Niekoronowany król

Jako nastolatek chciał walczyć z zaborcami o niepodległość ojczyzny z bronią w ręku. Jako ksiądz – budował nowoczesne społeczeństwo obywatelskie.

Reklama

Historyk twierdzi, że właśnie wówczas zrodziło się w Polsce rozumienie solidarności i społeczeństwa obywatelskiego. – Mielżyński był hrabią, a Marcinkowski synem karczmarza, ale to nie przeszkadzało, żeby podali sobie ręce – mówi Łazuga. Przekonuje, że podobna rzecz zdarzyła się w Polsce przeszło sto lat później, gdy rodziła się „Solidarność”. – Wtedy też obok siebie zasiedli robotnik Wałęsa, inżynier Gwiazda i profesor Geremek – zauważa profesor. Ksiądz Wawrzyniak należał do drugiego pokolenia wielkopolskich społeczników. – I też nie miał wysokiego pochodzenia – przypomina profesor Łazuga.

Nudna praca menedżera
Ledwo co ksiądz Wawrzyniak zdołał przyjść do Śremu, od razu zaangażował się w działalność społeczną. Stanął na czele Towarzystwa Przemysłowego, a z Kasy Oszczędności i Pożyczek utworzył nowoczesny Bank Ludowy. Placówka udzielała tanich kredytów polskim rolnikom i rzemieślnikom, a ksiądz Wawrzyniak został wkrótce jej dyrektorem. Wikary ze Śremu patronował też Związkowi Spółek Zarobkowych i Gospodarczych. To najstarszy polski związek spółdzielczy, zrzeszający ziemian, mieszczan i chłopów. Mimo zakazu władz pruskich, działał także na Śląsku, Warmii i Mazurach, a nawet w Nadrenii i Westfalii. Uniezależniając Polaków od niemieckich instytucji finansowych, obronił polski stan posiadania w zaborze pruskim. Duchowny nie stronił też od polityki – był posłem do sejmu pruskiego, gdzie działał aktywnie w Kole Polskim. Pobyt w Berlinie wykorzystał na wspieranie tamtejszej Polonii – założył polskojęzyczny „Dziennik Berliński”. Wyprawił się też za ocean, by amerykańską Polonię zachęcić do wspierania banków ludowych.

Księdza Wawrzyniaka pociągała nie tylko gospodarka i polityka. W czasach nasilonej germanizacji dbał również o zachowanie polskiej kultury: zakładał biblioteki i wspierał Towarzystwo Czytelni Ludowych. – Chociaż był legalistą, umiał obejść prawo, żeby przechytrzyć zaborcę – mówi kanonik Cynka. Opowiada, jak w wydawanych po polsku modlitewnikach ksiądz Wawrzyniak polecił zamieszczać podstawy ojczystej gramatyki i ortografii. – Bo podręczników do języka polskiego nie można było wydawać, a modlitewniki tak – dodaje proboszcz Dalewa. Jak by tego było mało, miał jeszcze czas na zajmowanie się tak przyziemnymi sprawami jak zieleń miejska. Został prezesem śremskiego Towarzystwa Upiększania Miasta. Profesor Łazuga: – Wykonywał solidną, monotonną pracę. Jeździł na zebrania, narady, szkolił pracowników spółek. Był sprawnym menedżerem, a nie romantycznym bohaterem.

Król czynu
30 kwietnia 1898 roku ksiądz Wawrzyniak wysiadł z markotną miną na mogileńskim dworcu kolejowym. Prymas Florian Stablewski nakazał mu objęcie tutejszej parafii świętego Jakuba Apostoła. Nowy proboszcz nie był tym zachwycony. Martwił się, że praca w małym miasteczku na pograniczu Wielkopolski i Kujaw osłabi jego zaangażowanie społeczne i gospodarcze. – Mylił się – mówi ksiądz Zenon Lewandowski, obecny proboszcz mogileńskiej parafii. – Działał jeszcze więcej – dodaje. Ksiądz Wawrzyniak odnowił gotycki kościół świętego Jakuba i należący do parafii pobenedyktyński kościół świętego Jana. Część pieniędzy wyłożył z własnej kieszeni. Wystarał się o wybrukowanie ulicy prowadzącej do obu świątyń. Mogileński cmentarz otoczył parkanem i posadził na nim drzewa.

Z Mogilna dojeżdżał często do oddalonego o prawie sto kilometrów Poznania, gdzie kierował istniejącą do dziś Drukarnią i Księgarnią świętego Wojciecha. Za czasów proboszczowania w Mogilnie założył też w Zakopanem dom wypoczynkowy dla księży. Istniejąca do dziś popularna „Księżówka” była ostatnim dziełem księdza Wawrzyniaka. Ksiądz Lewandowski: – Nie na darmo był nazywany „Królem czynu”.

Pogrzeb jak manifestacja
9 listopada 1910 roku ksiądz Wawrzyniak przyjechał do Poznania na posiedzenie rady nadzorczej Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych. Po zebraniu źle się poczuł. Jeszcze tego samego dnia zmarł na atak serca. Jego śmierć okryła żałobą całą Wielkopolskę. Pochowano go w Mogilnie. Pogrzeb stał się manifestacją patriotyczną. Za trumną kapłana szło kilkanaście tysięcy osób. Ludność Mogilna liczyła wtedy pięć tysięcy. – Przyjechali Polacy z trzech zaborów – mówi ksiądz Lewandowski. W prasie polskiej i niemieckiej ukazało się mnóstwo nekrologów i artykułów o kapłanie. „Berliner Tageblatt” napisał o księdzu Wawrzyniaku, że to „polski niekoronowany król”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama