Świadectwo na czas pandemii

Pomimo rozprzestrzeniania się wirusa siostry nie przerwały pracy wśród ubogich, za co zapłaciły najwyższą cenę życia.

Reklama

W przedłużającym się czasie pandemii historię włoskich misjonarek czyta się zupełnie inaczej, niż jeszcze rok temu, kiedy strach przed śmiertelnym wirusem znaliśmy jedynie z filmów. Przepełnione szpitale, wyczerpani lekarze, specjalnie uszczelniane trumny, rosnąca liczba ofiar i śmierć kolejnych osób, które niosły im pomoc. To nasza sytuacja z dziś, ale i z 1995 roku, kiedy włoskie misjonarki z Instytutu Sióstr Ubogich stawiały czoło śmiertelnemu wirusowi eboli w zagubionym miasteczku Demokratycznej Republiki Konga.

Gdy prowadzony przez nie misyjny szpital wypełniał się ponad miarę zostały przy chorych. Wybrały służbę do końca. Co więcej, na wieść o dramatycznej sytuacji w Kikwit, dojechały do nich kolejne trzy siostry, które pracowały w stolicy. Wiedziały co je czeka. W ciągu kilku tygodni ebola zabiła tam 176 osób, w tym sześć misjonarek, które zaraziły się niosąc pomoc swoim pacjentom. Stając się kolejnymi ofiarami wirusa uratowały jednocześnie wiele istnień ludzkich. Trwa ich proces beatyfikacyjny. Heroiczność cnót trzech z nich została ostatnio uznana przez papieża. Ich pamięć wciąż jest żywa wśród mieszkańców Kikwit, które mierzy się nie tylko z koronawirusem, ale kolejny raz z zagrożeniem ebolą. Mówią o nich „nasze siostry”. Są  „męczenniczkami miłosierdzia”.

Gdy jedną z nich, już po zarażeniu, pytano, czy się nie boi pracować z chorymi odpowiedziała: „Jestem tu, by służyć”. Założyciel instytutu powtarzał siostrom, że „mają iść tam, gdzie inni nie pójdą i czynić wszystko co mogą”. Tylko tyle i aż tyle. Pandemia aktualizuje to przesłanie. Założony przez ks. Luigiego Marię Palazzolo instytut powstał w Bergamo, mieście, które było centrum hekatomby koronawirusa we Włoszech. Kolejny raz siostry nie odeszły od łóżek pacjentów, trzynaście z nich zapłaciło za to życiem.  

Jeden z amerykańskich naukowców, który śledził kryzys sanitarny w Kongu stwierdził, że „włoskie misjonarki, poprzez swe świadectwo, zrobiły to, czego w danym momencie nikt inny nie byłby w stanie dokonać: ratowały ludzkie życie szczepionką miłości”. Z wyniszczającej epidemii, jak ta, która spustoszyła kongijskie miasto Kikwit, wytrysnęło niezwykłe źródło świętości. Kto lepiej od tych „męczenniczek miłości” rozumie czym jest śmiertelny wirus. Mogą stać się naszymi orędowniczkami u Boga, za przyczyną których będziemy błagać o ustanie pandemii.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7