Diecezja tarnowska jest dość niespodziewanym owocem smutnej dla Polski politycznej zawieruchy, która doprowadziła do rozbiorów. Nic bez woli Boskiej jednak się nie dzieje.
Konfederacja barska stała się jednym z kluczowych wydarzeń związanych z powstaniem diecezji tarnowskiej. Korzystając z zawieruchy w 1769 roku, wojska austriackie weszły na południe Polski, zajmując 7 miast, w tym Nowy i Stary Sącz, oraz 275 wsi. W cesarskim języku urzędowym akt ten nazwany został „rewindykacją”.
10 lat życia cesarzowej
Cesarzowa austriacka Maria Teresa, niewiasta bardzo pobożna, rządzić samodzielnie raczej nie potrafiła, ale też nie była do tego przygotowywana. Duży wpływ na jej decyzje mieli doradcy, jak choćby Wenzel Anton von Kaunitz, kanclerz, który właściwie wymyślił rozbiór Polski z 1772 roku.
– Był to człowiek z jednej strony mądry, z drugiej przebiegły i bezwzględny – mówi ks. dr Kazimierz Talarek, historyk Kościoła. Zanim rozbiory przyszły Kaunitzowi do głowy, cesarzowa nazwała się „królową Halicza i Włodzimierza” (od tych dwóch miast pochodzi określenie „Galicja i Lodomeria”), 500 lat wcześniej bowiem władali nimi królowie węgierscy, których była następczynią. Z tej samej „sprawiedliwości dziejowej” wynikała austriacka rewindykacja, czyli zajęcie Sądecczyzny. Notabene cesarzowa była przyjaźnie nastawiona do Polaków. Kiedy zaś podpisywała traktat rozbiorowy, miała nawet zapłakać. W liście do arcyksięcia Ferdynanda zauważała, że podział Polski kosztował ją 10 lat życia. „Daj Boże, żebym za to nie miała wielkiej odpowiedzialności na drugim świecie” - martwiła się.
Archiwum GN Józef II (z prawej) Pius VI, który utworzył diecezję tarnowską z bratem Leopoldem Koniec z wersalem
Współrządzący z matką cesarz Józef II Habsburg był twardszy. - Miał głębokie przekonanie o swym Bożym namaszczeniu, które pozwalało mu nie tylko regulować sprawy państwowe, świeckie, ale dowolne regulacje wprowadzać w Kościele - mówi ks. dr Ryszard Banach, historyk Kościoła. Problemem dla Austriaków w Galicji był m.in. fakt, że biskup rezydował w wolnym Krakowie, a zatem spod władzy świeckiej cesarza był całkowicie wyjęty. Stąd prawdziwie „zatroskany” gubernator Galicji hrabia Pergen pisał do dworu o konieczności „wydzielenia Galicji z diecezji, których biskupi mieszkają w Polsce, bo nie można by uchronić diecezjan od wpływu zasad republikańskich i protekcji możnych, nie można by podnieść dyscypliny kościelnej, która się bardzo rozluźniła”.
Rozpoczęła się dyplomatyczna gra. Zabiegi biskupa Sołtyka wokół zachowania integralności diecezji torpedowali urzędnicy dworu, którzy chcieli jej podziału. Objęcie w 1780 roku samodzielnych rządów przez Józefa II zakończyło „wersal” wzajemnych relacji, a rozpoczęło politykę faktów dokonanych, m.in. sekwestracji dochodów biskupa krakowskiego z Galicji.
Spodziewane żniwo
Papież Pius VI został postawiony w trudnej sytuacji, kiedy nie czekając ani nie prosząc o nic, Józef II 20 września 1783 roku utworzył diecezję tarnowską. Naciski Wiednia na Rzym trwały. Pius VI prosił biskupa Poniatowskiego o zgodę na podział, zastrzegając, że „Rzym dłużej dworowi wiedeńskiemu z wielu powodów (…) opierać się nie będzie i odmawiać nie będzie mógł”. Tym bardziej że sprawy szły szybko naprzód i Józef czynił kolejne kroki.
Jego „Majestat Cesarski i Apostolski” mianował biskupa, uposażył biskupstwo i kapitułę, grzecznie na koniec w specjalnym liście prosząc papieża „z synowskim oddaniem, aby Wasza Świątobliwość łaskawie to potwierdził”. Pius VI uczynił to bullą „In suprema beati Petri cathedra” z 13 marca 1786 roku, motywując faktem, że będzie „bardziej zbawienne i owocne dla tych części Kościoła, w których dla dużej liczby kapłanów i wzrostu liczbowego wiernych spodziewane jest bogatsze i obfitsze żniwo, gdy na nie zwróci baczniejszą uwagę i troskę”.
– Jak ocenić fakt powstania naszej diecezji? Sprawa jest trudna, ale musimy pamiętać, nic bez woli Boskiej się nie dzieje. Cokolwiek powiedzieć, widać Opatrzność w tym dziele – uważa ks. dr Talarek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.