Cesarska gra

Grzegorz Brożek

publikacja 31.03.2011 07:17

Diecezja tarnowska jest dość niespodziewanym owocem smutnej dla Polski politycznej zawieruchy, która doprowadziła do rozbiorów. Nic bez woli Boskiej jednak się nie dzieje.

Cesarska gra Archiwum GN Pius VI, który utworzył diecezję tarnowską

Konfederacja barska stała się jednym z kluczowych wydarzeń związanych z powstaniem diecezji tarnowskiej. Korzystając z zawieruchy w 1769 roku, wojska austriackie weszły na południe Polski, zajmując 7 miast, w tym Nowy i Stary Sącz, oraz 275 wsi. W cesarskim języku urzędowym akt ten nazwa­ny został „rewindykacją”.

10 lat życia cesarzowej

Cesarzowa austriacka Maria Teresa, niewia­sta bardzo pobożna, rządzić samodzielnie raczej nie potrafiła, ale też nie była do tego przygotowy­wana. Duży wpływ na jej decyzje mieli doradcy, jak choćby Wenzel Anton von Kaunitz, kanclerz, który właściwie wymyślił rozbiór Polski z 1772 roku.

– Był to człowiek z jednej strony mądry, z drugiej przebiegły i bezwzględny – mówi ks. dr Kazimierz Talarek, historyk Kościoła. Zanim rozbiory przyszły Kaunitzowi do głowy, cesarzowa nazwała się „królową Halicza i Wło­dzimierza” (od tych dwóch miast pochodzi okre­ślenie „Galicja i Lodomeria”), 500 lat wcześniej bowiem władali nimi królowie węgierscy, których była następczynią. Z tej samej „sprawiedliwości dziejowej” wynikała austriacka rewindykacja, czyli zajęcie Sądecczyzny. Notabene cesarzowa była przyjaźnie nastawiona do Polaków. Kiedy zaś podpisywała traktat rozbiorowy, miała nawet zapłakać. W liście do arcyksięcia Ferdynanda zauważała, że podział Polski kosztował ją 10 lat życia. „Daj Boże, żebym za to nie miała wielkiej odpowiedzialności na drugim świecie” - mar­twiła się.

Cesarska gra   Archiwum GN Józef II (z prawej) Pius VI, który utworzył diecezję tarnowską z bratem Leopoldem Koniec z wersalem

Współrządzący z matką cesarz Józef II Habs­burg był twardszy. - Miał głębokie przekonanie o swym Bożym namaszczeniu, które pozwalało mu nie tylko regulować sprawy państwowe, świeckie, ale dowolne regulacje wprowadzać w Kościele - mówi ks. dr Ryszard Banach, histo­ryk Kościoła. Problemem dla Austriaków w Ga­licji był m.in. fakt, że biskup rezydował w wol­nym Krakowie, a zatem spod władzy świeckiej cesarza był całkowicie wyjęty. Stąd prawdziwie „zatroskany” gubernator Galicji hrabia Pergen pisał do dworu o konieczności „wydzielenia Galicji z diecezji, których biskupi mieszkają w Polsce, bo nie można by uchronić diecezjan od wpływu zasad republikańskich i protekcji możnych, nie można by podnieść dyscypliny kościelnej, która się bardzo rozluźniła”.

Rozpoczęła się dyplomatyczna gra. Zabiegi biskupa Sołtyka wokół zacho­wania integralności diecezji torpe­dowali urzędnicy dworu, którzy chcieli jej podziału. Objęcie w 1780 roku samo­dzielnych rządów przez Józefa II zakończyło „wersal” wzajemnych relacji, a rozpoczęło po­litykę faktów dokonanych, m.in. sekwestracji dochodów biskupa krakowskiego z Galicji.

Spodziewane żniwo

Papież Pius VI został postawiony w trudnej sytuacji, kiedy nie czekając ani nie prosząc o nic, Józef II 20 września 1783 roku utworzył diecezję tarnowską. Naciski Wiednia na Rzym trwały. Pius VI prosił biskupa Poniatowskiego o zgo­dę na podział, zastrzegając, że „Rzym dłużej dworowi wiedeńskiemu z wielu powodów (…) opierać się nie będzie i odmawiać nie będzie mógł”. Tym bardziej że sprawy szły szybko naprzód i Józef czynił kolejne kroki.

Jego „Ma­jestat Cesarski i Apostolski” mianował bisku­pa, uposażył biskupstwo i kapitułę, grzecznie na koniec w specjalnym liście prosząc papieża „z synowskim oddaniem, aby Wasza Świątobli­wość łaskawie to potwierdził”. Pius VI uczynił to bullą „In suprema beati Petri cathedra” z 13 marca 1786 roku, motywując faktem, że będzie „bardziej zbawienne i owocne dla tych części Kościoła, w których dla dużej liczby kapłanów i wzrostu liczbowego wiernych spodziewane jest bogatsze i obfitsze żniwo, gdy na nie zwróci baczniejszą uwagę i troskę”.

– Jak ocenić fakt powstania naszej diecezji? Sprawa jest trudna, ale musimy pamiętać, nic bez woli Boskiej się nie dzieje. Cokolwiek powiedzieć, widać Opatrz­ność w tym dziele – uważa ks. dr Talarek.