicznego. W Wielki Czwartek, święto naszego kapłaństwa rozmawialiśmy z naszymi kapłanami i stwierdziliśmy, że Pan Jezus zostawił w swoim Kościele lek na leczenie takich ran, którego nie ma ani medycyna ani psychologia. Tym balsamem na rany są przede wszystkim sakramenty: pokuty i eucharystii oraz codzienna modlitwa naszego Kościoła. Leczenie ran i terapeutyczny wymiar naszej kościelnej posługi jest naszym największym wyzwaniem na które musimy odpowiedzieć. Dlatego też w każdej naszej diecezji, wraz z biskupami, będzie organizowany dla kapłanów duszpasterski kurs leczenia ran wojny. Ponieważ ludzie zazwyczaj nie maja odwagi, aby zwrócić się o pomoc psychologiczną i duchową to taką osobą wychodzącą do nich powinien być kapłan, dlatego tak wielką rolę odgrywa zaufanie do kapłanów.
KAI: A jak wygląda duchowa pomoc dla uchodźców w różnych krajach?
– Jeśli chodzi o naszych uchodźców za granicą, w Polsce, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Włoszech i innych krajach to wzrasta wśród nich poczucie winy. Większość z nich mówi sobie: „My jesteśmy tu w bezpiecznych warunkach a tam w Ukrainie nasze rodziny cierpią z powodu wojny”. Poczucie winy rozrywa ich serca. Z drugiej strony przecież nikt z nich nie wyjechał z własnej woli to wojna wygnała Ukraińców poza granicę. Ale oni mimo tego przeżywają z tego powodu psychologiczne tortury i przychodzą do swoich kapłanów, aby sobie z tym poradzić. Dlatego i ich musimy objąć szczególną opieką. Duszpasterstwo leczące rany wojenne jest i będzie zatem frontem walki o zwycięstwo Ukrainy. Nasz Kościół musi tu odegrać szczególną rolę.
KAI: W czasie wojny jednym z fundamentalnych problemów jest na pewno jak zachować wiarę w Boga?
– Każdego dnia przychodzą do mnie różni ludzie po słowa pociechy. Jak pocieszyć tych ludzi? Jak pocieszyć matkę, która straciła syna, jak żonę, która straciła męża? Jedna z kobiet przyszła do mnie i powiedziała mi wprost: ”Nie potrafię wytrzymać tego wszystkiego. Ojcze jak dalej żyć?” To ogromne wyzwanie jakie przed nami stoi.
Podczas liturgii Wielkiego Czwartku czytaliśmy jak Chrystus mówi do swoich apostołów o pocieszeniu i pocieszycielu, o Duchu Świętym. Wiemy, że Duch zmartwychwstałego Chrystusa zawsze jest z nami, co po ludzku wydaje się niemożliwe. Jestem przekonany, że dzięki temu potrafimy zaleczyć rany wojny, że potrafimy poradzić sobie z bólem ludzi, którzy stracili bliskich. Musimy odbudować to co zostało zniszczone w imię tego, że Chrystus zmartwychwstał. On jest naszym drogowskazem, aby iść dalej z nadzieją. Wiara w Chrystusa jest źródłem naszej wiary i naszej nadziei. Dlatego z taką ogromną tęsknotą czekaliśmy na święta Zmartwychwstania naszego Pana.
KAI: Na pewno takim pocieszeniem byłaby także wizyta w Ukrainie papieża Franciszka.
– Papież cierpi razem z nami. Z jednej strony dlatego, że nikt go prawie nie słucha a z drugiej idea odwiedzenia Moskwy i Kijowa jest nie do zrealizowania. Na dziś nikt nie potrzebuje papieża w Moskwie, a także jego słowa są nie do końca zrozumiałe w Kijowie. Jest to nasz ból i Ojca Świętego. Pozostaje nam modlić się i wspierać nawzajem. Papież nas wspiera jak tylko może m. in. w uwalnianiu jeńców wojennych i poprzez pomoc humanitarną. Mówi o naszych cierpieniach w każdą środę podczas audiencji ogólnych i w każdą niedzielę podczas modlitwy Anioł Pański w Watykanie kiedy zwraca się do całego świata.
KAI: W czasie wojny Ukrainy bolesna jest także sytuacja wokół Ławry Kijowsko-Pieczerskiej.
– W czasie wojny spada autorytet moralny Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Wielu hierarchów i duchownych tego Kościoła zachowuje się jak oligarchowie. Wybrali drogę konfrontacji z sumieniem naszego społeczeństwa. Niestety taka postawa uderza we wszystkie Kościoły chrześcijańskie i może być powodem potężnej fali sekularyzacji. Ludzie poczują się oszukani i nie pójdą więcej do żadnego Kościoła. Taka sytuacja jest zmartwieniem nas wszystkich.
KAI: Ukraina przeżywa nie tylko zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ale też przeżywa swoje zmartwychwstanie.
– Tajemnica paschalna Jezusa Chrystusa ma trzy etapy: cierpienie związane z drogą krzyżową, ukrzyżowanie i śmierć oraz zmartwychwstanie. Teraz jesteśmy na pierwszym i na drugim etapie. Przechodzimy Wielki Piątek naszej historii. W każdym z tych etapów Chrystus jest tym który nas poprzedza w naszych cierpieniach. W naszym ukrzyżowaniu jest zawsze z nami na krzyżu. To jest nasz Wielki Piątek i on się zakończy, tak jak po nocy przychodzi dzień, po ukrzyżowaniu nadchodzi zmartwychwstanie. Chrystus nas prowadzi za rękę każdego dnia. Wojna nie trwa wiecznie. Wieczne jest tylko nasze życie.
KAI: Czego życzyć Ukrainie w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego w czasie wojny?
– Idźmy razem drogą cierpienia i Zmartwychwstania. Jako kościół Chrystusowy idźmy razem do przodu z nadzieją. Jeżeli razem cierpimy to nasze cierpienie jest o wiele bardziej znośne. Nie zostawcie Ukrainy na jej drodze krzyżowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.