Przykazanie „nie cudzołóż”, jest wezwaniem do rozumnego życia w wolności. Chodzi o to, by człowiek umiał powściągnąć swój instynkt tak, by służył dobru; by był wyrazem odpowiedzialnej miłości.
„Czystość domaga się osiągnięcia panowania nad sobą, które jest pedagogią ludzkiej wolności. Alternatywa jest oczywista: albo człowiek panuje nad swoimi namiętnościami i osiąga pokój, albo pozwala zniewolić się przez nie i staje się nieszczęśliwy” – napisano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (2339). I słusznie. Że uleganie przymusowi rodzi smutek wie każde dziecko, któremu rodzice zabronili pójść na podwórko. Gdy rzekomo wolny człowiek odkrywa, że ulega dyktatowi swojego ciała czy psychiki, wrażenie nie może być inne.
„Czystość przejawia się szczególnie w przyjaźni wobec bliźniego. Przyjaźń rozwijana między osobami tej samej płci bądź różnych płci stanowi wielkie dobro dla wszystkich. Prowadzi do wspólnoty duchowej” – czytamy z kolei w punkcie 2347 katechizmu. I z tym wskazaniem trudno się nie zgodzić dodając, że czyste i bezinteresowne relacje z bliźnim pozwalają poznać go dużo lepiej, niż nawet długotrwałe uwodzenie. Rzecz ważna także dla tych, którzy planują wspólne życie. W małżeństwie poddanie płciowości służbie miłości i odpowiedzialności jest jednak równie ważne.
Było trudno. Asekuracja iluzoryczna – opowiada pewien alpinista. Krzyknąłem więc do wspinaczkowego partnera, że musi bardzo uważać. Ten, nie namyślając się długo... odwiązał się od łączącej nas liny. Jaka była alternatywa? Jakoś udało mi się przejść trudne miejsce bez asekuracji. Wiedziałem, że zostawienie tchórza w ścianie byłoby skrajną nieodpowiedzialnością. Dlatego mimo wszystko ściągnąłem go do siebie. I dopiero gdy stanęliśmy w miejscu, z którego każdy spokojnie mógł pójść w swoją stronę, zrobiłem mu dziką awanturę – opowiada.
Małżonkowie też są partnerami. Kiedyś, na początku wspólnej drogi związali się węzłem małżeńskim. Ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską zdecydowali, że będą ze sobą na dobre i na złe. Zawierzyli sobie nawzajem. Zgodzili się na wzajemne ratowanie się z tarapatów. Od decyzji partnera uzależnili własne decyzje. W tym też najważniejszą - o przyjęciu do rodziny dziecka. Jeśli traktują swoją przysięgę serio – a trudno ukochanej osobie ślubować miłość, wierność i uczciwość z przymrużeniem oka – są za siebie odpowiedzialni.
Zdrada małżeńska jest mocnym zachwianiem związku. Boli i rodzi bardzo poważne wątpliwości, czy partner nie zamierza wyplątać się z układu. A zostawienie drugiego z całym bagażem problemów na pewno nie jest wyrazem odpowiedzialnej miłości. Zwłaszcza gdy w małżeństwie pojawiły się dzieci. To dlatego, choć mężowi inna kobieta, a żonie inny mężczyzna może wydawać się znacznie bardziej atrakcyjny fizycznie czy nawet duchowo, wielką niegodziwością jest pójście za głosem instynktu, a wbrew temu, co się niegdyś świadomie i dobrowolnie drugiemu obiecało.
Co wolno w małżeństwie, jeśli chodzi o sferę seksualną? W atmosferze plotek i pomówień pod adresem Kościoła zdezorientowani chrześcijańscy małżonkowie nieraz zadają takie pytanie. Odpowiedź na nie jest prosta: zasadniczo wszystko, co nie jest działaniem przeciwko poczęciu. Rodzice mają prawo decydować (z wielkodusznością) o tym, ile chcą mieć dzieci. Od tego mają rozum. Ale właśnie dlatego powinni się strzec, by ich seksualność nie wymknęła się spod kontroli. By pielęgnując miłość, nie stali się niewolnikami przyjemności.
Gdy małżonkowie nie chcą kolejnego dziecka albo nie mogą się na nie zdecydować z przyczyn zdrowotnych, istnieje pokusa sięgnięcia po antykoncepcję. To rozpoczęcie niebezpiecznej gry, której stawką jest trwałość małżeństwa. Gdy presja na współżycie jest tak silna, że trzeba posłużyć się antykoncepcją, nikt nie zagwarantuje, że będzie mniejsza, gdy któreś z małżonków nie będzie mogło współżyć. Wtedy zażycie tabletki nie pomoże. A temu, kto już na własnej skórze doświadczył, że współżycie między małżonkami jest jednym z, ale nie jedynym, wyrazem miłości, znacznie łatwiej będzie nie szukać pociechy w ramionach innego czy innej.
To głupie? Nieżyciowe? Wręcz przeciwnie. To konsekwencja szóstego przykazania, w którym Bóg przypomina: bądź panem samego siebie, a nie niewolnikiem instynktu; kochaj z głową i nie ulegaj mrzonkom; pamiętaj, jesteś człowiekiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).