Beatyfikacja 10 Męczenniczek Elżbietańskich odbędzie się 11 czerwca br. we Wrocławiu.
Były w większości Ślązaczkami. Pracowały w różnych miejscach opiekując się starszymi, chorymi, potrzebującymi. Wierne swojemu powołaniu zamordowane zostały przez żołnierzy radzieckich „wyzwalających” tereny Śląska w 1945 r. Beatyfikacja 10 Męczenniczek Elżbietańskich odbędzie się 11 czerwca br. we Wrocławiu. Oto sylwetki Męczenniczek Elżbietańskich.
S. M. Edelburgis Kubitzki, lat 40, zamordowana 20 lutego 1945 r. w Żarach
Urodziła się 9 lutego 1905 r. w Dąbrówce Dolnej koło Namysłowa na pograniczu Dolnego i Górnego Śląska. Na chrzcie otrzymała imię Julianna. Była córką niezamożnych rolników, jedną z ośmiorga rodzeństwa. Straciła matkę w wieku 7 lat. Ojciec ożenił się po raz drugi. Jej najmłodszy brat był zakonnikiem i także zginął w czasie wojny.
Do zgromadzenia sióstr elżbietanek wstąpiła w 1929 r., jako 24-latka. W klasztorze zrobiła kursy pielęgniarskie. Miała do tego szczególne powołanie – kochała chorych, była osobą dobrą, wrażliwą i miłosierną. Od 1932 r. z roczną przerwą pracowała w stacji ambulatoryjnej prowadzonej przez siostry elżbietanki w Żarach.
Rosjanie wkroczyli do miasta 13 lutego 1945 r. Następnego dnia, gdy przypadała akurat Środa Popielcowa, siostry zostały wypędzone ze swojego domu, który zamieniono na magazyn. Wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami, głównie dziewczynami i kobietami zapędzone zostały na noc do gospody „Lufft” przy Mühlplatz. Nie dało się jednak spać. Żołnierze radzieccy wciąż wyciągali kolejne kobiety na zewnątrz chcąc je zgwałcić. Siostry, mimo razów, próbowały bronić ofiar i pocieszać te, które wracały.
Gospodę mogły opuścić dopiero nad ranem. Wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami schroniły się w jakimś cudem ocalałej plebanii licząc na to, że pozostaną niezauważone. Niestety Rosjanie szybko odkryli ukrywających się cywilów i siostry zakonne, które wzbudzały ich szczególne zainteresowanie. Elżbietanki przebrały się w ubrania świeckie lecz to nie pomogło. W ciągu kolejnych dni żołnierze atakowali chroniące się na plebanii kobiety.
Kilkakrotnie ofiarą gwałtu padła też s. Edelburgis Kubitzky. „W żadnych okolicznościach już tego nie zniosę, choć może mnie to również kosztować życie” – miała się zwierzyć przebywającemu na plebanii ks. Maxowi Schubertowi.
20 lutego na plebanię wtargnęła grupa pijanych Czerwonoarmistów. Doszło do dramatycznych scen, strzelaniny i niszczenia budynku. S. Edelburgis zaatakowana została przez jednego z żołnierzy. Broniła się przed gwałtem, mimo bicia i gróźb śmierci, podkreślając że należy do Boga. Wobec tego oporu czerwonoarmista oddał do niej z bliska kilkanaście strzałów po czym sprawcy zbrodni uciekli. Siostra Edelburgis umierała krótko. Zdążyła jednak zostać namaszczona świętymi olejami przez ks. Schuberta, który był świadkiem jej śmierci.
S. M. Rosaria Schilling, lat 36, zamordowana 23 lutego 1945 r. w Nowogrodźcu k. Bolesławca
Urodziła się 5 maja 1908 r. we Wrocławiu w rodzinie ewangelickiej. Otrzymała imię Frieda. Była kobietą bardzo piękną, elegancką i inteligentną. Nie wiadomo, kiedy zdecydowała się na zmianę wyznania oraz jaka była na to reakcja jej rodziny. Wiemy, że od 2 kwietnia 1928 była uczennicą elżbietańskiej Szkoły Gospodarstwa Domowego w Nysie a 8 października 1928 r. poprosiła o przyjęcie do Zgromadzenia, w którym złożyła śluby wieczyste w 1935 r.
Pracowała w wielu miejscach – w Hamburgu, w Nowogrodźcu k. Bolesławca a już w czasie wojny – w Głogowie, Nysie, Katowicach, Legnicy i Chojnowie. W większości tych miejsc siostry prowadziły szpitale. Na początku stycznia 1945 r. rozpoczęła pracę w przedszkolu w Nowogrodźcu. Jak wspominają świadkowie, była bardzo szanowana i lubiana przez inne siostry, przez współpracowników i dzieci, które trochę rozpieszczała. Dla ministrantów przygotowywała śniadania.
Wobec zbliżającego się frontu zdecydowała się pozostać ze starszymi, schorowanymi i rannymi. Rosjanie wkroczyli do miasta 18 lutego, w pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu. Siostry zostały wygnane ze swego domu. Wraz z innymi osobami znalazły schronienie w dawnym klasztorze sióstr magdalenek. Choć gwałty na kobietach rozpoczęły się natychmiast, w pierwszych godzinach żołnierzy powstrzymywał zakonny habit. Zmiana nastąpiła pod wpływem radzieckiego komisarza, komendanta miasta, który zachęcał ich właśnie do szczególnej agresji wobec sióstr i sam dawał tego przykład.
W nocy z 21 na 22 lutego s. Rosaria wywleczona została ze schronu, po czym padła ofiarą wielogodzinnego zbiorowego gwałtu. Znęcało się nad nią ponad trzydziestu żołnierzy. Ostatkiem sił dotarła do miejsca, z którego została zabrana. Była niemal w stanie agonalnym, z ranami głowy i z krwotokiem wewnętrznym. Z trudem opowiedziała, co się stało.
Wieczorem 23 lutego Czerwonoarmiści po raz kolejny wdarli się do schronu. Komisarz szydził z s. Rosarii i kazał wszystkim poza nią opuścić budynek i udać się do komendantury. S. Rosaria nie posłuchała. Nie chcąc po raz kolejny doświadczyć gwałtu ostatkiem sił zmusiła się do marszu z pomocą jednej z sióstr. Została zamordowana w czasie drogi, zastrzelona przez rozwścieczonego komisarza.
S. M. Adela Schramm, lat 59, zamordowana 25 lutego 1945 r. w Godzieszowie k. Lubania
S. M. Adela Schramm urodziła się 3 czerwca 1885 r. w Łącznej k. Kłodzka w wielodzietnej rodzinie robotniczej – miała 4 braci i 6 sióstr. Na chrzcie otrzymała imię Klara. Przywdziała habit w 1912 r. a śluby wieczyste złożyła w 1924 r.
Większość swego zakonnego życia spędziła na placówce w Ramułtowicach k. Wrocławia. W czasie wojny często była przenoszona z placówki na placówkę, z uwagi na zmieniające się potrzeby. W połowie 1944 r. została mianowana przełożoną domu św. Augustyna w Godzieszowie k. Lubania, gdzie zajmowała się pomocą ambulatoryjną, wspieraniem ubogich i udzielaniem schronienia starcom. Opiekowała się też rannymi żołnierzami.
Gdy zbliżał się front poprosiła swoje siostry, by ewakuowały się i szukały bezpiecznego schronienia. Sama pozostała z tymi, którzy z uwagi na stan zdrowia i wiek nie mogli uciekać.
Po wejściu wojsk radzieckich do Godzieszowa, 20 lutego 1945 r. znalazła schronienie u jednego z życzliwych gospodarzy, gdzie wraz z grupą innych osób ukrywała się na strychu. 25 lutego, w drugą niedzielę Wielkiego Postu, do budynku wkroczyli czerwonoarmiści odnajdując ukrywającą się grupę. Niemal wszyscy łącznie z gospodarzami zginęli. S. Adela zamordowana została po dłuższej walce w obronie czystości. Nie było naocznych świadków tego zdarzenia. Dramatyczne odgłosy, strzały a następnie przerażającą ciszę słyszała tylko jedna kobieta, której udało się przetrwać w kryjówce.
S. M. Sabina Thienel, lat 35, zamordowana 1 marca 1945 r. w Lubaniu
S. M. Sabina Thienel urodziła się 24 września 1909 r. w Rudziczce k. Prudnika w rodzinie robotniczej. Na chrzcie otrzymała imię Anna. Do Zgromadzenia Elżbietanek wstąpiła w wieku 24 lat w 1933 r. wkrótce po przejęciu w Niemczech władzy przez Hitlera.
Była dyplomowaną pielęgniarką. Pracowała na placówce we Wrocławiu, gdzie zajmowała się głównie osobami starszymi i potrzebującymi. Angażowała się też w pracę duszpasterską, katechizację, przygotowanie dzieci do I Komunii Świętej, wypiek hostii itp.
W związku z nadchodzącym frontem siostry z Wrocławia ewakuowane zostały pod koniec 1944 r. do bezpieczniejszego jak się wydawało Lubania. Stamtąd też można było wyjechać. S. Sabina zdecydowała się jednak zostać z osobami starszymi, którymi się zajmowała.
Wojska radzieckie wkroczyły do miasta 28 lutego 1945 r. Ok. południa do klasztoru wtargnęła ponad stuosobowa grupa żołnierzy, którzy postanowili urządzić sobie w nim kwaterę. Splądrowali obiekt i już pierwszego dnia zgwałcili pierwszą siostrę. Atakowali również s. Sabinę, udało się jej jednak obronić. Modliła się do Matki Bożej prosząc, by pozwoliła jej umrzeć jako dziewica. Siostry mówiły, że uprosiła sobie tę łaskę. Następnego dnia, 1 marca, ofiarą żołnierzy radzieckich padły 3 kolejne siostry. S. Sabina wraz z grupą innych sióstr modliła się w osobnym pomieszczeniu. Na zewnątrz budynku wzmogła się strzelanina i nagle, nie wiadomo skąd do pokoju, w którym przebywały siostry wpadł pocisk i ugodził s. Sabinę prosto w serce.
S. M. Adelheidis Töpfer, lat 57, zamordowana 24 marca 1945 r. w Nysie
S. M. Adeiheidis Töpfer urodziła się w Nysie 13 września 1887 r. W wieku 4 lat straciła matkę a w wieku 12 lat – ojca, urzędnika kolejowego. Jako sierota, wraz ze swoimi siostrami trafiła do Domu św. Notburgi, pensjonatu prowadzonego w Nysie przez elżbietanki. (siostry elżbietanki w Nysie prowadziły kilka placówek). Do zgromadzenia wstąpiła w 1908 r. a śluby wieczyste złożyła w roku 1919. Była nauczycielką. Pracowała z pasją i oddaniem. Przez wiele lat kierowała szkołą w Koźlu, zajmowała się też pomocą potrzebującym. W 1943 r. przeniesiona została do Nysy i po raz kolejny zamieszkała w Domu św. Notburgi. W związku ze zbliżającym się frontem zajęła się tam opieką nad starcami i chorymi ewakuowanymi z innych części Śląska.
Była prawdziwą duszą tego domu. Przyjmowała wszystkich, którzy prosili o przyjęcie, choć było bardzo mało miejsca. Kochała chorych. Gdy zbliżali się Rosjanie miała możliwość ucieczki, ale dobrowolnie i świadomie pozostała z tymi, którymi się opiekowała. „Kto się zajmie tymi nieborakami?” – miała powiedzieć.
Armia Czerwona wkroczyła do Nysy w nocy z 23 na 24 marca. Żołnierze zachowywali się z wyjątkowym bestialstwem. 24 marca do pomieszczenia, w którym przebywała s. Adelheidis wraz z podopiecznymi i drugą siostrą, s. Sylwestrą, wtargnął radziecki oficer i pokazując zakrwawioną rękę zapytał się, kto stąd do niego strzelał. Gdy usłyszał odpowiedź, że nikt stąd nie strzelał, gdyż nikt tu nie ma broni, wyciągnął pistolet i zastrzelił obie siostry. Zdaniem świadków tego zdarzenia zginęły, gdyż były osobami zakonnymi.
Niestety na temat s. Sylwestry, która również należy do grona Męczenniczek Elżbietańskich nie udało się znaleźć żadnych dokumentów umożliwiających przeprowadzenie procesu beatyfikacyjnego.
W sumie od połowy marca do 7 kwietnia (gdy Rosjanie nakazali ostatnim niemieckim mieszkańcom opuszczenie miasta) na terenie Nysy zginęły 22 siostry elżbietanki. 30 sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń straciło życie w trakcie lub z powodu gwałtów dokonywanych przez Rosjan „wyzwalających” Nysę.
S. M. Melusja Rybka, lat 39, zamordowana 24 marca 1945 r. w Nysie
S. M. Melusja Rybka urodziła się 11 lipca 1905 r. w Pawłowie k. Raciborza w bardzo pobożnej rodzinie rzemieślniczej. Ojciec, mistrz murarski, był członkiem III zakonu franciszkańskiego. Na chrzcie otrzymała imię Marta. Była trzecim spośród jedenaściorga dzieci.
Wstąpiła do zakonu w 1927 r. a śluby wieczyste złożyła w 1934 r. Od 1929 r. przebywała w Domu św. Jerzego w Nysie, gdzie funkcjonowała szkoła dla dziewcząt. Pracowała w piekarni, w ogrodzie i w gospodarstwie. Była bardzo sumienna, pracowita, odpowiedzialna. Pomagała również dzieciom. W Nysie spędziła wojnę i tam zetknęła się z wkraczającymi oddziałami Armii Czerwonej.
24 marca, w sobotę przed Niedzielą Palmową, w pierwszym dniu obecności Rosjan w Nysie, po południu, do Domu św. Jerzego wtargnął żołnierz sowiecki i zaatakował Marię Jüttner, młodą dziewczynę zatrudnioną w domu sióstr elżbietanek. S. Melusja, broniąc jej przed gwałtem stanęła między napastnikiem a ofiarą, której udało się uciec. W odwecie czerwonoarmista zaatakował siostrę. Broniła się mimo gróźb i bicia. Żołnierz wciągnął ja do pokoju, skąd świadkowie mogli usłyszeć odgłosy szamotania a w końcu strzały. Prawdopodobnie do gwałtu nie doszło. Siostra zabita została strzałem w tył głowy.
Zbrodniarz uciekając podpalił budynek. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko, zatrzymał się jednak przed pokojem, gdzie leżała s. Melusja. Dalsza część domu została uratowana.
S. M. Sapientia Heymann, lat 70, zamordowana 24 marca 1945 r. w Nysie
S. M. Sapientia Heymann urodziła się 19 kwietnia 1875 r. w Lubieszu k. Wałcza w rodzinie chłopskiej. Miała ośmioro rodzeństwa. W wieku 10 lat straciła matkę.
Do Zgromadzenia Elżbietanek wstąpiła w 1894 a śluby wieczyste złożyła w 1906 r. Przez lata pracowała jako pielęgniarka w Hamburgu a w 1927 r. przeniesiona została do Nysy, gdzie zajmowała się chorymi i starszymi siostrami w Domu św. Elżbiety. Tam też spędziła wojnę. Mimo zbliżającego się frontu została w Nysie z osobami potrzebującymi pomocy.
Wojska radzieckie wkroczyły do Nysy w nocy z 23 na 24 marca 1945 r. Świadkowie tamtych wydarzeń relacjonują, że „Rosjanie szaleli niczym bestie”. „Nie potrafię opisać, co się z nami działo, gdyż wzdraga się przed tym pióro” – pisała w liście z 1946 r. przełożona nyskiego Domu św. Elżbiety, s. M. Arcadia Kroll. Krótko po zdobyciu miasta grupa pijanych żołnierzy wtargnęła do Domu św. Elżbiety i dokonała zbiorowego gwałtu na przebywających tam siostrach staruszkach, będących między siedemdziesiątym a osiemdziesiątym rokiem życia. Wykorzystane zostały też siostry chore i sparaliżowane.
24 marca, w sobotę poprzedzającą Niedzielę Palmową, wszystkie siostry otrzymały rozkaz zebrania się w refektarzu. Żołnierze wybierali młodsze, strzelali do lamp, talerzy. Jeden z nich zaatakował młodą siostrę, która broniła się rozpaczliwie błagając o ratunek. W jej obronie stanęła s. Sapientia prosząc, by zostawił swoją ofiarę. W odpowiedzi otrzymała śmiertelny strzał. Według relacji świadków tego zdarzenia śmierć s. Sapientii przyczyniła się do ocalenia od gwałtu młodej siostry, za która się wstawiła.
S. M. Felicitas Ellmerer, lat 56, zamordowana 25 marca 1945 r. w Nysie
S. M. Felicitas Ellmerer urodziła się 12 maja 1889 r. w Grafing na terenie Bawarii. Na chrzcie otrzymała imię Anna. W wieku trzech lat straciła matkę. Ojciec, który był pasterzem alpejskim i serowarem ożenił się po raz drugi.
Wstąpiła do Zgromadzenia Elżbietanek, wraz ze swą siostrą, w 1911 r. Śluby wieczyste złożyła w 1923 r. Była bardzo dobrą nauczycielką – gospodarstwa domowego i robót ręcznych. Do 1939 r. pracowała w Domu św. Jana w Düsseldorfie. Następnie przebywała w domu w Kup, a od 1941 r. – w Domu św. Elżbiety w Nysie.
Był to dom w sposób szczególny atakowany przez żołnierzy radzieckich, którzy wkroczyli do Nysy w nocy z 23 na 24 marca. Zachowywali się ze szczególnym bestialstwem, gwałcąc i mordując siostry, profanując kaplicę i naczynia liturgiczne, w których jedli i pili alkohol.
25 marca, w Niedzielę Palmową, w późnych godzinach wieczornych do refektarza, gdzie przebywały siostry, kapłani i kilka osób świeckich wtargnęli uzbrojeni żołnierze, którzy usiłowali wyciągnąć kilka sióstr, chcąc je wykorzystać. W ich obronie stanęła s. M. Arkadia, przełożona domu, która w odpowiedzi otrzymała tak silny cios, że straciła przytomność. (Odzyskała ją dopiero po upływie doby). Do zemdlonej podbiegła s. Felicitas, chcąc ją ratować, wówczas zwrócił na nią uwagę jeden z żołnierzy. Usiłował ją wywlec z refektarza, by ją zgwałcić, s. Felicitas stawiała jednak bardzo skuteczny opór.
Czerwonoarmista zagroził, że ją zastrzeli i zaczął się do tego przygotowywać. Siostra podeszła do ściany, rozłożyła ręce w postawie krzyża i krzyknęła głośno: „Niech żyje Chrystus Król!” Nie dokończyła ostatniego słowa, gdyż padł strzał. Osunęła się, ale nie zmarła od razu. Żołnierz dobił ją kopiąc butami po głowie i klatce piersiowej.
S. M. Acutina Goldberg, lat 62, zamordowana 2 maja 1945 r. w Krzydlinie Wielkiej
S. M. Acutina (Helena) Goldberg urodziła się 6 lipca 1882 r. w miejscowości Dłużek między Szczytnem a Nidzicą w Prusach Wschodnich. Rodzice byli rolnikami. Do Zgromadzenia elżbietanek wstąpiła w 1905 r. Śluby wieczyste złożyła w 2017 r.
Była pielęgniarką i pracowała kolejno w elżbietańskich placówkach we Wleniu, w Nysie i w Lubiążu. W czasie wojny s. Acutina została też wychowawczynią w prowadzonym przez elżbietanki w Lubiążu przedszkolu oraz opiekunką sierot z sierocińca dla dziewcząt.
Wojska radzieckie wkroczyły do Lubiąża 26 lutego 1945 r. S. Acutina świadoma niebezpieczeństwa, które grozi dziewczętom podjęła decyzję o ucieczce i wraz ze swoimi podopiecznymi trafiła do Krzydliny Wielkiej. 2 maja 1945 r. razem z kilkoma z nich i drugą starszą siostrą pracowały w polu, gdzie natknęła się na nie grupa pijanych czerwonoarmistów. Żołnierze zaatakowali dziewczyny. S. Acutina stanęła między nimi a napastnikami, usiłując chronić młode kobiety przed gwałtem, na co oficer śmiejąc się i przeklinając zastrzelił zakonnicę. Ostatecznie jednak po tym wydarzeniu Rosjanie wypuścili swoje ofiary i odeszli.
S. M. Paschalis Jahn, lat 29, zamordowana 11 maja w Sobotínie na terenie Czech
Była najmłodszą spośród dziesięciu męczenniczek. Urodziła się 7 kwietnia 1916 r. w Górnej Wsi, małej wiosce włączonej w 1921 r. w granice administracyjne Opola. Na chrzcie otrzymała imię Maria Magdalena. Była nieślubnym dzieckiem. Rodzice zawarli związek małżeński kilka lat po jej narodzeniu. Była to uboga rodzina, zmuszona do wyjazdów za pracą, wszyscy jednak darzyli się głęboką miłością i przywiązaniem.
Maria Magdalena wstąpiła do zgromadzenia elżbietanek w 1937 r. przyjmując imię Maria Paschalis. Skierowana została do szkoły pielęgniarskiej. Pierwsze śluby zakonne złożyła 19 października 1939 r. Pracowała m.in. w Kluczborku, w Głubczycach i w Nysie, gdzie posługiwała jako kucharka starszym i chorym siostrom.
W sierpniu 1944 r. s. Paschalis poprosiła o dopuszczenie do ślubów wieczystych i uzyskała na to zgodę swoich przełożonych. Ślubów jednak nie zdążyła złożyć.
22 marca 1945 r. w przeddzień zajęcia Nysy przez Armię Czerwoną przełożona Domu św. Elżbiety w Nysie podjęła decyzję o ewakuacji młodszych sióstr. S. Paschalis wraz z drugą siostrą, M. Fides, trafiły do miejscowości Sobotín już na terenie Czech. Przebywała tam liczna grupa uchodźców, w tym inne elżbietanki. Siostry zajęły się pomocą w pielęgnacji chorych i starszych.
Wojska radzieckie wkroczyły do Sobotína 7 maja 1945 r. w ostatnim dniu wojny a s. Paschalis napadnięta została przez jednego z czerwonoarmistów 11 maja, już po jej oficjalnym zakończeniu. Broniąc się przed gwałtem, uciekła do pomieszczenia gdzie były inne osoby i nie pozwalała się wyprowadzić. Żołnierz zagroził jej śmiercią. Uklękła wtedy i trzymając krzyżyk od różańca oświadczyła: „Noszę świętą suknię i nigdzie z tobą nie pójdę. Chrystus jest moim Oblubieńcem”. Wszystkich obecnych poprosiła o wybaczenie a Jezusa o siłę przy umieraniu. Została zabita strzałem prosto w serce.
Mieszkańcy Sobotína nazwali ją Białą Różą z Czech.
Na podstawie m.in książki „Dziesięć panien mądrych. Męczenniczki Elżbietańskie” autorstwa o. Zdzisława Kijasa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.