Dziś nie ma liberalnej demokracji, jest tylko liberalna niedemokracja. W niej jest liberalizm, ale nie ma demokracji.
O liberalizmie i chrześcijańskiej demokracji mówi obszernie szef węgierskiego rządu Viktor Orbán w wywiadzie dla konserwatywnego słowackiego portalu internetowego "postoj.sk". Zdaniem Orbána, celem polityki chrześcijańsko-demokratycznej nie jest ochrona zasad kościelnych i dlatego nie używa on sformułowania "polityka chrześcijańska". "Najbardziej centralne, kluczowe pytanie naszego istnienia, czy będziemy zbawieni czy zgubieni, nie jest pytaniem politycznym, chociaż jest to fundamentalne pytanie chrześcijaństwa" - powiedział premier i lider partii Fidesz. Zaznaczył, że politycy są jednak w tej sprawie "niekompetentni", dlatego nie mówi on o "polityce chrześcijańskiej, ale o polityce z inspiracją chrześcijańską".
"Na tym tle Węgry bronią godności ludzkiej, wolności, rodziny i wspólnoty narodowej" - powiedział Orbán. Zaznaczył, że należy przeciwstawić się tendencjom politycznym, które atakują te wartości. "Nie chodzi tu o moje osobiste przekonania" - dodał premier. Częścią takiej chrześcijańsko-demokratycznej polityki może być "także osoba, która sama nie jest wierząca". Zaznaczył, że "nie stoi się na czele jakiejś sekty, ale partii politycznej z programem".
Zapytany o swój stosunek do ochrony życia nienarodzonych, Orbán powiedział, że zawsze staje "wyraźnie po stronie życia" i przypomniał, że w 2011 r. przyjęto nową konstytucję, która chroni tę wartość. "Polityka całkowitych zakazów byłaby uzasadniona z moralnego punktu widzenia, ale przyniosłaby efekt przeciwny do zamierzonego" - powiedział szef węgierskiego rządu. Przypomniał, że w polityce liczy się rezultat, ale ważna jest też wola, a "wola bez rezultatu" kończy się "katastrofą".
W odpowiedzi na pytanie portalu czy jego rząd dlatego nie chce posunąć się w ograniczeniu prawa do aborcji, ponieważ nie byłoby to akceptowane przez większość społeczeństwa, Orbán odpowiedział, że jego rządowi udało się radykalnie zmniejszyć liczbę aborcji nawet bez całkowitego zakazu. "Rezultatem rządów Fideszu jest to, że jako kraj znacznie wyraźniej opowiadamy się po stronie życia. Jeśli nie da się przeciągnąć większości społeczeństwa na stronę prawdy, to w polityce nie można działać za wszelka cenę w interesie prawdy" - powiedział węgierski polityk.
Zapytany o swoje zaangażowanie na rzecz budowy "państwa nieliberalnego" Orbán wyjaśnił w wywiadzie, że w żaden sposób nie kwestionuje podziału władzy. "Dziś jednak nie ma liberalnej demokracji, jest tylko liberalna niedemokracja. W niej jest liberalizm, ale nie ma demokracji. Liberałowie dążą do hegemonii opinii. Taki jest cel poprawności politycznej, za pomocą której próbuje się karać i dyskwalifikować konserwatystów i chrześcijańskich demokratów" - zaznaczył węgierski premier.
Przypomniał, że w obliczu dwóch reżimów totalitarnych w XX wieku konserwatyści, chrześcijańscy demokraci i liberałowie połączyli swe siły w obronie demokracji. "Jednak po 1990 roku oddalili się od siebie, ponieważ w ważnych kwestiach, takich jak rodzina, migracja, zadania narodów i edukacja, myśleli inaczej niż rząd węgierski" - powiedział Orbán i dodał: "W tym sensie jestem `nieliberalny`, ale nie używałbym też określenia `antyliberalny`" - powiedział.
Zwrócił uwagę, że 30 lat temu nie można było sobie wyobrazić, "jak świat islamu rozszerza się w Europie i jak Chiny zmieniają światową gospodarkę". "Nawet jeśli Węgrzy byli łacińskimi chrześcijanami, nie przewidzieli, że w przyszłości również prawosławie będzie odgrywało bardzo znaczącą rolę. Węgry nie chcą wypaść z nowoczesnego świata, ale w przeciwieństwie do modelu zachodniego, mój kraj dąży do zachowania ciągłości" - powiedział Orbán i dodał: "Chcemy zachować wolność, narodową suwerenność wśród innych narodów i wolność indywidualną jednostek".
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.