Co jest treścią "sześciu głównych prawd wiary? Co sprawia, że gdy słyszymy Dobrą Nowinę o Bogu, który jest Sędzią sprawiedliwym, dociera do nas obraz bezlitosnego i sadystycznego kata?
No dobrze, tyle historia, ale co z treścią? Z tym „głęboko nieprawdziwym”, niebiblijnym, karykaturalnym, wybrakowanym, czy jakim tam jeszcze obrazem Boga sugerowanym jakoby przez „sześć głównych prawd wiary”? Tutaj pozwolę sobie, zdumieć się raz jeszcze, tym razem na słowa bpa Długosza cytowane w linkowanym w przypisie 7 artykule: „Zrezygnujmy w katechezie z sześciu prawd wiary. (…) Dawniej w nauczaniu religii działał system pytanie-odpowiedź, wyrażony w terminologii wymyślonej przez teologów. I to było straszne. Dzisiaj opieramy się na Biblii.” Że co, proszę? Przecież obraz Boga-Sędziego karzącego grzech i nieprawość jest jak najbardziej biblijny, znajdziemy go na kartach Pisma wielokrotnie i to nie tylko w Starym Testamencie. Obok zaś zapewnień, że Bóg jest „nieskory do gniewu i bardzo łaskawy / łagodny”[10], znajdziemy też ostrzeżenie, że „gniew Jego prędko wybucha”[11]. I nie, nie są to sprzeczności, Bóg jest i taki, i taki, a to, że nam się to nie mieści w głowie i wydaje nie do pogodzenia, wynika li tylko z naszej ograniczoności, z tego, że myślimy nie na sposób Boży, lecz na ludzki[12], że nasze myśli nie są myślami Bożymi, a nasze drogi Jego drogami, bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak Jego drogi nad naszymi drogami, a Jego myśli nad myślami naszymi[13]. Traktujemy sprawiedliwość i miłosierdzie, jakby były ze sobą sprzeczne, jakby się wzajemnie wykluczały, nie przyjmując do wiadomości, że w Bogu oba te atrybuty są nieskończone i doskonałe. Pewnie dlatego, że gdzieś w tyle naszych głów pokutuje przekonanie, że miłosierdzie jest czymś dobrym, a sprawiedliwość … tak nie do końca. Kombinujemy więc jak koń pod górę, dokonujemy mentalnych wygibasów, żeby jakoś tę sprawiedliwość unieszkodliwić, umniejszyć, podporządkować ją pod miłosierdzie, byle tylko nam nie zagrażała. Boże miłosierdzie i Boża sprawiedliwość są zaś dwiema stronami tej samej monety. Jeśli zatem ktoś próbuje ci wcisnąć monetę, której awers i rewers są identyczne, to wiedz, że albo próbuje cię oszukać, albo – jeżeli robi to w dobrej wierze – sam wcześniej został oszukany.
Powtórzmy raz jeszcze: miłosierdzie i sprawiedliwość nie są ze sobą sprzeczne, nie są swoimi przeciwieństwami! Przeciwieństwem „miłosiernego” jest „niemiłosierny”, a nie „sprawiedliwy”, przeciwieństwem „miłosierdzia” nie jest „sprawiedliwość”, lecz „brak miłosierdzia”. I dokładnie tak samo w drugą stronę: przeciwieństwami „sprawiedliwego” i „sprawiedliwości” nie są „miłosierny” i „miłosierdzie”, lecz „niesprawiedliwy” i „niesprawiedliwość”.
Jeśli prawdziwie chcemy być wierni całej Ewangelii, a nie tylko tym jej fragmentom, które miło, słodko i przyjemnie brzmią w naszych uszach, to nie wolno nam odrzucić obrazów sądu (Mt 25, 31-46), oddzielenia owiec od kozłów (Mt 25, 31-32) i wysłania tych pierwszych do życia wiecznego, a drugich na wieczną mękę (Mt 25, 46), wyrzucenia na zewnątrz w ciemności gościa bez odpowiedniego stroju weselnego (Mt 22, 13) i sługi, który nie pomnożył powierzonych mu talentów (Mt 25, 30), pieca rozpalonego, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 13, 42 i 50), zamkniętych drzwi (Mt 25, 10-12; Łk 13, 25), piekła, gdzie robak nie umiera, a ogień nie gaśnie (Mk 9, 43 i 48), czy wreszcie dobitnego Jezusowego ostrzeżenia „jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie / tak samo zginiecie” (Łk 13, 3 i 5). Warto też pamiętać o tym, że gdy Jezus zapowiadał uczniom Parakleta, to obiecał, że przyjdzie On przekonać świat „o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16, 8), a nie o miłości, o miłosierdziu i o przebaczeniu. To naprawdę jest obietnica, a nie groźba!
Pewien człowiek opowiadał mi, że miał przed laty obraz Boga jako takiego policjanta z wielką pałą który tylko czyhał na jego potknięcia, żeby, jeśli się przydarzą, zaraz mu nią przyłożyć.„I po nerach, po nerach!” mawiał. „O właśnie,” – powiedzą krytycy – „to jest dokładnie ten obraz mściwego Boga, który jednoznacznie wyłania się ze zdania »Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze«”. Przykro mi, ale nie. Ten obraz z tego zdania nie wynika. To klasyczny non sequitur. Jeśli jednak z prawdziwej przesłanki wynikają nieprawdziwe wnioski, to fałszywa jest nie przesłanka, lecz implikacja. I tak samo jak drugą z „sześciu głównych prawd wiary” można przekręcić, zastępując sprawiedliwego Sędziego bezlitosnym i złośliwym Mścicielem czy też „wrednym i karcącym dziadkiem”[14], tak obraz Boga, który jest Miłością, szybko można zastąpić obrazem pobłażliwego, dobrodusznego i przygłuchego staruszka[15], a prawdziwe bez wątpienia zdanie „Bóg kocha cię takiego, jakim jesteś”, zinterpretować w kluczu „nie muszę się zmieniać ani nawracać, Bóg przebaczy, to Jego zawód”[16].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).