Ogień nie wypalił ducha

- To z tej kaplicy jeden z młodych strażaków wyniósł Najświętszy Sakrament, gdy ogień przedostawał się już na dach budynku. To było dla mnie niezwykłe świadectwo wiary - mówi o. Leonard Hryniewski. - Tu jest nasz dom, a parafię traktujemy jak rodzinę, więc nie wyjeżdżamy stąd - dodaje.

Reklama

Niektórzy z 8 mieszkających w Alwerni zakonników stracili w pożarze dosłownie wszystko, pozostało im tylko to, co mieli na sobie. Nie zostali jednak sami. Dzięki życzliwości ludzi mają się teraz w co ubrać i gdzie mieszkać. Dach nad głową zaofiarował im Andrzej Grabowski, znany aktor pochodzący z Alwerni. Oddał bernardynom swój dom rodzinny, który znajduje się w rynku, nieopodal klasztoru. Teraz mieszka tam czterech zakonników. Urządzili w nim zakonną kaplicę. Dwóch innych korzysta z innego domu, który użyczyli im państwo Wilkowie. Ale to nie jedyna pomoc.

Wszystko działa

W byłej siedzibie firmy EMI, której właścicielem jest Mariusz Stodolisk, zaledwie tydzień po pożarze zaczęła normalnie funkcjonować kancelaria parafialna. Właśnie dzięki takim dobrodziejom duszpasterstwo parafialne w Alwerni działa jak dawniej. Tymczasowa kaplica została urządzona  w głównej sali remizy OSP. Odprawiane są tam Msze św. w dzień powszedni i niedziele, a ojcowie mogą spowiadać.

Normalnie działają też grupy duszpasterskie. 50-osobowa liturgiczna służba ołtarza spotkała się już na pierwszej zbiórce ze swym opiekunem o. Izydorem. Ze zrozumieniem spotkała się jego prośba, by ministranci i lektorzy dawali w tym trudnym czasie świadectwo wiary przez gorliwe wypełnianie obowiązków.  Członkowie grupy młodzieży franciszkańskiej postanowili własnoręcznie Przygotować kartki świąteczne, które będzie można kupować po niedzielnych Mszach. Dochód ze sprzedaży będzie – oczywiście – przeznaczony na odbudowę klasztoru i kościoła.

Wyniósł Pana Jezusa

Na razie nie ma ostatecznych ekspertyz budowlanych, dokładnie określających stan techniczny obu obiektów, ale te wstępne nie są optymistyczne. W kościele uszkodzone są zabytkowy strop nad nawą główną oraz kopuła. Nie można wykluczyć, że będą musiały zostać rozebrane i odbudowane. Nie ma mowy, aby ktoś mógł zamieszkać w klasztorze, choć ocalała jego najniższa kondygnacja. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chrzanowie wydał decyzję o całkowitym wyłączeniu budynku z użytkowania.

W jednym z pomieszczeń drugiej kondygnacji była klasztorna kaplica. Ojciec Leonard pokazuje to, co z niej zostało. W miejscu, gdzie był ołtarz, zamiast stropu, są tylko nadpalone belki, przez które widać niebo. To z tej kaplicy jeden z młodych strażaków wyniósł Najświętszy Sakrament, gdy ogień przedostawał się już na dach budynku. – To był młody chłopak, najwyżej 20-letni. Wprawdzie dach nad świątynią jeszcze wtedy nie płonął, ale w kościele było pełno dymu – opowiada zakonnik. – Musiał tam wejść w aparacie tlenowym. Gdy uradowany powiedział mi, że wyniósł z kościoła Pana Jezusa, zapytałem, czy ktoś wyniósł Go też z kaplicy domowej. Odpowiedział, że nikt nie mówił strażakom, że tam również jest Najświętszy Sakrament.

Rozeszliśmy się. Nie naciskałem, aby tam poszedł. Tymczasem ten chłopak z własnej inicjatywy, pomimo szalejącego już pożaru na dachu klasztoru, poszedł do kaplicy i przyniósł kustodię z Hostią. To było dla mnie niezwykłe świadectwo wiary – dodaje o. Leonard.

Ratować, co się da

Aby można było jak najszybciej przystąpić do odbudowy, trzeba najpierw zabezpieczyć to, co pozostało po pożarze. Chodzi o mury świątyni i klasztoru. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Wiesław Hałucha, prezes Zakładów Chemicznych w Alwerni. To on zorganizował drewno i ekipę cieśli. Już w czwartek po pożarze zaczęli budować prowizoryczny dach nad świątynią. On też wynajął firmę ochroniarską, by nikt niczego nie ukradł z kościoła i klasztoru. Ochroniarzom pomagają miejscowi ludzie.

Wszyscy mieszkańcy Alwerni (i nie tylko oni) zadają sobie pytanie, ile będzie kosztować odbudowa i skąd wziąć na to pieniądze. – Kościół i klasztor mogą być odbudowane z dotacji państwowych, ale trzeba jak najszybciej dokonać szacunku strat, wykonać ekspertyzy konstrukcyjne i przygotować projekt odbudowy. Można zdobyć pieniądze z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, podobnie jak w przypadku kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, gdzie też kilka lat temu spłonął dach. Termin składania podań o dotację upływa 31 marca – mówi Jacek Chrząszczewski, zastępca małopolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Zakonnicy muszą się więc spieszyć z wszelkimi sprawami formalnoprawnymi. Ale i w tym nie zostali sami. Zawiązał się bowiem Komitet Odbudowy Klasztoru oo. Bernardynów w Alwerni. W jego skład wchodzi 20 osób. Niektóre są znane, m.in. marszałek województwa małopolskiego Marek Sowa i europoseł Paweł Kowal. Honorowym przewodniczącym jest Andrzej Grabowski. Komitet chce doprowadzić do opracowania projektu odbudowy i przeprowadzenia uzgodnień administracyjno-prawnych. To wielka pomoc.

Symboliczną decyzję podjęły też władze gminy. Zdecydowano, że nie będzie dorocznych Dni Alwerni. 30 tys. zł, które gmina miała przeznaczyć na ten cel, zostanie przekazanych na odbudowę klasztoru i kościoła.

Pomóż i Ty

Wszyscy, którzy chcą wesprzeć odbudowę klasztoru i ponowną renowację świątyni, mogą wpłacać ofiary na konto:
Klasztor oo. Bernardynów, ul. Klasztorna 1, 32-566 Alwernia, nr: 12 8444 0008 0040 0411 3188 0002.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| ALWERNIA, POŻAR

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama