Jako nastolatek chciał walczyć z zaborcami o niepodległość ojczyzny z bronią w ręku. Jako ksiądz – budował nowoczesne społeczeństwo obywatelskie.
Sto lat temu zmarł ksiądz Piotr Wawrzyniak – jeden z symboli walki o polskość w zaborze pruskim drugiej połowy XIX wieku. Był nie tylko duszpasterzem, ale działaczem społecznym, gospodarczym i politycznym. Bodaj najlepiej charakteryzuje go stojący od dziesięciu lat pomnik w wielkopolskim Śremie. Odlany z brązu monument przedstawia postać księdza Wawrzyniaka w sutannie, trzymającego w ręku dokumenty rady nadzorczej założonego przez niego banku. – Mimo że tyle zdziałał, nie był typem jednostkowego bohatera – mówi profesor Waldemar Łazuga, historyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Był jednym z bojowników społecznego solidaryzmu, bo rozumiał, że w pojedynkę niewiele da się zdziałać. To nowoczesny patriota.
Od spiskowca do księdza
Cecylia Wawrzyniak, chłopka z wielkopolskiej wsi Wyrzeka spod Śremu, przyklęknęła przed obrazem Matki Bożej Pocieszenia w Górce Duchownej koło Leszna i złożyła ślubowanie: „Jeśli urodzę syna, będzie księdzem”. Jej troje wcześniejszych dzieci zmarło. 30 stycznia 1849 roku w domu rodzinnym Wawrzyniaków przyszedł na świat syn. Tydzień później ochrzczono go w kościele parafialnym świętego Wojciecha w pobliskim Dalewie. Otrzymał imię Piotr. Wawrzyniakowie byli dość zamożną rodziną – toteż po ukończeniu szkoły elementarnej posłali syna do gimnazjum w Śremie. Piotr zaangażował się w działalność konspiracyjną. Należał do marianów – tajnej organizacji filomackiej. Młodzi spiskowcy pielęgnowali ojczysty język, historię oraz obchodzili ważne rocznice narodowe.
Miał 14 lat, gdy w Królestwie Polskim wybuchło powstanie styczniowe. Opuścił gimnazjum i chciał przekroczyć granicę zaboru pruskiego i rosyjskiego, by przyłączyć się do powstańców. Przez kilka tygodni błąkał się nadaremnie po lasach w poszukiwaniu powstańczego oddziału. Gdy wymizerowany wrócił do domu, odeszła mu chęć do nauki. Do szkoły powrócił po namowach ojca. Zdał maturę i wstąpił w mury seminarium duchownego w Poznaniu. 11 sierpnia 1872 roku w historycznej katedrze w Gnieźnie, w której koronowano niegdyś królów Polski, przyjął święcenia kapłańskie. Nazajutrz odprawił Mszę prymicyjną w kościele w Dalewie.
Na tutejszej plebanii ksiądz kanonik Marian Cynka przechowuje pieczołowicie ornat, który ksiądz Wawrzyniak miał na sobie w czasie prymicji. – To nasza jedyna materialna pamiątka po nim – mówi proboszcz Dalewa. – Dlatego jest taka cenna – dodaje. Pierwszą placówkę księdzu Wawrzyniakowi wyznaczono w Śremie – został wikarym w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Był nim 26 lat. Po śmierci w 1889 roku śremskiego proboszcza parafianie i Juliusz Dinder, arcybiskup poznańsko-gnieźnieński pochodzenia niemieckiego, chcieli, żeby ksiądz Wawrzyniak objął rządy w parafii. Ale władze pruskie nie zgodziły się. – Dał im się za bardzo we znaki – mówi ksiądz Cynka.
Hrabia i syn karczmarza
– W Wielkopolsce, gdzie była sprawna pruska policja i silna armia, powstanie nie mogło się udać – mówi o XIX-wiecznych realiach profesor Łazuga. – Można było co najwyżej urządzić zbrojną manifestację, która zakończyłaby się hekatombą – dodaje. Stąd Wielkopolanie szybko pozbyli się złudzeń, że utraconą niepodległość uda się odzyskać z bronią w ręku. Gdy w Królestwie Polskim wybuchały powstania przeciwko carskiej władzy, w znajdującej się pod zaborem pruskim Wielkopolsce dbano o rozwój gospodarki, nauki i oświaty. Słynni wielkopolscy społecznicy: Hipolit Cegielski, Seweryn Mielżyński i lekarz Karol Marcinkowski uważali, że tylko wtedy ocalą naród polski w zmaganiu z niemieckim szowinizmem. – Społeczeństwo traktowali jak organizm, który jest zdrowy, gdy zdrowe są wszystkie jego członki, czyli gdy rozwijają się wszystkie dziedziny życia – tłumaczy obrazowo profesor Łazuga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.