Na pojednanie przyjdzie czas, kiedy zakończy się wojna.
Jestem gotowy przebaczyć Rosjanom, ale nie od razu. Dziś walczymy o przetrwanie. Na pojednanie przyjdzie czas, kiedy zakończy się wojna – mówi kijowski biskup pomocniczy Aleksander Jazłowiecki. Podkreśla, że Ukraińcy są zawiedzeni postawą Rosjan, którzy wierzą rządowej propagandzie i popierają agresję na Ukrainę.
Bp Jazłowiecki wspomina, że na początku wojny większość Ukraińców myślała, że to sam Putin podnosi główną odpowiedzialność za tę tragedię, że wystarczyłoby, aby Putin zniknął, a wszystko by się ułożyło. Z czasem jednak, rozmawiając z naszymi znajomymi Rosjanami oraz z Ukraińcami, którzy mają w Rosji przyjaciół i krewnych, zrozumieliśmy, że tak nie jest. Ze smutkiem odkryliśmy, że rosyjski naród myśli tak, jak mu dyktuje rząd – mówi kijowski biskup. Dotyczy to również postawy patriarchy Cyryla. To ważna osobistość, ma wielką władzę, ja jestem tylko skromnym biskupem, ale gdybym go spotkał, to powiedziałbym mu, że popełnia błąd wysyłając rosyjskich żołnierzy do walki na Ukrainę – mówi bp Jazłowiecki w wywiadzie dla tygodnika La Vita del Popolo.
Pomocniczy biskup Kijowa zauważa jednak, że inaczej zachowują się podczas tej wojny Białorusini, którzy też żyją w dyktaturze, lecz okazują bliskość Ukraińcom, modlą się za nich, a nawet ostrzegają ich przed bombardowaniami z terytorium Białorusi.
Przyznał on, że na początku wojny obawiał się reakcji wierzących, że ta tragedia naruszy ich wiarę, a kościoły opustoszeją, że ludzie będą mieć za złe Bogu, iż do tego dopuścił. Jest tymczasem odwrotnie. Ludzie nadal się modlą, również w nocy czy w czasie nalotów.
Bp Jazłowiecki wspomina, że najgorszy był początek wojny. To był szok, nie spodziewaliśmy się inwazji, myśleliśmy, że Rosjanie zgromadzili wielkie wojsko u naszej granicy tylko po to, by nas zastraszyć – mówi ukraiński biskup. Przyznaje jednak, że sytuacja jest trudna. Rosjanie zrozumieli, że nie zwyciężą na polu bitwy, więc niszczą infrastrukturę cywilną, aby utrudnić życie zwykłych mieszkańców Ukrainy, pozbawić ich prądu i ogrzewania.
Zapytany, jak sobie radzi z chrześcijańskim obowiązkiem przebaczenia, bp Jazłowiecki przyznał, że przebaczenie to długi i trudny proces. Rozum mówi nam, że trzeba to zrobić, ale emocje na to nie przyzwalają, są zranione. Potrzebny jest czas i trzeba prosić Boga o tę szczególną łaskę – mówi kijowski biskup. Przyznaje, że na Ukrainie się o tym jeszcze nie mówi. Dopóki krwawimy, nie jesteśmy w stanie przebaczyć. Jeśli już, to będzie na to czas po wojnie, nie teraz – dodaje bp Jazłowiecki.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.